Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Agnieszka Szwarnóg nie obawia się wieści o epidemii w Rio

Jan Otałęga
- Liczę, że zmieszczę się w trójce, która wyjedzie do Brazylii - mówi Agnieszka Szwarnóg
- Liczę, że zmieszczę się w trójce, która wyjedzie do Brazylii - mówi Agnieszka Szwarnóg Anna Kaczmarz
Lekkoatletyka. Agnieszka Szwarnóg (AZS AWF Kraków) uzyskała już limit PZLA w chodzie na 20 km i może realnie myśleć o występie w Rio.

29-letnia chodziarka podczas zawodów w czeskim Podiebradzie miała czas 1.30.50 godz. O 6 sekund poprawiła rekord życiowy na 20 km sprzed 4 lat z Zaniemyśla. Na mecie była trzecia, a najbardziej radowało ją zdobycie minimum czasowego, jaki przed polskimi chodziarkami postawiły władze związku lekkoatletycznego. Wskaźnik ten wynosi 1.31 godz.

- Na __tym specjalnie się skoncentrowałam - mówi Agnieszka Szwarnóg. - Chciałam uzyskać wymagany czas, by potem spokojniej przygotowywać się do drugiej, olimpijskiej części sezonu. Nie oznacza to, że mam bilet do Rio de Janeiro w kieszeni, bo muszę jeszcze potwierdzić wysoką formę. Takim egzaminem będą pod koniec czerwca mistrzostwa Polski w Bydgoszczy -_dodaje. _

Na trzy miejsca w olimpijskiej ekipie kandyduje w Polsce przynajmniej pięć zawodniczek. __

- Poza mną, druga na mecie w Podiebradzie Paulina Buziak ze Stali Mielec, ponadto aspiracje zgłaszają doświadczona Agnieszka Dygacz,mistrzyni kraju z poprzedniego roku z Krakowa Monika Kapera oraz Katarzyna Golba (wszystkie z AZS AWF Katowice - przyp.). Potwierdzeniem formy będzie zajęcie choćby trzeciego miejsca w bydgoskiej rywalizacji. Na razie wymagany limit czasu PZLA do Rio mam ja oraz Buziak. Liczę, że zmieszczę się w trójce, która wyjedzie do Brazylii, ale trzeba dmuchać na zimne -___wyjaśnia Szwarnóg. _

Krakowianka wystartowała niedawno na 20 km w drużynowych mistrzostwach świata w Rzymie. Sam pobyt w Wiecznym Mieście ją zafrapował, zwłaszcza że jest architektem z wykształcenia, a była w stolicy Włoch pierwszy raz. Start chodu usytuowano obok Koloseum, metę na stadionie. Pobyt był krótki, zwiedzić w wolnej chwili dało się niewiele, pani magister inżynier planuje więc pojechać nad Tyber w wolnym od sportu czasie. Znacznie gorsze wrażenie przywiozła z chodu sportowego.

Na 12 km tak rozbolało ją kolano, że musiała zejść z trasy. Nie ukończyć konkurencji na 20 km zdarzyło się jej dopiero trzeci raz, a trenuje chód ponad 10 lat. Natomiast nigdy w karierze nie była zdjęta z trasy przez sędziów, bo zawsze chodzi poprawnie technicznie.

Z kolei dwie inne Polki zostały w Rzymie zdyskwalifikowane, więc nasza drużyna nie została w tych mistrzostwach sklasyfikowana. Krakowska zawodniczka teraz liczy, że stopniowo wyleczy się (ból kolana pochodzi od sforsowanego w licznych marszach na trudnym terenie kręgosłupa) i nic już nie przeszkodzi jej w walce o olimpijski występ.

- Na razie, pod kątem wyjazdu do __Brazylii, poddaję się szczepieniom - mówi. - Nie boję się wieści o panującej tam epidemii, bo pogłoski są pewnie przesadzone. Bardziej liczę się z upałem w Rio. Tam wprawdzie będzie kalendarzowa zima, jednak temperatura może sięgnąć nawet 25 stopni, a to dla chodziarzy jest gorąco.

Trema jej nie pokona, w igrzyskach debiutowała w Londynie, zajmując na 67 startujących 22. miejsce (teraz po dyskwalifikacjach trzech chodziarek za doping przesunięto ją na 19. pozycję). W Anglii była najlepsza z Polek. Jeśli pojedzie do Brazylii, marzy o miejscu w pierwszej dziesiątce. Jej tegoroczny wynik na światowej liście chodu na 20 km wprawdzie plasuje się w trzeciej dziesiątce, ale na liście pełno jest zawodniczek z Chin, a na igrzyska pojadą tylko trzy. Mogą za to dołączyć nie startujące dotąd Rosjanki, jednak dopiero 17 czerwca dowiemy się, czy lekkoatleci tego kraju zostaną - po aferach dopingowych - dopuszczeni do udziału w igrzyskach.

Najlepiej w Rio byłoby przybyć na metę w pierwszej ósemce, bo wtedy krakowianka uzyskałaby stypendium sportowe. Teraz nie ma żadnego (kiedyś mogła liczyć na pomoc władz rodzinnych Dobczyc), nie posiada też sponsora, korzysta z własnych oszczędności i pomocy rodziny.

Przygotowania do Rio zaczęła jesienią, dłuższy czas trenowała w Jarosławlu w Rosji. Tam mieszka jej narzeczony, zawodnik Białorusi w chodzie Paweł Jarochał. On ma już minimum swej federacji na występ w Rio.

W przyszłości oboje planują zamieszkać w… Kaliningradzie. Kraków - Jarosławl - Mińsk to zbyt duże odległości; jak obliczyli, z Kaliningradu będą mieli o wiele bliżej do swych rodzin w Polsce i na Białorusi.

Szwarnóg cały czas trenuje pod okiem Wacława Mirka. Zaczynała od biegów, a do chodu namówił ją kolega z klubu Michał Jarosz. Na Uniwersjadzie w chińskim Shenzhen była 8., na tym samym miejscu zakończyła drużynowy Puchar Świata w Meksyku. Jest trzykrotną wicemistrzynią Polski w terenie, raz mistrzynią w hali. Nieraz zmagała się z kontuzją, z powodów zdrowotnych miała po poprzednich igrzyskach długą przerwę. Sport potrafiła dzielić ze studiami na Politechnice Krakowskiej, pracę magisterską obroniła na piątkę, ale teraz ocenia, że w Kaliningradzie architektem pewnie nie będzie.

Z krakowskich lekkoatletów minimum PZLA do Rio, poza Szwarnóg, ma kulomiot Michał Haratyk (AZS AWF). Czy ktoś jeszcze dołączy? W chodzie na 50 km krakowianie nie mają już szans, zostały jeszcze wolne miejsca na 20 km.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski