Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Agresja wobec człowieka myślącego inaczej o in vitro i aborcji dyskwalifikuje chrześcijanina

Rozmawia Majka Lisińska-Kozioł
fot. Bartek Syta
Przychodzą do nas ludzie tragicznie rozdarci. W sytuacjach granicznych, związanych z początkiem życia i jego końcem. Staramy się im pomóc, ale nic nie nakazujemy. Nie osądzamy. Dajemy wybór, nie dyrektywę - mówi ks. prof. Andrzej Muszala, szef Poradni Bioetycznej.

- Ludzie coraz częściej poszukują kompetentnej odpowiedzi na gnębiące ich pytania związane z ich życiem, zdrowiem, prokreacją, umieraniem. Dlatego w Krakowie powstała Poradnia Bioetyczna, którą Ksiądz Profesor kieruje. Czym ona jest? Jakimś nowoczesnym konfesjonałem?

- Raczej punktem konsultacyjnym, w którym słuchamy tego, co chcą nam powiedzieć ludzie w potrzebie. Nie osądzamy, nie nakazujemy im, żeby decydowali według zasad, które wyznajemy. Przedstawiamy różne opcje, także te właściwe z punktu widzenia chrześcijańskiego, działamy wszak w ramach Uniwersytetu Papieskiego im. Jana Pawła II. Argumentujemy, odpowiadamy na pytania. Dajemy wybór, a nie dyrektywę. Zawsze zachęcamy, żeby ocalić życie, żeby nie dokonywać sztucznego przyspieszenia śmierci. Działalność poradni w szczególny sposób dotyczy ochrony życia ludzkiego na każdym etapie - od poczęcia do naturalnej śmierci, odnosi się do niepłodności (in vitro, naprotechnologia i adopcja), diagnostyki prenatalnej, aborcji, ciąży pozamacicznej, transplantacji, etyki lekarskiej, a także opieki nad pacjentami w stanach terminalnych (uporczywa terapia, sedacja, stosowanie środków przeciwbólowych, reanimacja i resuscytacja, eutanazja). W ramach działania Poradni można też uzyskać bezpłatną poradę prawną.

WIDEO: Beata Szydło przeciw liberalizacji prawa aborcyjnego, Mateusz Morawiecki za utrzymaniem kompromisu

Źródło: TVN24/x-news

- Wiele norm moralnych uznawanych przez chrześcijaństwo pokrywa się z normami naturalnymi uznawanymi przez nas wszystkich.

- Otóż to. Prawo naturalne nakazuje wszak chronić życie, łagodzić cierpienie, być dobrym człowiekiem. Problem powstaje na ogół w sytuacjach granicznych, czyli na początku i na końcu naszej drogi, albo wtedy, gdy trzeba utrzymywać pacjenta w stanie wegetatywnym lub śmierci mózgowej. Zastanawiamy się wtedy, czy odłączenie od respiratora to bierna eutanazja, czy raczej zakończenie uporczywej terapii.

- Pojawiają się wątpliwości i pytania?

- Najwięcej na początku życia. Problem niepłodności dotyczy 20 procent małżeństw, jedna szósta ma kłopoty z poczęciem dziecka, więc przychodzą do nas i pytają, co robić. Opowiadamy im wtedy na przykład o adopcji. Pewne małżeństwo pojechało na jedną z greckich wysp i adoptowało dwoje dzieci z Syrii. Były to sieroty bez przyszłości. A ci ludzie dali im miłość, bezpieczeństwo i szansę. Mówimy, że można skorzystać z naprotechnologii, czyli leczenia, które pomogło wielu parom w poczęciu dziecka. I jest też mowa o in vitro. Do tej metody nie zachęcamy. Ale też nie oceniamy decyzji podejmowanych przez naszych pacjentów.

- Co jest nie tak z in vitro, skoro uszczęśliwia ludzi, daje im dzieci i wyczekaną pełną rodzinę?

- Podczas procedury zapłodnienia pozaustrojowego in vitro tworzone są zarodki ludzkie. Te, które nie są wykorzystane, zostają zamrożone w temperaturze ciekłego azotu. Jeśli rodzice nie przyjmą ich w kolejnych transferach, pozostają w specjalnych termosach kriogenicznych, czekając na szansę na dalsze życie. Często nie dostają jej nigdy. Jest więc pytanie: co zrobić z embrionami? Odpowiedź nie jest prosta, zwłaszcza że dla jednych są to już istoty ludzkie, tyle że na wczesnym etapie rozwoju, a dla innych nie. Znam małżeństwo, które wychowuje dwójkę dzieci z in vitro, a w klinice, w termosach zostało jeszcze 30 ich zamrożonych, czekających na implantację embrionów.

Nie wiadomo, co się z nimi stanie, bo Jan i Zofia sami nie wychowają przecież tylu dzieci. Albo inny przykład: małżeństwo z różnych powodów zamroziło embriony gotowe do implantacji. Po jakimś czasie żona chciałaby dziecka i jest gotowa, żeby je przyjąć, a mąż się sprzeciwia. Tymczasem bez jego zgody implantacja jest niemożliwa. Kiedy indziej, podczas rozprawy rozwodowej powstał problem, co zrobić z dwunastoma czekającymi na implantowanie zarodkami. Kobieta zaproponowała, żeby sześć zostawić jej, sześć dać byłemu mężowi. Sąd nie miał pomysłu, jak rozstrzygnąć sprawę, bo nie wiedział, czy traktować embriony jak istoty ludzkie (dzieci), czy rzeczy.

- To delikatne sprawy i trudne. Wymagają rozwagi. A jednak nie zauważyłam spokojnej rozmowy na te tematy ani wśród polityków, ani co gorsza wśród hierarchów Kościoła katolickiego. Przeciwnicy in vitro chcą całkowitego zakazu tej metody, zwolennicy - całkowitej wolności w jej stosowaniu.

- A rozmowa to podstawa; konstruktywna, polegająca na przedstawianiu argumentów, dostarczaniu wiedzy. Bez połajanek, bez obrażania siebie nawzajem, bez przeciągania siłą na swoją stronę. Człowiek ma rozum i jeśli wie dostatecznie dużo w danej sprawie, potrafi się nim posłużyć. Trzeba rozmawiać, i to spokojnie. Tak jak papież Franciszek, który jest opatrznościowy jak na te czasy. Bo, proszę pani, agresja wobec człowieka myślącego inaczej po prostu dyskwalifikuje chrześcijanina.

- Czy zgłaszają się do poradni osoby, które chciały poddać się zapłodnieniu in vitro, a po rozmowie oraz poznaniu blasków i cieni tej metody - zrezygnowały?

- Znam kobietę, która ma w klinice trzy zamrożone embriony, ale jej partner nie zgadza się, by mogła je implantować. Ona jest w rozpaczy, bo uważa, że tę trójkę zdoła wychować. Tymczasem postanowiła pomagać kobietom, które są na etapie decyzji o in vitro. Pewnego razu pojechała do kliniki, gdzie są przechowywane jej embriony i spotkała Joannę, która czekała na zapłodnienie. Wywiązała się dyskusja i gdy Joanna poznała problem swojej rozmówczyni, zrezygnowała z implantacji, żeby się jeszcze zastanowić. Była też inna para, która miała już troje dzieci. W pewnym momencie ci ludzie uświadomili sobie, że mają jeszcze kilkanaście zamrożonych zarodków. Postanowili, że wszystkie będą implantować. Te, które przeżyją - przyjmą i wychowają. Ale to są przykłady spoza poradni, bo tu obowiązuje nas tajemnica lekarska.

- A gdy jest już ciąża i kobieta dowiaduje się, że dziecko będzie chore. Dyskusja dotycząca zezwolenia na aborcję albo całkowitego jej zakazania właśnie dzieli nasz kraj i parlament.

- Badania prenatalne zwykle pokazują, czy dziecko jest zdrowe, czy też ma jakąś wadę i jaką. Zdarzają się informacje tragiczne, które są kompletnym zaskoczeniem dla rodziców i ich osobistą tragedią. Tak jak dla pewnej kobiety w ciąży, kiedy okazało się, że nosi pod sercem bliźniaki syjamskie, które mają dwie głowy i jeden tułów. Lekarz zalecał aborcję. Ona jej nie chciała, ale z drugiej strony bała się tego, co ją czeka. Przyszła po radę, jak żyć z takim dwugłowym dzieckiem, czy poddać je operacji i czy w ogóle rodzić, bo ciąża zagrażała jej życiu. Był to już 16. tydzień i na aborcję trzeba się było zdecydować w kilka dni. Julia propozycję lekarza odrzuciła, a sprawa „rozwiązała się sama”, bo ciąża obumarła. Kobieta straciła dziecko, ale się do jego śmierci nie przyczyniła. To była dla niej jakaś pociecha w całym tym dramacie, w czasie żałoby.

- Nie każdy zdecyduje tak, jak Julia. Być może ona miała oparcie w mężu czy partnerze. Nie czuła się tak bardzo samotna w dramatycznym momencie życia.

- Mężczyzna bezwzględnie powinien wspierać kobietę w podejmowaniu każdej decyzji. Nie szantażować, nie żądać, nie naciskać. Powinien słuchać, szukać argumentów i być przy żonie. Jeśli jakaś para zdecyduje się na aborcję, ja mogę się tylko za nich pomodlić. A jeśli przyjdą do nas na etapie podejmowania decyzji, będę prosił, by przyjęli dziecko. Czasami ono żyje krótko, ale poprzez urodzenie staje się dla nich widzialną, namacalną osobą. Ma swoje imię, ma rodzinę, która je żegna, gdy odchodzi.

Zdarza się też, że chore dzieci są adoptowane przez inne pary i dostają szansę na życie. Gdy w 1959 roku Jérôme Lejeune odkrył, że u podstaw pewnego zespołu wad wrodzonych leży trisomia 21. chromosomu i że można to stwierdzić jeszcze przed urodzeniem, zauważył, że wzrosła liczba aborcji dzieci z zespołem Downa. A on tego nie chciał. Przeciwnie, pragnął pomóc rodzicom w wychowaniu takich dzieci. Dlatego we Francji powołano fundację jego imienia, która zajmuje się dziećmi, które urodziły się z wadami genetycznymi. To nie jest fundacja chrześcijańska, ale hołduje kulturze życia, nie śmierci. Staramy się, żeby mogła działać też w Polsce.

- Dlaczego?

- Bo chrześcijanin też jest za kulturą życia. Wolontariusze z tej francuskiej fundacji codziennie przez kilka godzin zajmują się maluchem tak, żeby rodzice mogli wrócić do pracy, normalnie funkcjonować. Rodzice mają więc wybór: aborcja albo życie dla dziecka, które będzie otoczone opieką, a oni dostaną pomoc od społeczeństwa.

- A cierpienie? Czasami ktoś, także dziecko, cierpi i trudno uśmierzyć jego ból.

- Zauważyłem, że człowiek cierpi, bo nie widzi jego sensu. Nie wie, po co jeszcze żyje. Może trzeba mu pomóc nadać temu cierpieniu sens, i ono będzie wtedy do wytrzymania.

- Czasami jednak rozumiem krzyk o eutanazję.

- Można rozumieć, ale zabijać człowieka nie wolno. Trzeba zrobić co się da, żeby życie było dobrze przeżywane także w chwilach trudnych. Cierpienie jest dużo większe, gdy towarzyszy mu samotność, opuszczenie. Jeśli człowiek nie jest sam przy końcu swego życia - mniej się boi, odchodzi spokojnie. Chcę tu podkreślić, że chrześcijaństwo nie jest za ratowaniem życia „za wszelką cenę”. Nie jest za uporczywą terapią ani reanimowaniem „na siłę”. W sytuacji terminalnej trzeba pozwolić człowiekowi spokojnie umrzeć. Dlatego tak ważny jest, moim zdaniem, testament życia.

- U nas właściwie nie funkcjonuje.

- Został przez parlament odrzucony hurtem, razem z projektem ustawy in vitro kilka lat temu. To był błąd. Testament taki z powodzeniem jest stosowany w USA i w Anglii. Pacjent świadomy, ale chory terminalnie rozmawia z lekarzem, który naświetla mu, co będzie dalej. Pyta na przykład, czy chce być reanimowany, gdy straci przytomność. I to jest działanie chrześcijańskie, to jest zaakceptowanie śmierci, gdy nie można jej uniknąć. Tyle, że u nas nie ma prawnych ustaleń, kiedy można odstąpić od reanimacji.

- Ale potrzebne są też decyzje na czas rozpoczynania życia. Słyszy się coraz częściej o adopcji prenatalnej...

- Czyli adopcji embrionu. Polega ona na przyjęciu 3-5-dniowego zarodka obcej pary, który po odmrożeniu z ciekłego azotu jest cienkim cewnikiem transferowany do macicy mamy adopcyjnej w odpowiednim dniu jej cyklu miesięcznego. Jeśli zarodek zaimplantuje się, czyli zagnieździ w macicy, dochodzi do ciąży. Adopcja prenatalna odbywa się w Polsce anonimowo. Małżonkowie zgłaszają się do klinik in vitro po embriony, które stają się jej „własnością”, gdy zostają porzucone przez inne pary - bo kto nie opłaca składki za ich przechowywanie, niejako zrzeka się ich. Przechodzą wtedy na własność kliniki, która może z nimi zrobić, co chce. Niektóre z nich oferują te wolne, porzucone embriony parom niepłodnym. I choć osobiście nie popieram samej procedury in vitro, to adopcję prenatalną ratującą embriony oceniam pozytywnie.

***

Poradnię Bioetyczną współtworzą Międzywydziałowy Instytut Bioetyki przy Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie oraz Fundacja „Jeden z nas”.

To pierwsze tego typu miejsce w Polsce, w którym każdy zainteresowany może uzyskać informację lub poradę na tematy związane z bioetyką oraz otrzymać wsparcie i pomoc w rozwiązaniu trudnych dylematów moralnych związanych z początkiem, trwaniem lub końcem życia. Wykwalifikowany zespół bioetyków, wśród których znajdują się m.in. lekarze, pracownicy służby zdrowia, prawnicy, teolodzy i filozofowie, udziela informacji w oparciu o naukę Kościoła katolickiego oraz zasady personalizmu chrześcijańskiego.

W Poradni Bioetycznej można uzyskać informacje lub poradę osobiście w siedzibie poradni przy ul. Bernardyńskiej 3 (poradnia jest czynna w środy: 10-13 i 15-19, czwartki: 15-18, piątki: 10-13 i 16.30-19) bądź elektronicznie przy pomocy formularza dostępnego na stronie www.poradniabioetyczna.pl. Porady udzielane są anonimowo i bezpłatnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski