Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Airly, czyli jak studenci stworzyli małe czujniki do mierzenia smogu

Arkadiusz Maciejowski
Arkadiusz Maciejowski
Zespół Airly: Aleksander Konior, Wiktor Warchałowski, Michał Kiełtyka, Ivan Vaskevych i Michał Misiek
Zespół Airly: Aleksander Konior, Wiktor Warchałowski, Michał Kiełtyka, Ivan Vaskevych i Michał Misiek Anna Kaczmarz
Innowacje. Wiktor Warchałowski z grupą swoich kolegów mają jeden główny cel - opleść polskie miasta urządzeniami, które dadzą wiarygodną informację o tym, czym oddychamy wychodząc przed swój dom czy do okolicznego parku. I są coraz bliżej realizacji swojego planu

Są młodzi, zdolni, a ich firma Airly, którą założyli zaledwie miesiąc temu już wyceniana została na ponad cztery miliony złotych. Szybko znaleźli inwestora, a przedstawiciele Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska wypowiadają się o nich z uznaniem. Stworzyli bowiem małe i tanie urządzenia mierzące poziom zanieczyszczenia powietrza, którymi zainteresowanych jest coraz więcej samorządów. Wysyłane przez czujniki informacje trafiać mają do wspólnego systemu, a każdy mieszkaniec będzie mógł zobaczyć w internecie wyniki pomiarów.

- Powstać może rozbudowana sieć takich sensorów, które pokażą, czym oddychamy na konkretnych ulicach, w __parkach itd. - tłumaczy Wiktor Warchałowski, jeden z założycieli Airly, student fizyki technicznej na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. To właśnie na tej uczelni poznał dwóch swoich kolegów Aleksandra Koniora i Michała Miśka. Połączyła ich nie tylko pasja do najnowszych technologii, ale również do biegania. Postanowili więc wziąć udział w maratonie i rozpoczęli intensywne przygotowania. Zależało im jednak na tym, by podczas treningów na zewnątrz po prostu nie truć się smogiem. - Wtedy tak naprawdę zdaliśmy sobie sprawę, że w Krakowie jest zaledwie kilka stacji mierzących stan jakości powietrza i dają one ogólny ogląd sytuacji w mieście a nie pokazują, czy np. lepiej biegać dziś w Prokocimiu, czy kilka osiedli dalej w Podgórzu - tłumaczy Wiktor Warchałowski. __Mając wiedzę techniczną, młodzi studenci wpadli więc na pomysł, by stworzyć małe czujniki, które mogłyby być rozmieszczone w setkach punktów Krakowa.

Przełomowy Smogathon

Zaczęło się od jednego prototypu, który jak sami przyznają „coś tam pokazywał, dawał wiedzę kiedy jest gorzej a kiedy lepiej, ale ciężko było jeszcze mówić o dokładnych pomiarach jakości powietrza”. Dlatego w grudniu 2015 roku postanowili wziąć udział w pierwszym krakowskim Smogathonie (kolejny odbędzie się już w tym miesiącu), czyli trwających 24 godziny warsztatach, podczas których kilkuosobowe zespoły, złożone zarówno z naukowców, jak i zwykłych mieszkańców, szukały pomysłów na walkę ze smogiem. Tam poznali Michała Kiełtykę, studenta mechatroniki, również z AGH.

- Zdecydowaliśmy się połączyć siły i stworzyć zespół, w którym znajdą się zarówno osoby posiadające stricte techniczną wiedzę potrzebną do stworzenia udoskonalonego czujnika jak i osoby z wiedzą informatyczną, aby wyniki pomiarów z wielu urządzeń trafiały do wspólnego systemu - tłumaczy Michał Misiek.

Podczas Smogathonu poznali również jeszcze kogoś, kto pomógł młodym studentom wypłynąć na szerokie wody. Wojciech Burkot, były szef inżynierów Google’a w Polsce oraz IT w Allegro od razu dostrzegł w tych chłopakach ogromy potencjał. - Łączą wiedzę z pasją i to pierwszy krok do __sukcesu - mówi.

Studenci zrejestrowali więc firmę i rozpoczęli prace nad rozwojem prototypowego urządzenia, nawiązując współpracę m.in. z krakowskim oddziałem firmy Cisco. Sami podkreślają, że dostali również duże wsparcie od ich uczelni. Nie chodzi tylko o dostęp do zaplecza technicznego, laboratoriów itd., ale przede wszystkim o dodatkową wiedzę m.in. na temat tego, jak powinno się dobrze mierzyć zanieczyszczenie powietrza itd.

- Bardzo pomogli nam pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, którzy zgodzili się, abyśmy umieścili swoje urządzenie obok należących do tej instytucji rozbudowanych stacji pomiarowych. To pozwoliło nam odpowiednio skalibrować czujniki, doprowadzając do tego, że dają one naprawdę wiarygodne wyniki, zgodne z tymi z rozbudowanych stacji - mówi Wiktor Warchałowski. Od razu zaznacza jednak, że czujniki nie będą żadną konkurencją dla urządzeń WIOŚ, których w Krakowie działa obecnie sześć. - Wręcz przeciwnie. Chodzi nam o to, aby było jak najwięcej urządzeń, które badają poziom zanieczyszczeń w powietrzu w Krakowie, ale również w wielu innych miastach, które mają problemy ze smogiem - podkreśla Wiktor Warchałowski.

Projekt biznesowy

Kilka miesięcy temu Wojciech Burkot zdecydował się na ścisłą współpracę z młodymi naukowcami i zainwestował w ich firmę. - Wiadomo, że bez inwestora byłyby nam ogromnie ciężko, by przejść z działalności „hobbystycznej” na poziom wyżej i rozpocząć produkcję czujników. Poza tym doświadczenie Wojciecha i jego wiedza powoduje, że wszyscy się rozwijamy - mówi Wiktor Warchałowski.

Jeszcze w tym miesiącu założyciele Airly zamierzają rozdać mieszkańcom Krakowa blisko sto swoich czujników , przypominające wyglądem trochę małe budki dla ptaków (informację dla tych, którzy chcieliby je otrzymać dostępne facebookowym profilu „KrakówOddycha z AirlyBirds”), by w ten sposób rozpocząć budowę sieci tych urządzeń w całym mieście.

- Oczywiście docelowo chcemy nasze urządzenia sprzedawać na szeroką skalę, nie możemy ukrywać, że jest to też nasz projekt biznesowy. Teraz jednak zależy nam głównie na tym, by pokazać mieszkańcom, instytucjom i samorządom, że to działa i, że można niedużym kosztem „opleść” miasto takimi czujnikami. Dlatego do końca listopada uruchomimy w Krakowie pilotażowy system - zaznacza Wiktor Warchałowski.

Główna idea nigdy się nie zmieni - wyniki pomiarów ze wszystkich urządzeń będą na bieżąco, bezpłatnie dostępne dla każdego w internecie. Czujnik skonstruowany został bowiem tak, że po zebraniu danych, za pomocą sieci WiFi wysyła je do przygotowanego systemu. - I tu wracamy do wspomnianej jazdy rowerem. Dzięki czujnikom w wielu punktach miasta będzie można na stronie internetowej map.airly.eu sprawdzić, gdzie najlepiej pojechać, by nie być nadmiernie narażonym na __wdychanie groźnych pyłów - tłumaczą w Airly.

Nie chodzi o certyfikaty

Cena jednego czujnika szacowana jest na kilkaset złotych. Wiktor Warchałowski przyznaje otwarcie, że nie są one tak zaawansowane technologicznie jak stacje należące do WIOŚ (ich koszt to dziesiątki tysięcy złotych), nie posiadają certyfikatów nadawanych rozbudowanym urządzeniom. Ale jego zdaniem nie to jest ideą całego projektu. - Tu chodzi o efekt skali. Jeśli w danej okolicy będzie zainstalowanych kilkadziesiąt czujników, to łatwo zweryfikować błąd któregoś, gdy wskazania będą zupełnie inne niż pozostałych. Po drugie, nasze urządzenia nie mają służyć do tworzenia oficjalnych raportów o stanie jakości powietrza, tylko przede wszystkim dostarczać mieszkańcom wiarygodnych danych i być uzupełnieniem urządzeń WIOŚ - tłumaczy Wiktor Warchałowski.

Paweł Ciećko, Małopolski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska nie ukrywa, że z zainteresowaniem przygląda się urządzeniom, które stworzyli młodzi krakowscy naukowcy.

- Oczywiście nie można takich niecertyfikowanych czujników traktować jako podstawowe źródło informacji o zanieczyszczeniu powietrza, ale już jako element poszerzający wiedzę - jak najbardziej. I pod __tym względem jest to interesująca inicjatywa tych zdolnych chłopaków - mówi Paweł Ciećko. - Być może będziemy w __jakiś sposób współpracować, nie wykluczam tego - zaznacza.

Na współpracę z Airly i zakup czterdziestu ich czujników już zdecydował się wójt Zielonek. Kilkanaście z nich zostało ustawionych przy parkach i na osiedlach a wyniki pomiarów dostępne są w internecie na www.map.airly.eu.

Bogusław Król, wójt Zielonek kilka dni temu stwierdził w Radiu Kraków, że dają podobne wyniki do posiadającego certyfikaty pyłomierza ustawionego na terenie gminy przez Polski Alarm Smogowy. - A różnica w cenie jest ogromna - przekonywał wójt.

W Airly liczą, że ich „wynalazkiem” zainteresują się nie tylko polskie ale również zagraniczne miasta. - Teraz trwa wyścig. Na całym świecie powstają firmy, które zamierzają produkować niedrogie ale funkcjonalne urządzenia do pomiaru smogu, bo świadomość tego problemu jest coraz większa. Nikomu nie udało się jednak jeszcze stworzyć naprawdę gęstej siatki czujników i pokazać, że to działa. Kto będzie pierwszy, ten odniesie sukces. Dlatego kibicuję chłopakom z Airly - mówi Maciej Ryś, pomysłodawca Smogathonu.

Jak już informowaliśmy na łamach „DP”, w najbliższym czasie małopolski Urząd Marszałkowski m.in. z Głównym Inspektoratem Ochrony Środowiska i naukowcami z AGH przeprowadzą testy urządzeń do pomiarów zanieczyszczenia powietrza, których produkcją zajmuje się coraz więcej firm. Do testu mającego na celu ocenę, które urządzenia dają naprawdę wiarygodne wyniki, zaproszeni zostaną również założyciele Airly z ich produktem.

Tymczasem Wiktor Warchałowski z kolegami nie ukrywają, że mają już pomysły na kolejne innowacyjne produkty. Na razie nie chcą o nich mówić oficjalnie, ale naprawdę mogą one zrewolucjonizować chociażby bieganie po mieście.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski