Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Akcje bez finału

Redakcja
Sędziował Piotr Mazur z Tarnowa. Żółte kartki: Mikołajczyk, Krupa. Widzów 800.

Proszowianka Naftomontaż - Sandecja 1-0 (1-0)

 1-0 Czerwiec 36 min
 Proszowianka: Łaciak - Siemieniec, Skrzyński, Jędrszczyk, Radwański - Weinar, Szwajca (56 Szymanowski), Duniec (89 Jaskólski), Nowak - Czerwiec (87 Wojasiński), Ankowski.
 Sandecja: Bodziony - Obiedziński (74 Gryboś), Froelich, Mikołajczyk, Łukasik - Manelski, Szczepański, Ciastoń, Wojtas (86 Kandyfer) - Ulucki (46 Zachariasz), Łukasik.
 - W Przemyślu nie mieliśmy nawet połowy tych sytuacji bramkowych, jakie stworzyliśmy dzisiaj, a wygraliśmy 4-1 - stwierdził po meczu trener gospodarzy Wojciech Stawowy i jego opinia w pełni oddaje to, co działo się wczoraj na boisku. Gospodarze grali bardzo dobrze do momentu, gdy trzeba było celnym strzałem postawić kropkę nad "i". Ponieważ postawili ją tylko raz, zamiast wysokiego zwycięstwa przyszło im do ostatniej minuty toczyć nerwową walkę o 3 punkty.
 Sytuacjami bramkowymi, jakie stworzyli proszowianie, już do przerwy można by obdzielić kilka spotkań. W 3 min po dynamicznej akcji Radwańskiego Ankowski uderzył z 12 m niecelnie. Za chwilę piłkę wrzucał Siemieniec, a nieprecyzyjnie główkował Weinar. W 14 min po akcji i wrzutce Czerwca w idealnej sytuacji znalazł się Nowak, ale jego strzał z najbliższej odległości jakimś cudem obronił Bodziony. W 26 min piłkę wrzucał z lewej strony Duniec, nadbiegający Ankowski minął się z nią, a Weinar główkował obok słupka. Gospodarze dopięli swego w 36 min. Piłkę z rzutu rożnego dośrodkował Duniec, Czerwiec okazał się szybszy od Bodzionego i obrońców, musnął ją lekko głową i ta wpadła do siatki. Bramka dla gospodarzy padła chwilę po tym, gdy najlepszą w tej części gry sytuację mieli goście. Po rzucie rożnym główkował Frohlich i Łaciak z dużym trudem zdołał wybić piłkę zmierzającą przy prawym słupku do siatki. Przed przerwą szansę na powodzenie miała jeszcze tylko akcja, po której Ulucki uderzał z ostrego kąta, ale nie zdołał zaskoczyć bramkarza.
 Druga połowa znów rozpoczęła się od doskonałej sytuacji dla gospodarzy. Czerwiec zauważył wychodzącego na czystą pozycję Nowaka i ten mając przed sobą tylko Bodzionego strzelił z linii 16 metrów minimalnie chybiając. Od tego momentu do głosu coraz częściej zaczęli dochodzić goście. Aktywny był zwłaszcza Krupa, który kilkakrotnie mocno zagroził swoim byłym kolegom. Zadanie miał ułatwione o tyle, że środkowym obrońcom Proszowianki przydarzyło się w tej części gry kilka błędów, których z reguły nie popełniają. W 55 min Krupa po indywidualnej akcji strzelił z 16 m tuż przy słupku. Za moment udało mu się odebrać piłkę obrońcom, ale w polu karnym zbyt długo zwlekał z decyzją, co z nią zrobić. W 71 min Krupa był już sam na sam z Łaciakiem, ale doskonale spisał się powracający Jędrszczyk i skończyło się na rzucie rożnym. Za moment znów Krupa uderzył mocno w boczną siatkę. Wreszcie w ostatniej minucie główkował po wrzutce Ciastonia z 5 metrów, na szczęście dla miejscowych, wprost w Łaciaka. Sandecja stwarzała więc sytuacje, ale skutkiem ubocznym postawienia na defensywę było to, że gospodarze kilka razy wyprowadzili bardzo groźne kontrataki i tylko do siebie mogą mieć pretensje, że nie ostudzili skutecznie zapędów sądeczan. Radwański, Nowak i Czerwiec kilka razy popisywali się efektownymi akcjami, którym brakło wykończenia. Najbliższy pokonania Bodzionego w końcówce meczu był zdobywca pierwszej bramki - Czerwiec - gdy po szybko rozegranym rzucie wolnym znalazł się oko w oko z bramkarzem i przegrał ten pojedynek.

Zdaniem trenerów:

 Wojciech Stawowy, Proszowianka: - Mimo upału mecz stał na dobrym poziomie i był prowadzony w szybkim tempie. Sandecja jest zawsze trudnym rywalem i doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że z tym zespołem nie da się wygrać bez walki. Zagraliśmy szybko, kombinacyjnie, agresywnie i z przebiegu meczu na pewno byliśmy zespołem lepszym. Szkoda, że nie udało nam się zdobyć drugiego gola, bo wtedy moglibyśmy grać spokojniej. Chciałbym usłyszeć co mają teraz do powiedzenia ci, którzy po porażce w meczu towarzyskim z Kadrą MZPN rzucali w budkę rezerwowych kamieniami i wyzywali zawodników.
 Ireneusz Adamus, Sandecja: - Wiedzieliśmy, że gospodarze zrobią dziś wszystko, żeby wygrać, i postawili nam trudne warunki. Mimo to uważam, że jak na upał, w jakim przyszło nam grać, i klasę rywala, Sandecja pokazała się z dobrej strony. Szkoda tylko, że nieco przespaliśmy I połowę. Natomiast gdyby w ostatniej minucie Krupa zamiast strzelać, zostawił piłkę Zachariaszowi mecz prawdopodobnie zakończyłby się remisem. Mimo to uważam, że gospodarze byli dzisiaj od nas lepsi. Mogę tylko pogratulować trenerowi Stawowemu.
ALEKSANDER GĄCIARZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski