MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Akt oskarżenia, czy "akcik"

Redakcja
Do sądu trafił pierwszy akt oskarżenia w głośnej sprawie Kraków Business Parku. Dotyczy tylko jednego wątku ogromnego śledztwa, prowadzonego od lata 2008 r. przez Wydział Przestępczości Gospodarczej Prokuratury Okręgowej.

ŚLEDZTWO. Od ponad dwóch lat prokuratura zarzuca Adamowi Ś. przekręty na wiele milionów euro. Były szef Kraków Business Parku odpowie na razie za... 12 tysięcy zł.

Śledczy uważają, że Adam Ś., były prezes, współtwórca i większościowy udziałowiec KBP, kierował "zorganizowaną grupą przestępczą o charakterze międzynarodowym, mającą na celu popełnienie przestępstw przeciwko mieniu, dokumentom i obrotowi gospodarczemu oraz przestępstw skarbowych". Miała ona działać na szkodę KBP, mniejszościowych udziałowców oraz skarbu państwa. - Straty wyniosły 22 mln złotych - mówi Bogusława Marcinkowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej.

Piętnaście osób, w tym ojciec oraz mieszkający w USA brat Adama Ś., a także jego najbliżsi współpracownicy (m.in. dwaj kolejni prezesi KBP), podejrzanych jest o popełnienie 25 przestępstw, w tym 13 skarbowych (m.in. o niezapłacenie 4 mln zł podatków). Prokuratura podtrzymuje też zarzut prania brudnych pieniędzy. - Sześć milionów złotych przeszło przez liczne spółki, co miało pozorować obrót gospodarczy. Potem trafiły na zagraniczne konta Adama Ś. lub jako zapłata za fikcyjne usługi do powiązanych z nim spółek - opisuje prok. Marcinkowska.

Mimo 2,5-rocznej pracy wielu prokuratorów i policjantów oraz funkcjonariuszy Urzędu Kontroli Skarbowej, zeznań świadków, zgromadzenia tysięcy dokumentów, a także opinii biegłych, prokuraturze nie udało się jak dotąd sformułować aktu oskarżenia przeciwko domniemanej "zorganizowanej grupie".

Długotrwałość postępowania wywołuje kontrowersje zarówno po stronie osób, którym postawiono zarzuty, jak i pokrzywdzonych, przede wszystkim - mniejszościowych udziałowców. Ci pierwsi żalą się, że muszą żyć z piętnem "wiecznie podejrzanych", co "w praktyce paraliżuje ich funkcjonowanie w społeczeństwie"; Adam Ś. i inni mają m.in. zakaz sprawowania funkcji w zarządach spółek. Pokrzywdzeni twierdzą z kolei, że po wszczęciu śledztwa Adam Ś. nadal działał na ich szkodę; mógłby go powstrzymać dopiero prawomocny wyrok. A na to się na razie nie zanosi, skoro brak aktu oskarżenia w głównym śledztwie.

Do sądu trafił tylko jeden wątek. Prokuratura oskarżyła Adama Ś. o to, że jako prezes KBP poświadczył nieprawdę w protokołach zgromadzenia wspólników, jakie miało się odbyć w marcu 2008 r. Z protokołów tych wynika, że wszyscy udziałowcy jednogłośnie przyjęli sprawozdanie Zarządu KBP (Adama Ś.) za rok 2007 i udzielili mu skwitowania z wykonanych obowiązków, a także postanowili przeznaczyć 276 tys. zł zysku spółki na pokrycie jej strat z lat poprzednich.

Udziałowcy, którzy mieli brać udział w tym zgromadzeniu, twierdzą, że przebywali wtedy w zupełnie innych miejscach; Andrew Kozłowski - pod Warszawą, Jan Domanus - w USA. Nie mogli zatem "jednogłośnie" podjąć żadnych uchwał.

Prokurator zarzuca Adamowi Ś., że w kwietniu 2008 roku, jako prezes KBP, posłużył się spreparowanymi protokołami i podpisami wspólników, by wyłudzić fałszywe wpisy w Krajowym Rejestrze Sądowym. Uzyskał je od wprowadzonego w błąd referendarza. - Dzięki temu osiągnął korzyść w wysokości 12 tys. zł - mówi Bogusława Marcinkowska. Wymienione czyny zagrożone są karą do 5 lat więzienia.
- Podejrzany ostatecznie odmówił składania wyjaśnień - dodaje rzeczniczka prokuratury.

- To, co zrobiła prokuratura, jest żałosne i zasmucające - uważa mec. Kinga Konopka, adwokat Adama Ś. - Wszystko odbyło się w pośpiechu, jakby śledczym zależało, by przed końcem roku cokolwiek zrobić, wykazać się wobec opinii publicznej jakimiś efektami. Mieliśmy zbyt mało czasu na zapoznanie się z materiałami. Śledztwo zakończyło się dwa dni przed Wigilią, 27 grudnia złożyliśmy, jako obrońcy, wnioski dowodowe, a 29 i 30 odbyły się czynności, o których nas nie poinformowano. A w sylwestra poszedł akt oskarżenia.

Bliscy oskarżonego ironizują, że - biorąc pod uwagę zarzuty postawione Adamowi Ś. 30 miesięcy temu oraz przemawiające do wyobraźni milionowe kwoty rzekomych strat - jedyny jak dotąd realny efekt pracy śledczych można nazwać "akcikiem oskarżenia". Albo "aktem desperacji".

- Sprawa jest ogromna, wielowątkowa i wymaga dalszych czynności - tłumaczy prok. Marcinkowska.

ZBIGNIEW BARTUŚ

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski