Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aktor wzięty i do wzięcia: MARCIN KWAŚNY

Redakcja
Tarnowianin, aktor, reżyser opowiada o tym jak zawojował Warszawę, bracie polityku i rodzinnych stronach.

Rozstrzygnijmy na początek, jaki jesteś prywatnie: słodki czy kwaśny?

Sądzę, że jestem raczej słodko–kwaśny. Rzadko bywam gorzki. Z zasady też nie jestem obojętny (śmiech).

Często podkreślasz, że pochodzisz z Tarnowa. Równie często gościsz w rodzinnych stronach?

W Tarnowie stawiałem pierwsze kroki jako dziecko, a później jako aktor. Tu mieszka moja rodzina. Tu są moje prawdziwe korzenie. A do korzeni się wraca – jak mawiał pewien stomatolog.

A Twoje pierwsze kroki w Warszawie?

Pierwszy krok to był udany egzamin do Akademii Teatralnej, później cztery lata intensywnej pracy w szkole, angaż do Teatru Kwadrat i jakoś to poszło. Ważnym krokiem w mojej karierze był na pewno film "Rezerwat”, po którym zawodowo stanąłem mocniej na dwóch nogach.

Mówi się, że teraz nadchodzi Twój czas…

To za dużo powiedziane. Występuję po prostu w dwóch serialach. To wszystko.

"Wiadomości z drugiej ręki” to najnowsza propozycja, którą zobaczymy w TVP.

Mam nadzieję, że ludzie chętnie zajrzą za kulisy telewizyjnej stacji pl.24. Stacja wprawdzie fikcyjna, ale za kulisami będzie się dużo działo. Gram w tym serialu jednego z telewizyjnych dziennikarzy Daniela Waśko.

Postać wzorowana na Piotrze Kraśko?

Moja postać nie ma z Panem Piotrem nic wspólnego, oprócz tego, że również pracuje w telewizji. Zbieżność nazwisk przypadkowa (śmiech).

A na planie zdjęciowym "Szpilek na Giewoncie”, jest czas by wyrwać się i pochodzić po górach?

Tak, góry to mój żywioł. W końcu jestem z Tarnowa, czyli można zaryzykować powiedzenie, że jestem góralem niskopiennym (śmiech). Z mojego okna w domu rodzinnym miałem widok na Górę św. Marcina, a to już jakby nie było początek Karpat. Dzięki pracy przy tym serialu na nowo odkrywam piękno gór i samego Zakopanego. Mam też więcej okazji, by odwiedzić rodzinne miasto.

No właśnie, wydaję się, że jednak bardziej znany jesteś w Warszawie, niż w rodzinnym Tarnowie…

Mieszkam w Warszawie i tam gram w teatrze, siłą rzeczy jest mnie więcej w stolicy. Gdyby jednak pojawiły się pomysły na współpracę z Tarnowem, byłbym na nie otwarty. Przy wielu okazjach staram się podkreślać skąd pochodzę. W Tarnowie chyba bardziej znany jest mój brat Jakub, który już drugą kadencję jest miejskim radnym. Jeśli teraz zostanie posłem, to jestem pewien, że będzie znany również w Warszawie.

A Jakub jest dobrym aktorem?

Dobrym, choć ma lekką wadę wymowy. Ale jak to mawiał pewien aktor: "dykcja to fikcja, grunt to talencik”. A talent do wystąpień publicznych Kuba niewątpliwe posiada. Przy czym nie musi grać i udawać, bo to co robi jest jego prawdziwą pasją.

Czy polityk musi być trochę aktorem…

Polityka jest swoistą grą. Jednak ważne jest, by być autentycznym w tym co się robi. Gdy tego brakuje, wyborca szybko to wyczuwa i traci zaufanie.

Czy przygotowujesz brata do publicznych wystąpień?

Zdarza się czasem, że ćwiczymy razem tekst, który wcześniej sobie przygotował. Bardzo ważne jest odpowiednie rozłożenie akcentów. Prócz tego co się mówi, istotny jest także sposób mówienia, odpowiednia modulacja głosu oraz sugestywna acz oszczędna gestykulacja.

Jesteś z niego dumny?

Jasne! Radzi sobie całkiem nieźle. Ma 26 lat, a sporo już osiągnął. Uczy na dwóch uczelniach, został liderem sejmowej listy, jest bardzo aktywny społecznie.

A on z Ciebie?

Trzeba by go zapytać. Ale sądzę, że jest! (uśmiech)

Jesteś aktywną osobą w Internecie. Masz profil na Facebooku, prężnie działa Twoja strona internetowa. Jesteś facebookoholikiem?

Staram się iść z duchem czasu, a Internet jest dzisiaj przestrzenią, w której trzeba się zaznaczać i poruszać, bo inaczej człowiek zostaje daleko w tyle.

Na swojej stronie sam o sobie piszesz że jesteś dość zapracowany. Nie za dużo masz na głowie?

Praca sprawia mi radość, więc od jej przybytku głowa mnie nie boli. Po prostu lubię to co robię!

A jak spędzasz wolny czas?

To co zostaje mi z wolnego czasu, to prawdziwe resztki, ale staram się ich nie zmarnować na leżenie plackiem, więc jeżdżę konno lub na rowerze, pływam, biegam albo czytam książki.

Wiele naszych Czytelniczek zapewne zastanawia się czy Marcin Kwaśny jest jeszcze do wzięcia?

Od trzech lat jestem żonaty. Żona ma na imię Diana i jest architektem. Do wzięcia jestem jedynie jako aktor.

Rozmawiał Michał Gniadek

R E K L A M A

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski