Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Al Stewart. "Russians & Americans”.

Redakcja
Al, czyli Alastair Stewart, urodził się 5.09.1945 r. w Glasgow, w Szkocji, a dzieciństwo spędził w Wimborne Minster, w Dorset, w Anglii.

Jerzy Skarżyński Radio Kraków: NIEZAPOMNIANE PŁYTY HISTORII ROCKA SUPLEMENT (84)

Gdy ukończył college, pchany marzeniami i wiarą, że ma talent (występował już wtedy w amatorskich zespołach) wyjechał do Londynu, gdzie zaproponowano mu śpiewanie w jednej z kawiarni w Soho. Pierwszy singiel ("The Elf”) wydał w 1966 r., a debiutancki longplay ("Bedsitter Images”) rok później. Płyta nie odniosła sukcesu, co sprawiło, że na szansę nagrania następnej musiał czekać aż do roku 1969, w którym zarejestrował album "Love Cronicles”. Ten został zauważony i doceniony.

W kolejnych latach publikował krążki coraz lepsze i dawał coraz lepsze koncerty. W 1976 r. przygotował LP, który (za sprawą tytułowego utworu) zmienił go w prawdziwą gwiazdę – "Year Of The Cat”. W 1984 roku, po wydaniu kilku kolejnych długograjów, Stewart nagrał kolejną płytę, mocno rozpolitykowany (proszę pamiętać, że był to czas bardzo wyraźnego wzrostu napięcia między głównymi wówczas mocarstwami) album – "Russians & Americans”. Ten, choć nowoczesny (za sprawą elektroniki zbliżającej go do tak modnego wtedy New Romantic) i znakomity (tekstowo oraz melodycznie), komercyjnego sukces nie odniósł. Może był zbyt dobry!

"Russians & Americans” zaczyna dość dynamiczna ballada – "The One That Got Away”. Dzięki miękkiemu głosowi Ala jest i pięknie i ekspresyjnie zarazem. Dwójka – "Rumours Of War”, jest niepokojącą, a przy tym przebojową opowieścią o narastającej groźbie kolejnej światowej wojny. Rewelacja! Trójka to dziwny, bo "przearanżowany” – "Night Meeting”. W następnej piosence – "Accident On 3rd Street” – jest dość klasycznie (fortepian) i Dylanowsko (sposób wokalnej narracji). Godne! Piątka ("Strange Girl”) to dość rockowy, gitarowy, szybki utwór, który wprowadza w tytułową dla krążka akustyczną balladę – "Rosjanie i Amerykanie”. Bardzo dobre!Tak, bardzo dobre, tyle tylko, że i tak sporo słabsze od porażającego klasą tematu "Cafe Society”. Brawurowy fortepian, rozdarty saksofon i mocna sekcja rytmiczna oraz znakomity wokal. Pięć wspaniałych minut! Kolejne utwory to: pogodne i słodko–błahe (jak tytuł) "One, Two, Three (1, 2, 3,)”; balladowe – "The Candidate”; dość skoczne i urocze (skrzypce, akordeon) – "The Gypsy & The Rose”. A w końcu, wraz z miękkim i zelektronizowanym w tle utworem "Lori, Don’t Go Right Now” dochodzimy do kresu oryginalnej, analogowej wersji longplaya, bo do jego kompaktowych edycji dokładano różne, nie zawsze godne całości bonusy. O nich więc sza!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski