Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Albertynki z Marmoladą, czyli 70 lat Domu Pomocy Społecznej w Łyszkowicach

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Obchody jubileuszu zostały połączone z imprezą integracyjną
Obchody jubileuszu zostały połączone z imprezą integracyjną Aleksander Gąciarz
Pierwsze wspomnienie. 1 września 1987 roku. Inauguracja roku szkolnego w Zespole Szkół Rolniczych w Piotrkowicach Małych. Zgodnie ze szkolną tradycją wszyscy pierwszoklasiści idą kilka kilometrów, aby złożyć kwiaty pod obeliskiem, upamiętniającym pacyfikację wsi Łyszkowice. Po drodze przechodzi się obok długiego ogrodzenia, za którym znajduje się ogród, a dalej zabudowania. Na trawie między drzewami siedzi staruszka i bawi się dziecięcą lalką. - Dom starców - rzuca któryś z przechodzących uczniów.

To określenie, dom starców, do dzisiaj funkcjonuje w powszechnej świadomości i dla wielu osób jest potocznym określeniem placówki, która formalnie domem starców nigdy nie była. Natomiast 11 listopada 1951 roku, uchwałą Prezydium Rady Narodowej w Krakowie, część majątku rodziny Woźniakowskich (ponad 21 hektarów ziemi z zabudowaniami) przeznaczono na cele pomocy społecznej, a w maju następnego roku podpisano umowę ze Zgromadzeniem Sióstr Albertynek na prowadzenie Domu Opieki dla Dorosłych. W listopadzie 1952 roku w Łyszkowicach pojawili się pierwsi mieszkańcy, przeniesieni ze zlikwidowanego domu opieki w Krakowie. Były to głównie osoby bezdomne i w podeszłym wieku.

We wrześniu 1987 roku placówka działała już zatem 35 lat, czyli patrząc z dzisiejszej perspektywy, była na półmetku. Przed wejściem do centralnego budynku nie było jeszcze popiersia brata Alberta. Prof. Antoni Hajdecki z ASP w Krakowie wykonał je trzy lata później, gdy instytucja została przemianowana na Dom Pomocy Społecznej im. Alberta Chmielowskiego. To był symboliczny początek przełomu i wdrażania nowych standardów.

- Gdy przyjechałam tu pierwszy raz, mieszkańcy nie mieli nawet własnych ubrań. Wszystko było wspólne. Chodzili w pasiastych piżamach z trójkątnym znaczkiem z nazwą domu. Nie muszę mówić, z czym mi się to wtedy skojarzyło, ale skojarzenie było jednoznaczne i okropne – opowiada Barbara Zięba, która kierowała placówką przez niemal całe lata 90. i na początku XXI wieku.

Kolejne wspomnienia z Łyszkowic już zlewają się sobą. Barbara Zięba wprowadzała dom w nowe czasy, a zatem dbała również o stronę medialną. Wizyty, już w roli reportera, były bardzo częste: przy okazji otwarcia warsztatów terapii zajęciowej, zakończenia kolejnych inwestycji, imprez integracyjnych, ale też w związku z problemami, gdy dom musiał walczyć o środki na działalność. DPS zawsze dostarczał ciekawych tematów. O „Marmoladzie”, która z całej okolicy znosiła czerwone przedmioty i chowała je do swojej wersalki. O mężczyźnie, który trafił do placówki po tym, gdy pociąg pozbawił go obu nóg. O walce o zwierzęta z likwidowanego gospodarstwa. O zakątku na cmentarzu w Koniuszy, gdzie wielu mieszkańców znalazło swoje miejsce wiecznego spoczynku.

Te historie to już czas, gdy DPS radzi sobie bez pomocy ze strony zakonnic. W końcu lat 90., po blisko pół wieku, swoją misję w Łyszkowicach zakończyły Albertynki. Jednak choć minęło ponad 20 lat, ciągle czują związek z tym miejscem. Na jubileuszu 70-lecia placówki zjawiło się ich aż 12. Część z nich w Łyszkowicach pracowała.

- Ja wspominam tę pracę bardzo dobrze, kochałam ją. Dlatego jak tylko dostałam zaproszenie, to nie było dwóch zdań: musiałam przyjechać – mówi siostra, która przepracowała w DPS sześć lat w roli przełożonej pielęgniarek.

Nie chce podać imienia (- Musiałabym mieć zgodę zakonu), ale zapewnia, że jej określenie „dom starców” nigdy nie przeszkadzało. - Dla mnie w tym nic obraźliwego. Nasz patron, brat Albert zajmował się starcami, ludźmi ubogimi i my też jesteśmy dla nich – tłumaczy.

Odejście Albertynek z Łyszkowic było związane z uruchomieniem nowej placówki dla sióstr-emerytek. Zakon nie był w stanie obsadzić dwóch miejsc jednocześnie.

Dzisiaj DPS w Łyszkowicach jest placówką dla osób przewlekle psychicznie chorych. Może w nim przebywać 145 osób i wszystkie miejsca są zajęte. Ostatnie miesiące stały pod znakiem walki z pandemią covid (Łyszkowic też wirus nie ominął), a lata pod znakiem inwestycji. Obiekty, które kiedyś były budowane, teraz są unowocześniane, dostosowywane do standardów, otrzymują nowe wyposażenie. Zajmowali się tym kolejni szefowie: po Barbarze Ziębie zmarły tragicznie Bogusław Nowak, następnie Barbara Chmurzyńska, a od 2020 roku Agnieszka Trela.

- Niedawno zakończyliśmy budowę windy w budynku mieszkalno-terapeutycznym oraz podłączyliśmy dwa obiekty do kotłowni gazowej. W tej chwili mamy ogłoszony przetarg na modernizację budynku damskiego i czekamy na oferentów – wylicza Agnieszka Trela.

Obchody 70-lecia DPS w Łyszkowicach, choć zakłócone nieco przez deszcz, zgromadziły wielu gości i były okazją do wspomnień. Jubileuszowej mszy przewodniczył biskup pomocniczy diecezji kieleckiej Andrzej Kaleta. Jubileusz został połączony z doroczną imprezą integracyjną „Dzień spełnionych marzeń”. - Bo najważniejsza pogoda, to pogoda ducha – przekonuje Agnieszka Trela.

FLESZ - Warzywa sezonowe. Co jeść w czerwcu?

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski