Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Albo przyłożymy się do segregacji, albo więcej zapłacimy za śmieci

Paulina Szymczewska
Paulina Szymczewska
Eksperci są zgodni co do tego, że jakość segregacji w Krakowie musi się poprawić
Eksperci są zgodni co do tego, że jakość segregacji w Krakowie musi się poprawić fot. Janusz Wójtowicz
Gospodarka odpadami. W Krakowie rośnie odzysk odpadów, ale nie jest to zasługa mieszkańców, bo jakość segregacji wcale się nie poprawia.

32 procent - taki poziom recyklingu obecnie osiąga Kraków (ogólnopolska średnia to 16 proc.), spełniając w ten sposób wymogi prawa krajowego oraz unijnego i to ze sporym zapasem. Na razie więc nie grożą nam kary finansowe.

Ogólnie rzecz biorąc, liczby w statystykach wyglądają dobrze, ale - niestety - nie jest to zasługa mieszkańców. Jakość segregacji w domach wcale się bowiem nie poprawiła. - To się bezwzględnie musi zmienić, bo inaczej będziemy więcej płacić za śmieci - przyznaje Henryk Kultys, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania, zarządzającego krakowskim systemem gospodarki odpadami.

Słupki statystyk rosną

Rocznie krakowianie wytwarzają ponad 300 tysięcy ton śmieci. W całej tej masie jeszcze w 2012 roku było około 36 tys. ton odpadów segregowanych, a teraz jest ok. 70 tys. ton. Oczywiście to nie wszystko, bo zbierane selektywnie są także m.in. odpady zielone (ok. 25 tys. ton) i wielkogabarytowe (16 tys. ton), tekstylia, elektroodpady i zużyte baterie, odpady niebezpieczne itd. W dodatku słupki statystyk stale rosną.

Na tle innych dużych miast Polski Kraków wypada dobrze. Już w tej chwili mamy recykling na poziomie wyższym niż wymagany. Za 2016 rok ten wskaźnik powinien był wynieść minimum 18 proc., a my osiągnęliśmy 32 proc. Mamy więc na razie jeszcze spory zapas, bo recykling na poziomie 30 proc. wszystkie gminy będą musiały uzyskać w 2019 roku.

Wydawać by się mogło, że mamy powody do zadowolenia. Gdy jednak bliżej przyjrzeć się szczegółom, sytuacja nie wygląda już tak dobrze. Okazuje się mianowicie, że wzrost poziomu recyklingu osiągamy nie dzięki mieszkańcom, lecz dzięki instalacjom do przetwarzania odpadów - m.in. sortowniom, które doczyszczają niewłaściwie posegregowane przez krakowian śmieci. - Tylko dlatego efekt końcowy, jeśli chodzi o odzysk odpadów, jest dobry - przyznaje prezes MPO.

Najgorzej segregują w blokach

Problem w tym, że wprawdzie staramy się segregować więcej, ale jakość tej segregacji wcale się nie poprawia. Najczęstsze błędy to zanieczyszczanie surowców wtórnych zwykłymi śmieciami (w żółtych pojemnikach lądują nawet zużyte pampersy), a także wrzucanie do kubłów odpadów poremontowych, opon, odpadów zielonych itp. O skali tego problemu świadczą liczby: w masie ok. 70 tys. ton odpadów, jakie rocznie segregują krakowianie, tylko niewiele ponad 40 proc. stanowią wartościowe surowce wtórne. Reszta to balast nienadający się do użytku (odpady zanieczyszczone lub takie, które w ogóle nie powinny trafić do pojemnika do segregacji).

Z obserwacji MPO wynika, że najlepiej segregacja śmieci wygląda w domach jednorodzinnych. - Ich mieszkańcy wysegregowują co najmniej 50 proc. swoich śmieci. I jest to również segregacja wysokiej jakości: wartościowe surowce wtórne stanowią ponad 90 proc. zawartości żółtych worków - podaje prezes MPO.

W Krakowie przeważa jednak zabudowa wielorodzinna (stanowi ok. 85 proc.), a tam jest już znacznie gorzej. Jak wyjaśniają eksperci z dziedziny gospodarki odpadami, to głównie kwestia anonimowości, która sprawia, że mieszkańcy bloków w mniejszym stopniu obawiają się konsekwencji nieprawidłowej segregacji. Efektywność jest tu więc marna. - Bezwzględnie trzeba ją poprawić - podkreśla Henryk Kultys.

Dlaczego? Otóż obecny recykling na poziomie ponad 30 procent na długo nam nie wystarczy, bo wymogi unijne są coraz bardziej rygorystyczne: do 2020 roku będziemy musieli odzyskiwać aż 50 proc. wytwarzanych odpadów surowcowych (jak papier, plastik, szkło itd.). - Planujemy przeprowadzić modernizację sortowni surowców wtórnych na Baryczy, żeby podnieść jej wydajność. Zakładamy, że po tej inwestycji uda nam się osiągnąć recykling na poziomie 40 proc. Jednak pozostałe 10 proc. trzeba już będzie wypracować z mieszkańcami, jakość segregacji musi się poprawić - podkreśla Henryk Kultys.

Jednocześnie przypomina, że za niespełnienie wymogów grożą wysokie kary - ponad 100 euro za tonę. W przypadku Krakowa mogą to być kwoty rzędu kilku milionów złotych rocznie. A to z kolei przełożyłoby się na wzrost opłat śmieciowych dla mieszkańców. - Tego chcemy uniknąć. Trzeba zrobić wszystko, by utrzymać koszty gospodarowania odpadami na racjonalnym poziomie - zaznacza szef krakowskiego MPO.

Studenci zbadają nasze śmieci

Pomóc w tym ma umowa o współpracy, jaką MPO podpisało wczoraj z Politechniką Krakowską. W jej ramach naukowcy i studenci uczelni zajmą się m.in. badaniem odpadów oraz procesów ich przetwarzania, wdrażaniem nowych technologii w tym zakresie itp. Wszystko po to, by poprawić segregację i recykling.

- Mamy potrzebną wiedzę, mamy nowoczesne, specjalistyczne laboratoria, a przede wszystkim mamy studentów, którym nie brakuje dobrych, oryginalnych pomysłów - podkreśla rektor PK prof. Jan Kazior. - Opracowywanie rozwiązań technologicznych to jedno, ale nasza społeczność akademicka ma również do odegrania bardzo ważną rolę w edukacji mieszkańców. I będziemy to robić, ponieważ stopień efektywności segregacji musi wzrosnąć - dodaje.

Również w MPO zapewniają, że zwiększą nacisk na edukację.

Zbadają PYŁ Z ULIC I OPRACUJĄ METODY ICH CZYSZCZENIA

Prócz umowy z Politechniką Krakowską, dotyczącej odpadów, MPO podpisało wczoraj również drugie porozumienie: z tą samą uczelnią oraz z Wojewódzkim Inspektoratem Ochrony Środowiska. Dotyczy ono badań i analiz odpadów z oczyszczania ulic. Eksperci podkreślają, że jest to istotna dziedzina, ponieważ - jak się szacuje - w ogólnej ilości pyłu zawieszonego, który powstaje w Krakowie, aż 17-20 proc. pochodzi z komunikacji (jest wzbijany przez auta). Poprzez sprzątanie ulic i torowisk likwiduje się ten pył, nie dopuszczając do wtórnego zanieczyszczenia, a tym samym do zwiększenia smogu.

W ramach umowy z MPO specjaliści z WIOŚ będą badać próbki pyłu zebranego z arterii komunikacyjnych Krakowa. Na podstawie uzyskanych wyników naukowcy z PK zajmą się oceną, jaki wpływ na środowisko ma proces oczyszczania ulic, a także opracują standardy dotyczące częstotliwości sprzątania dróg w różnych rejonach Krakowa. - Dzięki temu będziemy wiedzieć, gdzie należy sprzątać ulice częściej, a gdzie rzadziej, jak je myć, przy pomocy jakiego sprzętu itp. - wymienia Henryk Kultys. - Trzeba tak udoskonalić metody czyszczenia ulic, by było ono jak najskuteczniejsze. A to przełoży się na poprawę jakości powietrza - podkreśla wojewódzki inspektor ochrony środowiska Paweł Ciećko.

Przypomnijmy, że były już prowadzone badania pilotażowe, jak zalegający na jezdniach pył wpływa na zanieczyszczenie powietrza. Objęły one al. Krasińskiego, ul. Reymonta, Armii Krajowej i Lea. Okazało się, że w godzinach szczytu ilość pyłu podrywanego przez auta sięga 50, a nawet 70 proc. całego rejestrowanego poziomu stężenia pyłu. Intensywnie czyszcząc ulice, można więc doprowadzić do znaczącego zmniejszenia zapylenia powietrza.

(PSZ)

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski