Sytuacja, choć zanurzona w rzeczywistości, wydaje się nierealna. Ten właśnie kadr (autorstwa Algirdasa Seskusa) z plakatu wystawy „Spokojne życie. Współczesna fotografia litewska” jest skrótem wizualnym, oddającym to, co spotkamy na wystawie w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha w Krakowie. Prostota, zwyczajność, proza życia. Ale jednocześnie wszystko to schwytane w atrakcyjnym momencie, gwałtownym, ruchliwym, pędzącym.
Spoglądamy na kształtowanie się tożsamości litewskiej fotografii powojennej. Patrzymy na rozmaite jej odmiany; obok zdjęć do dokumentów Vytautasa Stanionisa, wykonanych na rozmaitym, prozaicznym tle, oglądamy choćby reprodukcje albumów i książek ilustrowanych Romualdasa Rakauskasa, wydawanych po to, by konstruować legendę Litewskiej Republiki Radzieckiej.
Mamy podgląd wiejskiego życia Rimaldasa Viksraitisa, będące manifestem wolności, ale i znakomite wręcz, pozamykane w drewnianych pudełkach, rozważania na temat medium fotograficznego w wykonaniu Gytisa Skudzinskasa. Ten zwraca uwagę nie na kadr, a jego dopowiedzenie - zapiski na tyłach fotografii.
Wreszcie obok oficjalnych zleceń władzy ludowej mamy też przejmujący projekt „Republika ciszy” autorstwa Indre Serpytyte, poświęcony jej ojcu. To współczesne martwe natury, w których stare przedmioty, zniszczone i niepotrzebne, stają się znakiem nieobecności. Przejmujący projekt...
Warto też zwrócić uwagę na aranżację wystawy, która naśladuje album. Raz równo poukładane, oficjalne zdjęcia, innym razem rozrzucone, pozornie przypadkowo, niczym kadry z rodzinnego księgi zdjęć - bez dat i kontekstów. To tylko pozornie „spokojne życie”.
Trzeba stwierdzić jednoznacznie, że to jedna z najciekawszych propozycji w ramach obchodów sezonu kulturalnego „Litwa w Krakowie” - obok wystawy M. K. Curilionisa w MCK i koprodukcji festiwalu Boska Komedia i Litewskiego Narodowego Teatru Dramatycznego, czyli spektaklu „Plac Bohaterów” w reżyserii Krystiana Lupy.
Drugą wystawą godną polecenia, są „rzeczy wesołe” Eli Wasiuczyńskiej w Galerii Białej Nowohuckiego Centrum Kultury. Tak, właśnie Eli, nie Elżbiety. Bo trzeba od razu powiedzieć, że Wasiuczyńska to ilustratorka bajek dla dzieci, jedna z najlepszych w Polsce.
Na wystawie zobaczymy przegląd jej dotychczasowych poczynań zawodowych. Jest więc i Pan Kuleczka, i pies Pypeć, i kaczka Katastrofa. Wszystkie te postaci przede wszystkim pokazują, dlaczego autorka zdobyła taką pozycję w świecie książki dla dzieci. Ale warto też zaznaczyć, że ta wystawa to odprysk szerszego zjawiska: dziś polskie ilustracje dla dzieci zdobywają rozgłos daleko poza granicami kraju. I warto się przekonać, dlaczego tak jest.
Na koniec przywołam jeszcze jednodniówki księgarni prowadzonej przez Fundację Razem Pamoja przy ul. Józefińskiej 9 w Krakowie.
Codziennie oglądaliśmy nową odsłonę wystawienniczą, a całość była krakowską zapowiedzią warszawskiej aukcji charytatywnej. Dobrych nazwisk nie zabrakło - od Jakuba Juliana Ziółkowskiego, przez Zuzannę Janin i Martę Deskur, po Paulinę Ołowską.
Pomysł niezwykły, jak całe miejsce. Wielka szkoda, że ten sprint wystawienniczy już się skończył. Ale może to przewrotne zwrócenie uwagi, że w „czasach pośpiechu” wystawy nie będą na nas czekać? Śpieszcie się oglądać sztukę...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?