Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ale kręciło

MIGA
O ogromnym szczęściu może mówić kierowca fiata cinquecento, który wczoraj w południe na ul. Jagodowej w Nowym Sączu uderzył w bok lokomotywy pociągu towarowego relacji Limanowa-Nowy Sącz. Pół godziny później w Bączej Kuninie w gminie Nawojowa doszło do zderzenia fiata 126p i karetki pogotowia.

   Wczoraj w całym regionie panowały makabryczne warunki na drogach. Służby odpowiedzialne za ich odśnieżanie dwoiły się i troiły, by drogi pierwszej kolejności utrzymania były przejezdne. Horror panował na drogach lokalnych. Policjanci nie nadążali z odnotowywaniem kolizji i wypadków. Wczoraj kierowca fiata cinquecento na ul. Jagodowej na niestrzeżonym przejeździe kolejowym, posiadającym samoczynną sygnalizację świetlną, uderzył w bok lokomotywy pociągu towarowego. Na szczęście kierowcy nic się nie stało, ale przód auta został kompletnie zniszczony.
   - Jeżdżę czterdzieści lat i coś podobnego nigdy mi się nie zdarzyło - powiedział "Dziennikowi" kierowca z Chełmca. - Podjeżdżałem pod przejazd. Zobaczyłem, że zbliża się pociąg. Zacząłem hamować, ale co można było robić. Na drodze była szklanka. Poczułem tylko uderzenie. Samochód odbił się od pociągu. Bogu dziękuję, że żyję.
   Do kolizji doszło przy sprawnej sygnalizacji, gdy paliło się czerwone światło. Tuż za fiatem cinquecento, jak komentowali zebrani tam ludzie, zatrzymały się karetka pogotowia i piaskarka.
   - Gdyby samochód dostał się przed lokomotywę, to z kierowcą byłoby krucho - dodają.
   Nie mniej zdenerwowany był maszynista pociągu. - Trąbiłem kilkakrotnie, a mimo to samochód uderzył w lokomotywę. Nic już nie mogłem zrobić.
   W Bączej Kuninie w gminie Nawojowa na śliskiej jezdni zderzyły się maluch i karetka pogotowia sądeckiego pogotowia, która spieszyła na wezwanie do pacjenta. Nie runęła do potoku tylko dzięki metalowej barierce. Kierowcy, pielęgniarce i położnej jadących do Bączej Kuniny nic się nie stało. Druga karetka zabrała natomiast do szpitala kierowcę malucha.
   - Jechaliśmy naprzeciwko siebie - mówi kierowca karetki. - W pewnym momencie malucha zaczęło obracać. Zobaczyłem, że zajeżdża mi drogę. Lekko przyhamowałem, ale było bardzo ślisko. Uderzyłem w bok auta, później odrzuciło mnie na bok. Gdyby nie metalowe barierki, samochód byłby już w potoku.
   Wczoraj na drogach samochody poruszały się w żółwim tempie. Rano autobus PKS nie dojechał do Bukowca w gminie Korzenna ze względu na trudne warunki. Pasażerowie musieli wysiąść w Lipnicy. Na trasie między Nowym Sączem, a Gorlicami pod Ropską Górą tir wpadł do rowu i zablokował jeden pas ruchu. Do godz. 15.30 ruch odbywał się tam wahadłowo. Rano w poprzek stanął tir na stromym podjeździe pod Trzetrzewinę. Utrudnienia występowały też przez pewien czas na Krzyżówce, a także na Wysokiem, gdzie widoczność spadała nawet do 5 metrów. Rano w gminie Jodłownik dźwig wyciągał z rowu autobus PKS z Limanowej. Na śliskiej drodze na podjeździe auto zaczęło się zsuwać do tyłu. Na szczęście nie było w nim pasażerów.
   Na drogach Sądecczyzny do popołudnia doszło do blisko 20 kolizji. W Limanowskiem odnotowano 6 kolizji, a w Gorlickiem doszło do jednego wypadku i 12 kolizji.
(MIGA)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski