Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aleksander III Wielki jako człowiek

Włodzimierz Knap
Grecka rzeźba przedstawiająca Aleksandra Wielkiego z muzeum w Aleksandrii, dziś drugim co do wielkości mieście Egiptu. Miał je założyć w 332 roku p.n.e sam Aleksander
Grecka rzeźba przedstawiająca Aleksandra Wielkiego z muzeum w Aleksandrii, dziś drugim co do wielkości mieście Egiptu. Miał je założyć w 332 roku p.n.e sam Aleksander Archiwum
20 lipca 356 rok p.n.e. Na świat przychodzi Aleksander, syn Filipa i Olimpias. W ciągu dwunastu lat panowania Macedończyk zmienia ówczesny świat. Do historii przechodzi z przydomkiem "Wielki"

Sława, która idzie za Aleksandrem Wielkim od dwudziestu czterech stuleci, sprawia, że wydaje się, iż można go dobrze poznać. Wystarczy przecież przeczytać to i owo. Nic bardziej mylnego. Aleksander był, jest i prawdopodobnie na zawsze pozostanie wielką zagadką.

Nie dysponujemy wiarygodnymi źródłami z okresu, gdy żył. Kiedy więc czytamy czy słuchamy o Aleksandrze, a zwłaszcza gdy wypowiadane są kategoryczne sądy na jego temat, należy zachować ostrożność.

Syn Filipa i Olimpias niewątpliwie był tak niezwykłą postacią, że wielu uważało i uważać go będzie za największego zdobywcę w dziejach, najwybitniejszego dowódcę, świetnego organizatora, dyplomatę i wizjonera. Ale warto też zastanowić się nad tym, co złego uczynił Aleksander.

Niszcząc imperium perskie, zlikwidował system, który przez wieki regulował stosunki w basenie Morza Śródziemnego, na Bliskim i Środkowym Wschodzie. Położył też kres greckim miastom-państwom, fascynującemu tworowi, sprzyjającemu rozwojowi nauki, kultury, filozofii czy demokracji, oczywiście w wówczas możliwych ramach.

Warto zapoznać się z oceną władcy wystawioną przez Claude'a Mosse'a, znawcę starożytnej Grecji: "Aleksander nie był politycznym i wojskowym geniuszem ani mędrcem, jak pisali niektórzy. Nie był też pijakiem, niezdolnym, by panować nad emocjami, ani dzikim barbarzyńcą, który zrównał z ziemią Teby. Był człowiekiem swoich czasów, pełnym sprzeczności".

Człowiek swoich czasów

Miał dwadzieścia lat, gdy odziedziczył władzę po ojcu Filipie II. Był wówczas panem greckiego świata.
Gdy osiągnął 26 lat, władał już wielkim imperium, które zdobył orężem. Nie doszedł do trzydziestki, a zaprowadził swoją zwycięską armię do granic ówczesnego zamieszkanego świata. Umarł przed 33. urodzinami.

Takimi osiągnięciami w tak krótkim czasie nie może pochwalić się żaden władca i dowódca. Żaden człowiek. Juliusz Cezar miał zapłakać przed posągiem przedstawiającym Aleksandra, bo uświadomił sobie, że wielki Macedończyk zmarł jako król wielu ludów w wieku, w którym on sam nie miał na koncie ani jednego znaczącego sukcesu.

A co by było, gdyby Aleksander tak szybko nie umarł? Flawiusz Arrian, o którym będzie jeszcze mowa, napisał: "Nie mogę dokładnie rozeznać, jakie miał zamysły. Z pewnością mogę stwierdzić, że nie zamierzał spoczywać bezczynnie po osiągnięciu jakiegoś celu. Nawet gdyby Europę przyłączył do Azji czy też Wyspy Brytyjskie do Europy...".

Nie może zatem dziwić, że Aleksander fascynuje od 2350 lat. W różnych krajach i w różnych czasach był uważany za boga, herosa, nowego Achillesa, największego zdobywcę, chrześcijańskiego quasi-świętego, wizjonera. Miał i ma też liczne grono krytyków. Św. Augustyn miał go za hultaja i grabieżcę. Dante skazał Aleksandra na siódmy krąg piekła (w "Boskiej komedii"), wraz z mordercami, tyranami i złodziejami.

Analogia z Jezusem
Na temat Aleksandra powstały tysiące książek i publikacji i cały czas ukazują się nowe. Jednak pewnej wiedzy o nim mamy bardzo mało. Nie dysponujemy źródłami z jego czasów. Co prawda, za życia Aleksandra ponad dwudziestu twórców opisywało jego dzieje, a jeden miał na to glejt od samego herosa, lecz w oryginale dzieła te nie przetrwały.

Pierwszy dokument dotyczący kampanii prowadzonych przez Aleksandra, który zachował się, choć nie w całości, pochodzi z I wieku p.n.e., czyli ok. 300 lat po opisywanych wydarzeniach. Najlepsza natomiast opowieść o największym ze zdobywców została spisana dopiero w II stuleciu po Chrystusie, najpewniej pod koniec panowania cesarza Hadriana (117-138).

Jej autorem jest Lucius Flawiusz Arrian, grecki filozof, historyk i polityk, a jego dzieło nosi tytuł "Anabaza", lecz znane jest jako "Wyprawa Aleksandra Wielkiego". Choć Arrian dba o odtworzenie szczegółów, powołuje się na nieznane dziś teksty z czasów bliskich Aleksandrowi, to sprawa wygląda tak, jakby np. bitwę pod Grunwaldem opisywał historyk z połowy XIX stulecia, a jego opracowanie było dla nas kluczowe dla jej poznania. Ponadto celem Arriana było wniesienie własnego wkładu w chwałę Aleksandra.

Badacze porównują poszukiwania prawdy historycznej o Aleksandrze z poszukiwaniami tejże dotyczącej Jezusa. Nie mamy żadnej pewności, że wypowiedzieli jakiekolwiek słowo, które zostało im przypisane.

Niezwykli rodzice
Nie ma tutaj sensu dokonywać przeglądu panowania Aleksandra, w tym opisywać prowadzonych przez niego wojen, bo łatwo się z tymi faktami zapoznać. Choćby po lekturze syntez dziejów starożytnej Grecji. Spróbujmy przyjrzeć się, jakim człowiekiem był Aleksander.

Rodziców miał niezwykłych. Ojciec, król Filip II, zdaniem niektórych historyków (np. prof. Aleksandra Krawczuka) był wybitniejszy niż syn. Nie ulega wątpliwości, że z zapyziałej Macedonii uczynił w ciągu niespełna ćwierćwiecza największą potęgę w świecie greckim (spór o to, czy Macedonia była częścią antycznej Grecji, toczy się nieprzerwanie). Filip zadbał o takie wyszkolenie żołnierzy, że jego armia była najsprawniejsza, zwłaszcza macedońska piechota (falanga), dzięki czemu i Aleksander mógł dokonywać podbojów, gromić Persów i inne ludy.

Filip zaczął od podporządkowania sobie Grecji. Można powiedzieć, że był grabarzem fascynującego systemu miast-państw, choć zdumiewać musi raczej to, iż greckie polis były w stanie utrzymać niepodległość przez tak długi czas. To były niewielkie miasta-państwa, często walczące ze sobą, a przede wszystkim z wielkim imperium Persów. Filip, jako człowiek, był równie ciekawy jak jego sławny syn. W uzyskiwaniu sukcesów nie przeszkodziło mu upijanie się na umór i niezwykle rozwiązłe życie seksualne.

Matka - Olimpias - jedna z siedmiu żon Filipa, miała mieć silną wolę i porywczy charakter, ale przede wszystkim cechowała ją żarliwa religijność. Tak przynajmniej opisał ją Plutarch w "Żywocie Aleksandra".

Młodość
Dzieciństwo i młodość Aleksandra były zasadniczo różne od współczesnych wzorców. Macedoński chłopiec, by zostać mężczyzną w znaczeniu społecznym, by móc przywdziać specjalny pas i polegiwać (a nie siadać) w gronie męskim, musiał zabić człowieka i dzika w uczciwej walce. Aleksander przeszedł ten test.

Jako jedyny poważny pretendent do przejęcia tronu miał spore grono nauczycieli. Powszechnie znany jest Arystoteles, ale - jeśli wierzyć Plutarchowi - najważniejszy z nich był Leonidas, którego nastoletni delfin traktował jako "zastępczego ojca", bo prawdziwy większość czasu spędzał poza domem. Aleksander najbardziej lubił jednak Lizymacha z Akarnanii. Kiedy przyszły władca miał 13 lat, Filip przyjął jako nauczyciela dla niego Arystotelesa.
Ten wybór dowodzi, że albo Filip miał świetne rozeznanie, albo wielki filozof umiał zadbać o dobrą pracę dla siebie. A może jedno i drugie? Arystoteles cieszył się opinią znawcy zoologii i botaniki. Plutarch pisze, że filozof zainspirował księcia do zgłębiania sztuki uzdrawiania oraz umiłowania flory i fauny. Miał też wprowadzić go w podstawy polityki, etyki i tajemnicze doktryny ezoteryczne.

Aleksander uwielbiał Homera, zwłaszcza "Iliadę". Arystoteles krzywił się na tę fascynację, uważając, że jej użyteczność jest mocno ograniczona. Widząc, że upodobań ucznia nie zmieni, wręczył mu tekst poematu opatrzony swoimi przypisami. Z tym egzemplarzem, który był zbiorem zwojów papirusu, udać się miał Aleksander do Azji. Przechowywać go miał w złotej szkatułce należącej kiedyś do Dariusza, króla Persów, którą przejął po bitwie pod Issos (333 r. p.n.e.). Znawcy podkreślają jednak, że Aleksander nigdy nie uważał pióra za narzędzie potężniejsze od miecza.

Homo i hetero
Ważni dla Aleksandra byli przyjaciele i koledzy. Już od czasów młodości. Najważniejszy był Hefajstion. Aleksander uważał go za alter ego, historycy wystawiają mu natomiast marne świadectwo. W ich oczach uchodzi za przeciętniaka, potakiwacza. Najpewniej Aleksander i Hefajstion kochali się fizycznie. Dzisiaj emocje budzi samo pytanie: czy tak było? Zapomina się, że nie musieli się z tym kryć, bo w starożytnej Grecji takie kontakty seksualne nie były obciążone żadnym piętnem. Seks w wykonaniu hetero i homo był traktowany na równi.

Wielki wódz kochał nie tylko ludzi. Słynne jest jego uwielbienie dla Bucefała, konia. Kupił go jako młody chłopiec i od tamtej pory do śmierci wierzchowca para była nierozłączna. Cesarz Kaligula mianował swojego konia senatorem. Król Ryszard III chciał oddać królestwo za konia, ale Aleksander ich przebił. Przewodniczył wspaniałym uroczystościom pogrzebowym po śmierci wierzchowca, a jedno z miast, które założył, nazwał Bucefala.

A co z kobietami w jego życiu? Miał powiedzieć: "Seks i sen uzmysławiają mi moją śmiertelną naturę". Na temat relacji z kobietami historycy jedynie spekulują. Przyjmują, że związków heteroseksualnych nie cenił wysoko. Mógł cierpieć na kompleks Edypa. Badacze podkreślają, że nie ma żadnego dowodu, by był homoseksualistą lub impotentem. Miał zresztą kilka żon, a z pierwszą z nich (Roksaną) spłodził syna (Aleksandra IV). Podobno miał erotyczny związek z matką Dariusza III. Paul Cartledge, biograf Aleksandra, pisze, że "wyrzekł się on związków heteroseksualnych, pozwalając sobie na nie jedynie z przyczyn politycznych i prokreacyjnych".

Dewot?
O ile seks nie robił prawdopodobnie większego wrażenia na Aleksandrze, o tyle inaczej było z religią. Ta oddziaływała na niego silnie. Badacze twierdzą, że w realiach starożytnej Grecji Aleksander był niezwykle pobożny, nawet wręcz zabobonny.

Aby poznać wolę bogów, miał przy sobie wieszcza Aristandra. Bez zasięgnięcia rady u niego nie podejmował żadnej istotnej decyzji. Doszło do tego, że kiedy drzemał w czasie oblężenia Helikarnasu, jaskółka przysiadła na jego głowie i nie chciała odlecieć. Aristander zawyrokował, że jest to niechybnie znak zdrady przyjaciela. Aleksander bez zbędnej zwłoki kazał zabić jednego z przyjaciół.

Achilles, Herkules, bóg?
Wielkiego wodza pociągał również mistycyzm. Lubił chodzić do świątyń i miejsc słynących z wyroczni. Uważał się za syna Zeusa. Pielęgnował mistyczny związek z Amonem, bogiem egipskim, którego też czuł się synem, jak pisze Arrian.

W 328 r. p.n.e. Keljtos Czarny, jeden z arystokratów macedońskich, który ocalił życie Aleksandrowi nad Granikiem, został przez władcę osobiście zabity. Powodem było oskarżenie z ust Keljtosa, że Aleksander wyrzekł się Filipa - swego ojca - na rzecz Amona.

Aleksander postrzegał też sam siebie jako homeryckiego bohatera. Przede wszystkich widział się jako Achilles. Potem upodobał sobie Heraklesa - herosa, za którego także się uważał. Następny był Dionizos.

Był jednym z pierwszych Greków czczonych jako bogowie już za życia. Czy sam miał się za prawdziwego boga? Czy nakazał swoją deifikację (ogłoszenie cech boskich)? Na te pytania nie uzyskamy klarownej odpowiedzi. Należy jednak pamiętać, że dawni Grecy na religię patrzyli inaczej niż ludzie wychowani w monoteizmie. Religia w Grecji była sprawą kultu, a nie dogmatów. Ale to temat sam w sobie.

Dla Greków ogłoszenie się synem boga, czy to Zeusa, czy Amona, nie było tym samym, co stwierdzenie, że jest się bogiem. Niektórzy z ich naśmiewali się z Aleksandra, gdy ten starał się wprowadzić swój boski kult i ogłaszał się synem bogów. Plutarch pisze, że pewien Spartanin - Damis - miał powiedzieć, nie kryjąc ironii: "Zgadzamy się, by Aleksander, jeśli ma takie życzenie, był zwany bogiem". Persowie również nie uważali go za boga. Egipcjanie natomiast przyjmowali boskość Aleksandra bez wahania. Zakładali, że skoro jest ich faraonem, to ma być czczony jako bóg.

Historycy nie znaleźli dowodu na to, że Aleksander nakazał własną deifikację, choć takiego scenariusza nie wykluczają. Jedno jest pewne: kult wielkiego dowódcy i zdobywcy, a gdzieniegdzie także boga, zaczął się za już jego życia i trwał przez wieki. W pewnym sensie trwa do dziś.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski