Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aleksandra Sawicka/ moje domowe tygrysy (105)

Opr. (MAT)
Sterylizacja

Jeżeli kotka nie jest kotką hodowlaną, przeznaczoną do rozrodu, trzeba ją wysterylizować dla jej dobra. W dzisiejszych czasach środowisko skażone jest niezliczoną ilością substancji o aktywności podobnej do hormonów. Z tego powodu kotki niekastrowane w szybkim tempie zapadają na choroby ze strony układu rozrodczego. Podawanie środków antykoncepcyjnych tylko przyspiesza wystąpienie ww. chorób. Sam zabieg kastracji/sterylizacji u kotki polega na usunięciu narządu rodnego (jajniki plus macica). Kotka przestaje mieć ruję i znaczyć teren.

Zabieg wykonywany przez fachowca trwa krótko i jest zupełnie bezpieczny. Podaje się narkozę działającą krótko, co nie znaczy, że przez parę godzin po niej kotka ma być przytomna. Rekonwalescentka może się zataczać, może spadać z domowych sprzętów, więc lepiej zamknąć ją w bezpiecznym pomieszczeniu.

Już następnego dnia można kotkę traktować zupełnie normalnie. Nie znaczy to, że nie trzeba kontrolować jej zachowań. Może jeść to co zazwyczaj i nie trzeba "ubierać jej" w "ubranka" i "kołnierze". Kotka to nie suczka i nie zdejmuje sobie szwów, a "ubrania" są dla niej ogromnym stresem. Życzę wszystkim kotkom szybkiego powrotu do zdrowia!

***
Jesteśmy od pół godziny w domu, zabieg przeszedł bez żadnych komplikacji, zaraz, oj, idę, czołgam się, piszę z doskoku i doglądam kiciusi.

Ma piękny kubraczek, biały, trykotowy w koteczki, właśnie przednia łapka się wysunęła z rękawka i poprawiamy. Łapka na miejscu. Idę na posterunek! Miauuuu!!! Było pierwsze miau!

Jest bardzo dobrze! Czitunia pierwsze trzy godziny odsypiała. A to leżała plackiem, a to noskiem się podpierała, a to usiąść chciała, ale cały tył ciałka bezwładny, więc jak?

Potem już stanęła troszkę na łapki i zażyczyła sobie hop na parapet na oknie. Ojej, ale się wystraszyłam! Ale z pomocą się udało. Tam dalsze spanie z podpieranym noskiem i oczywiście my na zmianę na krześle pod tym parapetem, żeby nie spadła. Potem było: "Chcę na łóżko". Dobrze.

Potem sama z łóżka na podłogę i tak kilka razy. Hm...

Następnie jakieś dwie godziny temu postanowiła odbyć spacer przez długi przedpokój do kuwety w łazience, gdzie uroczyście zrobiła pierwsze wspaniałe siusiu, nie zamoczywszy kaftanika. A następnie chwiejnym kroczkiem zawędrowała pod drzwi tarasowe i błagalnym wzrokiem prosiła o wypuszczenie!!! No, co to, to nie! Za dziesięć dni.

Tak więc chodzimy za nią krok w krok, bo pomysły ma coraz bardziej abstrakcyjne, właśnie pół godziny temu z parapetu okna w kuchni chciała wskoczyć na bardzo wysoką lodówkę, aby z niej dokonać olimpijskiego skoku na "dach" ciągu kuchennych szafek. O Boże...

Odcięliśmy cały ciąg kuchnia - pokój, żeby nie próbowała ponownie. Trzykrotnie zwróciła ponarkozowe zaległości żołądkowe, ale nie było tego dużo. Czyli reasumując, chyba jest bardzo dobrze, no, ale przed nami noc.

Mamy pewne kłopoty z kaftanikiem, ten śliczny od Fionci okazał się prawdopodobnie (okiem chirurga) za mały, więc otrzymała inny w klinice, bialutki trykotowy w kotki, miseczki i misie. Ale chyba jest za duży!!!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski