Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aleksandra Sawicka/ moje domowe tygrysy (109)

Opr. (MAT)
Z siku nadal nici. Więc pomyślałam, że może coś dla ciała i ducha, czyli idę do wanny relaksować duszę i ciało, o ile w ogóle jeszcze się da. Pływam w tej wannie w niebieskich pianach, a tu dzwoni koleżanka, że koniecznie w przyszłą sobotę i niedzielę siedzimy całe dwa dni na warsztatach terapeutycznych, które poprowadzi jakaś sława w temacie, nie wiem, nie znam się na terapiach, ale zna się koleżanka.

Zaraz sobie pomyślałam, że za tydzień to jeszcze nie wiadomo co z Czitką i że pewnie nie mogę wyjść z domu, bo kicia itd., ale nagle mnie olśniło. Terapia! To jest to, czego mi trzeba! Z amerykańskiej szkoły poprawiania ducha! Jassssne! Wszystko sobie poprawię, ciało, ducha, nerwy, idę na hurt po amerykańsku!

I kto przyszedł wtedy do łazienki? Czitusia w kubraczku! A po co? Na siku!!! Powiedziałam jej o tej terapii, ale tylko machnęła łapką w kubraczku ślicznym od Magdy i Sławka, bo ona wie, że nic mi nie pomoże.

Koty wiedzą więcej.

A potem jeszcze połaziła po pokoju, poleżała pod łóżkiem, przyszła do mnie na chrup-chrup i poprosiła o pomoc w zejściu na swoje legowisko. Całkiem zadowolona śpi. A, i jeszcze pojadła gotowanego kurczaczka. Teraz śpi.

Ale od zabiegu nie było kupki... Gdzie ja mam ten telefon?...

No tak, stanęłam ja na wagę, a raczej się o nią potknęłam, biegnąc na miauknięcie kici. A, myślę sobie, stanę. I co? Cztery kilo mniej od czterech dni!!! Nie ma to jak nerwy i stres! Można ewentualnie jeszcze popić octem i Twiggy będę! Pamięta ktoś Twiggy? Drżyjcie więc plaże Karaibów, Seszeli czy Malediwów! Jak tylko wygram w totolotka, to nie ma na mnie mocnych.

Dzisiaj jest dobrze, chyba lepiej niż wczoraj. Czitunia w nocy sama do mnie przyszła do łóżka, ułożyła się na kołdrze i grzecznie spała do wpół do dziesiątej rano. Potem był krótki spacer przez mieszkanie, serek wiejski, troszkę kurczaka, troszkę picia, mycie na siedząco na podłodze, pięć minut szukania miejsca na kolejną drzemkę i prośba o pomoc w wejściu na ulubiony parapet okna, skąd widać ulicę. Tam było patrzenie przez okno, mycie, ułożenie i teraz śpimy.

Kubraczek jakoś się trzyma, nóżki nie wypadają, jak wyglądają cycuszki i brzusio ze szwem - nie wiemy, bo to by wymagało rozwiązania kaftanika, więc dajemy spokój. Kaftanik pofionciowy trzyma się dzielnie na kici, mamy nadzieję na spokojną niedzielę. I na siusiu. A może kupka?

***

Korzystając z okazji, że jest niedziela, a na antenie TOK FM doktor Dorota Sumińska odpowiada na różne pytania dotyczące zdrowia naszych ulubieńców, dzwonię. Uciekłam sobie z telefonem do łazienki, żeby było w miarę cicho i spokojnie, ale nagle przyszła tam z wizytą Czitusia w kubraczku celem zrobienia siusiu i zaczęła szur-szur...

A tu szur-szur-połączenie. Przechodzę z telefonem do pokoju. Zapytałam o dwie sprawy. Pierwszą - dietę kotki po sterylizacji. Odpowiedź była następująca: dieta dotyczy wyłącznie kocurków po kastracji, kotkom wolno jeść wszystko. Jeśli chodzi o suchą karmę, powinna być dobrej firmy.

Sprawa następna - pierwszej kupki po sterylizacji. Pierwsza jest trudna, bo szwy ciągną i brzusio boli. Ale przeważnie jest to trzecia doba po sterylce. Zakończyłyśmy radosnym: no to czekamy na kupkę! Ależ ta pani doktor sympatyczna!

Ale nie ma Czitki, zniknęła gdzieś w mieszkaniu, przecież siusiu było. I nagle słyszę drugie szur-szur! Idę do łazienki, a tam wspaniała kupka, trzyczęściowa. Taka w sam raz!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski