Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aleksandra Sawicka/moje domowe tygrysy (77)

Opr. (MAT)
Dr Dorota Sumińska

Znaleziony kotek. Jakie zagrożenia dla rezydenta?
Nie można do problemu tak podchodzić. Na tej zasadzie my nie powinniśmy wychodzić z domu. Życie, chcemy czy nie, jest zagrożeniem samym w sobie. Musimy założyć jeszcze jedną rzecz. Nawet pisząc książkę o jakichkolwiek zwierzętach, piszemy ją dla ludzi, którzy mają polubić, a nawet pokochać świat zwierząt. Dużo jest ludzi, którzy kochają np. tylko swojego kota. Mówią: ja kocham zwierzęta. A tymczasem oni kochają tylko swojego psa czy chomika. Trzeba pamiętać o tym, że nie tylko nasz kot, ale każdy inny tak samo czuje, tak samo potrzebuje, tak samo bywa głodny czy przestraszony.

Jeżeli decydujemy się na kontakt z żywym, zwierzęcym światem, to nie ma być to kontakt ograniczony tylko do naszego jednego psa czy kota. Bądźmy otwarci i wprowadzajmy nowe zwierzęta do naszego domu, choć z pewnym rozsądkiem. Jeżeli zwierzę jest chore, zasmarkane, to oczywiście izolujemy je na początku, zanim nie dowiemy się, co mu jest. Leczymy i nie od razu zezwalamy na kontakt z domownikami.

My, chodząc po ulicy, również przynosimy na sobie szereg różnych drobnoustrojów i jakoś żyjemy, żyją nasze zwierzęta. Gdy mamy koty wychodzące na dwór, to przecież nie wiemy, gdzie one chodzą i co jedzą. A jednak żyją i są zdrowe.

***
Miciusia nie ma. U nas w domu mówi się: "Jeszcze nie ma". I niech tak zostanie, bo Miciuś wróci prędzej czy później. Ale przyszła do mnie refleksja ogólniejsza. Przeglądałam wczoraj wątki na kocim forum i bardzo wiele wypowiedzi na temat, czy warto mieć drugiego kota. I jak to z drugim kotem bywa, a raczej z tym pierwszym, który nagle przestaje być pierwszym, albo może inaczej - jedynym.

Co wynika z wielu wypowiedzi? Ano po spokojnym przemyśleniu i zbilansowaniu doświadczeń kociarzy wynika jedno. Że już nigdy nie będzie tak samo. Niby wspaniale, niby kotki naprzód na siebie burczą i prychają, a potem się zaprzyjaźniają albo nie, niby bawią się razem i nie czują w domu samotne, ale…

No właśnie. Kot, który był w domu wcześniej jedynym pupilem i właścicielem uczuć domowników, a nie odwrotnie, bardzo jednak pojawienie się drugiego kotka przeżywa. Po wstępnej akceptacji następuje często odrzucenie (co wtedy zrobić z przygarniętym maleństwem?) albo nasz starszy kot zaczyna się zachowywać dziwnie. Już nie śpi z nami w łóżku, nerwowo rozgląda się podczas posiłków, na kolana przychodzi już nie tak często itd., itp.

Ale bywa też odwrotnie - drugi kotek w domu staje się nieodłącznym przyjacielem i towarzyszem zabaw rezydenta. I tu sobie zbilansowałam zachowanie Miciusia po przyniesieniu do domu małej Czitki. Oczywiście były wstępne podchody, burczenia, potem pierwsze akceptacje, wspólne zabawy. Czitka rosła, a kocur przez wiele miesięcy podkreślał swoją dominację na przeróżne sposoby. Miciuś nie jest kotem agresywnym, a raczej spolegliwym.

Pozwalał się Czitce lizać po pyszczku i łapkach i nawet czasami spać koło siebie. Ale generalnie bardzo się zmienił w stosunku do nas. Mniej było pieszczot, częściej wychodził i znikał, już nie mruczał na kolanach i niezbyt lubił sypiać w łóżku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski