Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aleksandra Sawicka/moje domowe tygrysy (83)

Opr. (MAT)
Suczka Cyganów początkowo zaglądała ostrożnie z przedpokoju do salonu, wychylając tylko zabawnie przekrzywioną główkę i czekała na zaproszenie.

Niespecjalnie jednak zapraszaliśmy psiunię do wnętrza, bo po pierwsze, nie nasza, a po drugie, potwornie zapchlona, co groziło oczywiście przeniesieniem się tych pcheł na koty. A więc za pomocą specjalnego preparatu odpchliłam to nieszczęście. Z wdzięczności spała już tylko w naszym ogrodzie.

Koty, co było zaskakujące, polubiły ją! Nie uciekały, nie broniły misek, pozwalały jej spokojnie przebywać w ogrodzie, a nawet wykazywały niepokój, kiedy od czasu do czasu wracała do niby swojego pałacu po drugiej stronie ulicy. Właściwie zaczęliśmy się zastanawiać, czy może przypadkiem nie chcemy mieć dodatkowo suczki, która w całej swojej brzydocie wydawała nam się coraz piękniejsza! Ostatecznie jednak uznaliśmy, że to nie nasz piesek i nie mamy do niego żadnych praw. Nadto konsultacje z panią opiekującą się bernardynem, i nie tylko, jednoznacznie potwierdziły fakt, iż piesek jest dzieci Romów, i że jak wrócą, to i tak suczka zostanie zabrana do innego domu, a tu jest tylko na wakacjach.

Tak też się stało, ale przedtem byliśmy codziennie świadkami jej ujmującego zachowania w ramach zabaw różnych. Otóż sunia uwielbiała zabawki, które jej rzucałam do ogrodu do włóczenia, tarmoszenia, podrzucania i innych ekscesów. Były to stare buty, pluszaki, jakieś niepotrzebne szmaty i tym podobne rekwizyty. Zabawa zabawą, ale one znikały!

Co więcej, zaczęły znikać z ogrodu i inne rzeczy, jak na przykład suszące się pranie albo pozostawione przed drzwiami puste miseczki. Nie bardzo wiedzieliśmy, gdzie ona to chowa. I oto pewnego dnia wracamy z pracy, a sunia ciągnie przez furtkę i ulicę w stronę swojego stałego miejsca zameldowania wielki różowy śpiwór, który wywiesiliśmy na tarasie...

Dr Dorota Sumińska

Pies Cyganów
Problem psa i kota został wymyślony przez ludzi. Ludzie w ogóle lubią większość życia zamieniać w problem. Nie mogąc dogadać się między sobą, wymyślili życie „jak pies z kotem”, a to powinno brzmieć „jak człowiek z człowiekiem”. A stało się to tak: kot ucieka, pies go goni, głupi człowiek krzyczy: „Kota! kota!”, pies myśli: „On chce, bym go upolował”, no i klops. Mądry człowiek nie zachęca psa do gonienia kota, tylko bierze kota do domu i tu widzi, jak naprawdę kot dogaduje się z psem, a pies z kotem.

Miałam dwa sny, jeden po drugim. Pierwszy: Czitka i Miciuś na tarasie, a w ogrodzie dwa kundelki, które w dziwny sposób musiały się dostać na posesję, bo całość jest ogrodzona. Koty przyglądają im się z rezerwą, trochę wystraszone, ale nieagresywne. Pieski natomiast ugodowe i chętne do zabawy. Obraz drugi: dziesiątki kotów w ogrodzie, wśród nich Czitka. Szukam wśród tych kotów Mićka, ale nie znajduję i dochodzę do wniosku, że pewnie się spóźni. Przebudzenie. Wstaję wcześnie rano i biegnę na taras po Cziczę, która oczywiście jeszcze wcześniej prosiła o wypuszczenie.

I co widzę? Czitka z miną „buuuuuu...” i napuszonym ogonem, a pod tarasem kundelek, wyraźnie ją zaczepiający i merdający ogonem. Skąd? Jak wszedł? Była to wystraszona, zagubiona i strasznie brzydka suczka, pewnie mająca gdzieś szczeniaki, co poznałam po wychudzonej mleczarni pod brzuszkiem. Kiedy otworzyłam jej furtkę, zniknęła galopem za rogiem ulicy. Czy ta historia to proroczy sen? Ale miały być na tarasie dwa koty i dwa psy. Gdzie Miciek i drugi piesek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski