Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aleksandra Sawicka/moje domowe tygrysy (93)

Opr. (MAT)
Zwierzęta, nie tylko koty, mają lepiej skonstruowany zegar biologiczny niż ludzie. My bazujemy na zegarze mechanicznym czy elektronicznym, zwierzęta opierają się na zegarze biologicznym, któremu są niesłychanie wierne i z którym nie mają żadnych kłopotów.

Dr Dorota Sumińska

Nigdy nie uczą się, która jest godzina, a i tak wiedzą to doskonale. Nasi praprzodkowie nie używali zegarków, kierując się wewnętrznym zegarem, zgodnym z rytmem natury – tak jak zwierzęta odczytywali czas nie z nudnego tykania, a z __pasjonujących zdarzeń wokół siebie.

Taki dzisiaj zwariowany dzień od rana. Żeby od słynnej 5.40. Gdzie tam! Dzisiaj było wstawanie o piątej dwanaście. Chciałam „byle do wiosny”, no to mam. Słońce wschodzi coraz wcześniej i Czicza na oknie wcale nie czeka na wyprowadzanie przez sąsiada samochodu z garażu wczesnym rankiem. Nie, ona tam siedzi w tym oknie i się bardzo denerwuje, bo pewnie sąsiad zaspał, a tu już świta! No i mamy słynne „E! e!” już o piątej dwanaście.

Ale dzisiaj oziębienie przyszło i chłodniej w ogrodzie, co przewidziałam i czekałam, aż moje cudo zmarznięte pojawi się w drzwiach balkonu wcześniej niż o ósmej. Więc koniec mojego spania. Właściwie, jak się zacznie dzień o piątej dwanaście, to czasu na wszystko jest więcej, tylko po południu jakoś tak dziwnie się człowiek słania.

Ale dodatkowo właśnie przed chwilą, czyli w czasie wieczornych patroli posesji, usłyszeliśmy nagle wrzask koci w ogrodzie. Czyli wróg się pojawił! Czarny wrócił? A może inne kocisko postanowiło naruszyć cudzy teren?

O, tu nie jest łatwo, bo Czitka jest kotką bojową i wróg jej niestraszny. Do ataku!!! Oczywiście natychmiast wypadliśmy z domu na pomoc, wroga już nie było, a Czitka wpadła do pokoju z ogonem jak kaktus i strasznym „buuuu....”. Natychmiast dałam jej w nagrodę chrup-chrup, patrzę, a tu nosek zadrapany! Okropnie zadrapany, tak do krwi! Tygrysica nasza odniosła w boju ranę (umówmy się, wcale niestraszną), a wróg ma pewnie jeszcze gorsze uszkodzenia i prędko się tu nie pojawi. A może to Hary? Ach, gdyby Hary wrócił, to może i Miciek się znajdzie?

Nosek został opatrzony, pocałowany, kotek pochwalony, nakarmiony, a teraz zwinięty w kłębek śpi tu koło mnie. Jak już tak całkiem dobrze zaśnie, to zrobię zasadzkę na wroga, albowiem muszę wiedzieć, kto zacz. Czyli nasypię chrup–chrup do miski, postawię na tarasie i poczekam na tego kogoś. Oczywiście poczekam po drugiej stronie drzwi oszklonych, czyli w domu. Jak myślicie, Czarny?

No właśnie. Przyroda zwariowała. Dodatnie temperatury, w ogrodzie zielona trawa, słońce jak oszalałe świeci od wczesnego przedpołudnia. O co chodzi?

Gdy Czitusia ogłaszała pojawienie się wroga, przypomniałam sobie przezabawną historię, związaną z kotem Maćkiem, który żył szczęśliwie lat szesnaście w moim rodzinnym domu.

To był też pręgowany tygrys, ogromny, ciężki, morderca i zawadiaka. Nie bał się nikogo i niczego. Poza jednym wyjątkiem – MPO! Śmieciara, która pojawiała się raz w tygodniu w celu wiadomym, powodowała u kota potworne przerażenie.

***

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski