Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aleksandra Zamachowska: Za zwycięstwo dostałam pluszowego misia

Rozmawiał Jacek Żukowski
Aleksandra Zamachowska osiągnęła największy sukces w swojej karierze
Aleksandra Zamachowska osiągnęła największy sukces w swojej karierze fot. Paweł Skraba
Rozmowa. ALEKSANDRA ZAMACHOWSKA, zawodniczka Wisły Kraków, zwyciężyła w rywalizacji szpadzistek podczas letniej uniwersjady, która odbyła się w Tajpej na Tajwanie.

- Zdobyła Pani złoty medal podczas uniwersjady. Z Jakimi nadziejami jechała Pani na tę bardzo ważną dla Pani imprezę?

- Chciałam oczywiście zdobyć medal, ale nie sądziłam, że mi się to uda, byłam więc mile zaskoczona, jak wygrałam, nie spodziewałam się, że będę w trójce.

- Jaki był poziom tej imprezy. Podobny do tego, jaki jest na zawodach z cyklu Pucharu Świata?
- Jest mniej zawodniczek, bo mogły startować tylko cztery z każdego kraju. Ale mocne składy miały np. Ukrainki, Francuzki, z pewnością nie było łatwo.

- Los sprawił, że walka o złoto to była wewnętrzna sprawa Polek. To była dla Pani bardziej stresująca sytuacja, że przeciwniczką była koleżanka z kadry - Ewa Nelip, a nie kto inny?
- Nie, nie miało to większego znaczenia. Z wieloma przeciwniczkami już walczyłam, znam ich sposób walki, więc ta nie była jakaś szczególna. Pojedynek finałowy układał się dla mnie dobrze, od początku miałam przewagę i wygrałam do 8.

- Jaka jest nagroda za triumf w uniwersjadzie. Złoty medal i coś jeszcze?
- Dostałam też pluszowego misia… Będę miała też jednorazową nagrodę z AZS-u Kraków i stypendium od miasta, które będzie wypłacane przez kilka miesięcy.

- A Pani macierzysty klub - Wisła Kraków - docenił ten sukces?
- Na razie nie i nie spodziewam się, abym miała coś dostać.

- Ma Pani też drugi medal, z walk drużynowych - brązowy.
- Owszem, pokonałyśmy Francuzki 45:36, jest więc podwójna satysfakcja.

- Jak plasuje się w hierarchii osiągnięć ten triumf? Bardziej ceni Pani złoty medal z Tajpej niż mistrzostwo Europy do lat 23 sprzed roku?
- Chyba tak, wydaje mi się, że jest to ważniejszy wynik.

- Można więc powiedzieć, że ten sezon jest udany, choć nie obroniła Pani mistrzostwa w młodzieżówce.
- Myślę, że tak.

- Uniwersjada to takie „małe igrzyska”?
- Tak, myślę, że można tak właśnie określić tę imprezę. Mieszkałyśmy w specjalnej wiosce, do której wstęp miały osoby z akredytacją. Miałyśmy dobre warunki do treningów, osobne plansze do rozgrzewki, osobne do turnieju. Walczyłyśmy w hali, która była przeznaczona do szermierki, a piętro wyżej odbywały się zawody w gimnastyce artystycznej.

- Jakie było zainteresowanie publiczności?
- Bardzo duże. W ciągu jednego dnia bilety na zawody szermiercze zostały wykupione, rozmawiałyśmy z jedną z pań z obsługi, która powiedziała nam, że szermierka jest bardzo popularna na Taj-wanie. Byli obecni też nasi rodacy. Słyszałyśmy doping polskich kibiców, to było niezwykle miłe.

- Dużo czasu spędziła Pani na tej imprezie?
- Blisko dwa tygodnie, licząc z podróżą. Leciałyśmy prawie dwa dni. Miałyśmy cztery dni na aklimatyzację. Nie było problemów z przystosowaniem się do innej strefy czasowej. W drugą stronę było gorzej.

- Uczestniczyła Pani w otwarciu uniwersjady?
- Niestety nie, bo na drugi dzień miałyśmy zawody. Trzeba było wstać o godz. 5 i dojechać do hali. Logistycznie byłoby to bardzo trudne do wykonania, gdybyśmy wzięły udział w otwarciu. Dobrze się stało, bo koleżanki, które brały udział w ceremonii, wróciły do pokojów bardzo późno w nocy.

- Rodzice i siostra oglądali Pani triumf?
- Tak, w transmisji internetowej. Musieli wstać o 3, by oglądać walki grupowe. Zawsze się poświęcają dla mnie.

- Ten sezon był trochę dłuższy dla Pani, z racji występów na uniwersjadzie, był z tym jakiś problem?
- Nie, bo co roku mamy w lipcu obozy, niewiele się więc zmieniło. Tyle tylko, że koleżanki z reprezentacji Polski uczestniczyły w przygotowaniach, a ja miałam zawody. Przygotowywałam się do niej na zgrupowaniu, dzięki uprzejmości trenerów Szpady Wrocław, którzy pozwolili mi przyjechać na obóz klubowy. Byłam więc na nim z koleżankami - Barbarą Rutz i Martyną Swatowską. Podczas uniwersjady prowadził nas trener Mariusz Kosman, na co dzień szkoleniowiec AZS AWF Warszawa.

- Miała Pani czas, by oglądać rywalizację w innych dyscyplinach?
- Na żywo oglądałam tylko gimnastykę sportową, której wcześniej nie widziałam nawet w telewizji. Na wideo obejrzałam zawody lekkoatletyczne, na więcej nie było czasu. Trochę pozwiedzałyśmy miasto, robi spore wrażenie. A z pamiątek przywiozłam sobie pałeczki do sushi.

- Był czas na integrację z innymi sportowcami?
- Mieszkałyśmy z dwoma dziewczynami z naszej reprezentacji, tenisistkami stołowymi, miałyśmy więc okazję lepiej się poznać.

- Będzie Pani mogła brać udział w kolejnej uniwersjadzie?
- Granica wieku to 28 lat, ale mają obniżyć ją do 25, poza tym trzeba być studentem. Będę spełniała te kryteria także za dwa lata.

- Udało się Pani pomyślnie zamknąć ten rok na studiach?
- Jeszcze nie, ale będę walczyć we wrześniu, by skończyć trzeci rok prawa na Krakowskiej Akademii im. Frycza Modrzewskiego.

- Siostra Wiktoria, też szpadzistka, także zamierza studiować? Może kiedyś razem pojedziecie na uniwersjadę?
- Wiktoria zaczyna studia zootechniczne na Uniwersytecie Rolniczym, może kiedyś uda się nam wystąpić razem na światowej imprezie.

- Medale zostały jakoś wyeksponowane w domowej kolekcji?
- Leżą na półce...

- Teraz ma Pani wreszcie czas na odpoczynek?
- Tak, chcę pojechać na tygodniowe wakacje, zapewne w góry. Przygotowania do nowego sezonu już się zaczęły. Pierwszy start mamy w październiku.

Sportowy24.pl w Małopolsce

#TOPSportowy24

- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski