A po wojnie najlepsze kremówki w Krakowie kupowało się najpierw w Hotelu "Francuskim", później w hotelu "Cracovia", gdzie ustawiały się po nie kolejki. Ba, pudła pełne tych szlachetnych ciastek uwoził do Warszawy Józef Cyrankiewicz. Swoją sławę krakowskie kremówki zawdzięczały cukierniczemu talentowi dwóch Stefanów: pana Jaśkiewicza i jego następcy, pana Przebindowskiego. Z chwilą, kiedy przestali pracować, ciastka już nie takie: nie tak pęka pod widelczykiem francuskie ciasto, krem inny, zapach inny, smak...
KROWY stanowiły niegdyś nieodłączną część Błoń. Chyba aż po lata siedemdziesiąte ubiegłego stulecia pasły się, korzystając z prastarych królewskich przywilejów, potwierdzonych przez miejskie władze po włączeniu Zwierzyńca do Krakowa.
Dla wielu krowy pasące się pośrodku miasta stanowiły dowód cywilizacyjnego zacofania. Kiedy - po budowie ślimaczącej się przez długie lata - został otwarty hotel "Cracovia", podczas obrad Rady Narodowej Miasta Krakowa padł wniosek, aby krowy raz na zawsze usunąć z Błoń. Radnym był wówczas Mieczysław Czuma i to jemu szepnął do ucha dr Jan Garlicki, wiceprzewodniczący rady, członek Stronnictwa Demokratycznego: "Zróbcie coś, kolego. Mnie nie wypada".
Czuma wygłosił przemówienie, w którym stwierdził, że przywilej wypasania krów na Błoniach mieszkańcy otrzymali od królowej Jadwigi. Ponieważ w Polsce nie ma już monarchii, królewskie prerogatywy przejęła Rada Państwa i tylko ona może przegonić krowy z Błoń. Rada Miasta długo myślała i doszła do wniosku, że z jednej strony nie może wchodzić w kompetencje rady Państwa, z drugiej zaś - zwrócenie się do warszawskich władz z pismem w sprawie krów może zostać uznane za kpiny. Uradzono, że najlepiej nic nie robić. Krowy ocalały. I jeszcze przez jakiś czas, w oborze przy ulicy Kościuszki, słychać było miłe porykiwanie.
KURYŁY CIASTECZKA słynęły na cały Kraków, ciesząc się szczególnym uznaniem wśród przybyszów ze Lwowa. Do pana Kuryły, lwowskiego cukiernika - ulica Kościuszki 84 - przez lata chodziło się, aby kupić pomadki i malutkie herbatniczki. Tuż po wojnie te nadzwyczajne słodycze można było nabyć także przy ulicy św. Jana, w lokaliku zajmowanym dzisiaj przez bar kawowy "Rio", a wówczas zwanym "Wschodnim Targiem". Natomiast z małego domku przy Kościuszki jeszcze w latach sześćdziesiątych przynosiło się do domu półkilowe pudełka - ze słodką zawartością, tak smaczną, że podobnej dzisiaj nigdzie już nie znajdziesz.
KSIĘCIA ULICA - w ten sposób, skrótowo, zwano na Zwierzyńcu ulicę Księcia Józefa ciągnącą się od salwatorskiej pętli wzdłuż Wisły.
KTO TY JESTEŚ? - wierszyk Władysława Bełzy pochodzący z wydanego w 1899 roku "Katechizmu polskiego dziecka". Dzisiaj zapomniany, martwy, a jeszcze kilka lat po ostatniej wojnie nieomal każdy chłopak w Krakowie potrafił wyrecytować:
Kto ty jesteś?
Polak mały.
Jaki znak twój?
Orzeł biały.
Gdzie ty mieszkasz?
Między swemi.
W jakim kraju?
W polskiej ziemi.
Czym twa ziemia?
Mą ojczyzną.
Czym zdobyta?
Krwią i blizną.
Dla współczesnego ucha zapewne brzmi to śmiesznie...
KUCHARSKI, WŁADYSŁAW - krawiec, jedna z charakterystycznych zwierzynieckich postaci. Niziutki, długowłosy, był chyba ostatnim człowiekiem w Krakowie noszącym się po staropolsku. W każdą niedzielę można było go zobaczyć jak w czamarze, w spodniach wpuszczonych w buty z cholewami, zmierza w stronę klasztoru Norbertanek, na mszę. Dożył 106 lat, spoczął na salwatorskim cmentarzu.
KURIEREK - wielki budynek u zbiegu ulic Wielopole i Starowiślnej, zwany też "krążownikiem Wielopole". Dzisiaj siedziba "Dziennika Polskiego", niegdyś "Ilustrowanego Kuriera Codziennego", popularnego "Ikaca". Stąd nazwa budynku, powoli już zapominana, chociaż jeszcze niedawno starsi taksówkarze, gdy prosiłem o kurs na Wielopole, upewniali się: "Pod Kurierek?"
KWIACIARKI - nieodłączny akcent krakowskiego Rynku. Jeszcze przed kilku laty swój wonny, kolorowy towar sprzedawały obok pomnika Mickiewicza, później przeniesiono je na zachodnią część Rynku. Podobno do czasu zakończenia sporów w sprawie remontu Rynku, ale liczne przykłady dowodzą, że prowizorka może w Krakowie trwać dziesiątki, nawet setki lat...
24 grudnia kwiaciarki - w krakowskich strojach, w kwietnych spódnicach, w błyszczących od cekinów gorsetach - składały kwiaty pod pomnikiem Mickiewicza - bo przecież w Wigilię przypadają imieniny Wieszcza.
Do niedawna wśród kwiaciarek prym wiodła pani Stasia Polakowa - ze starej kwiaciarskiej rodziny. Kiedyś Jan Adamski napisał opowiadanie o spotkaniu pani Polakowej, królowej kwiaciarek, z odwiedzającą Kraków królową Belgów i od tego czasu panią Stasię zaczęto obdarzać królewskim tytułem. C. D. N.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?