Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Amatorzy i miłość "wbrew naturze”

Redakcja
Dworowałem sobie niedawno z jakiegoś krakowskiego radnego, który wyrwał się z pomysłem konkursu dla pisarzy amatorów. Taki ukłon amatora w stronę amatorów. Pisarz amator – kto zacz? Co innego w polityce; tam amatorów wskazać łatwo – po nazwisku i in gremio.

Wacław Krupiński: KULTURAŁKI

Zszokowała mnie ostatnio informacja, iż 800 tys. dzieci z klas 1-3 jest w Polsce niedożywionych. Wśród krajów UE gorzej jest tylko w Rumunii i Bułgarii. Wzbudziło to reakcję polityków, dyskusję, zażenowanie? Nie, ważniejsze są dzieci w związkach partnerskich. Dzieci głodne to już nie jest temat. Ani dla p. Gowina, ani dla łaknących sensacji mediów, ani dla gorliwców ze zmieniającej właśnie zwierzchnika instytucji. Władza, jak zauważył ongiś inteligentny cynik, zawsze się wyżywi, a przysłowie dawno mówiło: "Kto ma księdza w rodzie, tego bida nie ubodzie”. W tym gronie biedne dzieci to nie problem; związki z nimi – co innego. Dość, zmieniam temat.

Do Chorzowa mnie wywiało. Sentymentalnie trochę, oto po dwóch dekadach powrócił na scenę teatr Reduta Śląska. Teatr amatorski, ale to są amatorzy w pięknym tego słowa znaczeniu – miłośnicy. Powołany do życia 80 lat temu – gdzie mu zatem do słynnego przemyskiego Fredreum, istniejącego od 1869 roku, niemniej przez kilka dekad było to ważne teatralnie miejsce Śląska. A nawet dwa miejsca, jako że grali redutowcy i w budynku mieszczącym dzisiaj Teatr Rozrywki, i w tym, w którym teraz, po 20 latach przerwy, się znaleźli pod skrzydłami Chorzow- skiego Centrum Kultury. Wrócili "Tragiczną historią prześlicznej Ulijanki i dojrzałego Edmunda”, napisaną – trzynastozgłoskowcem – i wyreżyserowaną przez Mirosława Orzechowskiego.

Zanim uśmiałem się na tej sztuce, oglądałem plakaty z pradziejów Reduty; np. "Wesela” wystawionego przez Wandę Siemaszkową i z jej udziałem. A nie jedyna to znacząca postać wpisana w historię tej sceny. A działo się na niej. Do wybuchu wojny, w ciągu sześciu lat, Reduta Śląska dała 29 premier, w latach 1945–1995 – ok. 80. Zawsze przy pełnej widowni. Teraz bawi żartobliwą opowieścią o miłości – wbrew naturze! – lisa i kury. Są odwołania do "Romea i Julii”, do Mrożka, nawet – "Wesela” Wyspiańskiego, tyle że sztuka Orzechowskiego, grana w kolorowej scenografii Jerzego F. Michalaka, kończy się happy endem, bo w teatrze w miłość "wbrew naturze” nikt nie włazi z buciorami, niechby nawet prowadzącymi do zbawienia. A też mówią o niej amatorzy, tyle że kierujący się sercem. Mnie bardzo podobali się doświadczeni redutowcy, czyli Barbara Lubaszewska-Borys jako kura Zybelda, Bolesław Szkaradek jako lis Francjon Sensualis czy grający Teodora, psa filozofa Tadeusz Michalak; on Redutę ma w genach, jako że rodzice byli współzałożycielami teatru.

Bawiąc się w Chorzowie, który przywrócił swój legendarny teatr, myślałem ze smutkiem o krakowskim Teatrze Kolejarza, co to tuż po wojnie rozkwitł przy Bocheńskiej 7. Gdy w 1995 r. świętował – już nie mając tamtej sceny – 50-lecie, chlubił się 140 premierami, blisko ośmioma tysiącami przedstawień, ok. dwoma milionami widzów. Została wspaniała legenda, o którą dbają aktorzy tej sceny, bracia Marek i Bogdan Zabiegajowie, pozostała pamięć widzów o wodewilach, farsach, komediach muzycznych ("Krowoderskie zuchy”, "Czar munduru”, "Królowa przedmieścia”, "Śluby dębnickie”, "Krakowiacy i górale”, "Radcy pana radcy”, "Wesele Fonsia”, "Jadzia wdowa”). Oglądały je nadkom.lety. Wcale nie dlatego, że ceny biletów były niskie. A istniał teatr bez dotacji. Wracając z Chorzowa, zadawałem sobie pytanie; czy w Krakowie come back Teatru Kolejarza byłby możliwy? Czy zgodny z naturą miasta? Bo że potrzebny, nie mam wątpliwości.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski