Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Amerykanie mają sekret, ale nasi siatkarze go odkryją [ZDJĘCIA, WIDEO]

Łukasz Madej
Siatkarze Andrzej Wrona i Karol Kłos spotkali się wczoraj z fanami siatkówki na placu Jeziorańskiego
Siatkarze Andrzej Wrona i Karol Kłos spotkali się wczoraj z fanami siatkówki na placu Jeziorańskiego FOT. ADAM WOJNAR
Siatkówka. Dzisiaj i jutro nasi mistrzowie świata zagrają w Tauron Arenie Kraków o awans do Final Six Ligi Światowej w Rio de Janeiro.

W Polsce moda na siatkówkę nie mija. Kolejny dowód będzie można zobaczyć dziś i jutro, kiedy w mogącej pomieścić ponad 15 tysięcy osób Tauron Arenie Kraków nasza drużyna podejmie Stany Zjednoczone, a na trybunach zasiądzie komplet. Początek obu spotkań o 20.25.

Spotkanie z Karolem Kłosem i Andrzejem Wroną:

Autor: Adam Wojnar
– Jesteśmy szczęśliwi, że wróciliśmy do Krakowa. W trakcie mistrzostw świata byliśmy tu dziesięć dni i wiem, że Polacy to fani nie tylko swojej, ale siatkówki w ogóle. Jak graliśmy przeciwko Włochom, było piętnaście tysięcy ludzi – przypomina John Speraw, selekcjoner kadry USA.

– A my przed rokiem, na kilka dni przed mistrzostwami, wygraliśmy w Krakowie dwa bardzo ważne mecze. Z Brazylią i Rosją. No i w sumie znów gramy tu ważne spotkanie. Jestem pewny, że spektakl będzie bardzo fajny. Hala jest piękna. Cieszę się, że będzie wypełniona fantastycznymi kibicami – dodaje Stephane Antiga, opiekun naszej ekipy.

Krakowskimi spotkaniami obie drużyny zakończą interkontynentalne zmagania w grupie B Ligi Światowej. Pierwsze w tabeli USA po 10 spotkaniach mają na koncie 23 punkty, nasi mistrzowie świata trzy mniej. Amerykanie już są pewni wyjazdu na Final Six (odbędzie się w połowie lipca w Rio), a Polacy – żeby nie oglądać się na inne zespoły – potrzebują zdobyć w Krakowie tylko dwa oczka.

– Presja? Jest zawsze. Towarzyszy każdemu sportowcowi, każdemu człowiekowi, który pracuje. Ale potrafimy się z nią mierzyć. Jesteśmy w tym dobrzy. Nie wymiękamy w najważniejszych momentach – jasno sprawę stawia kapitan Polaków Michał Kubiak.

Polska walczy o Final Six Ligi Światowej. "Amerykanie nie będą bawić się w Świętego Mikołaja"

Źródło: Press Focus
David Lee, kapitan reprezentacji USA, dopowiada: – Czekam na twarde spotkania.

W zeszłym roku to właśnie Amerykanie wygrali Ligę Światową. Mają też sposób na Polaków, bo przecież w zeszłym roku jako jedyni ograli kroczących po mistrzostwo świata podopiecznych Antigi, a w tej edycji LŚ w meczach pod Chicago pokonali nasz zespół dwa razy.

– Jak to robimy? To sekret, nie mogę powiedzieć – uśmiecha się Speraw i po chwili dodaje:

– Poważnie mówiąc, chciałbym, żeby sekretny sposób istniał, ale po prostu gramy dobrą siatkówkę. Z drugiej strony, prawda jest taka, że wcześniejsze wyniki nie mają wpływu na te najbliższe mecze. Żeby radzić sobie z tak bardzo silną drużyną jak Polska, musimy dawać z siebie wszystko, szukać nowych rozwiązań.

Na boisku Kraków Areny pojawi się Bartosz Kurek, który jadąc pod Wawel, narzekał na uraz.

– Czuje się już bardzo dobrze – ocenia Antiga. – Na każdych kolejnych treningach wygląda coraz lepiej, jednak dobrze prezentują się też Jakub Jarosz i Dawid Konarski.

Polscy zawodnicy przyjechali do Krakowa po długiej eskapadzie, w trakcie której odwiedzili USA, Rosję i Iran.

Liga Światowa to także okazja do przebudowy naszego zespołu, bo przecież po ubiegłorocznym wielkim sukcesie kilku zawodników zrezygnowało z występów w reprezentacji.

– Czy ta kadra mi się podoba? Wie pan, to nie kwestia uroku – twierdzi były selekcjoner, a dziś ekspert Polsatu Sport Ireneusz Mazur. – Widzę prawdziwą drużynę. Zespół ludzi, którzy, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, mocno „okopali się” na stanowiskach. Hardość, waleczność... Te cechy są szalenie ważne. Powiem szczerze: z podziwem oglądam ich determinację – dodaje.

Oprócz oczywiście najbardziej interesującycyh kibiców walki w ramach LŚ, w Krakowie odbywa się także turniej finałowy Kinder+ Sport. Kiedyś udział w nim brali Mateusz Mika, Karol Kłos czy Fabian Drzyzga.

[email protected]

CHĘTNIE JESZCZE RAZ ZMIENIĘ STREFĘ CZASOWĄ
Rozmowa z MICHAŁEM KUBIAKIEM, kapitanem reprezentacji Polski siatkarzy.

– W trakcie przedmeczowej konferencji padło zdanie, że Kraków to najpiękniejsze miasto w Polsce. Zgadza się Pan?

– Z moich ust padło? (śmiech)

– Nie, Andrzeja Lemka, prezesa Małopolskiego Związku.

– Z moich ust nie padło, natomiast podłączam się do tej deklaracji. Na pewno Kraków to bardzo urokliwe miejsce, przyjemnie tutaj przebywać. Szczególnie na Rynku. Generalnie, jest bardzo ładnie, jest gdzie miło spędzić czas.

– Jako nastolatek przyjeżdżał Pan pod Wawel?

– Nie, bo jestem z Wałcza, a to prawie sześćset kilometrów stąd. Było mi wtedy trudno. Ale kiedy grałem w Jastrzębiu, to z większości wolnych dni korzystałem właśnie w taki sposób, że przyjeżdżaliśmy tutaj ze znajomymi, rodziną.

– Ma Pan jakieś, poza Areną, siatkarskie skojarzenie z Krakowem?

– Jeżeli pyta mnie pan o wydarzenia historyczne, które się tutaj odbyły, to oczywiście: mam wiedzę, ale teraz to nie miejsce i czas, żeby je przytaczać. Jak mówiłem, Kraków to bardzo urokliwe miejsce, bardzo chętnie tutaj przyjeżdżam, no i mam nadzieję, że dziś i jutro będzie dla nas szczęśliwe.

– Chicago, Kazań, Teheran... Z ciekawości Pan sprawdził, ile w ostatnim czasie przemierzyliście kilometrów?

– Nie, ale było tego bardzo dużo. A w sumie to bardziej od kilometrów chciałbym policzyć, ile godzin w tym czasie przespałem. Bo akurat snu wiele nie było. Szczerze zazdroszczę tym, którzy mogli spać, bo były momenty, że w Rosji czy Iranie po zmianie stref czasowych budziliśmy się o pierwszej, drugiej czy trzeciej w nocy i już do rana nie mogliśmy zasnąć. Jedna, druga, trzeci noc: OK, ale dziesiąta z kolei to naprawdę uciążliwość. No a przecież jeszcze trzeba wstawać ze świadomością, że przed nami mecz, który należy wygrać i który będzie się odbywać nie tylko przeciwko zespołowi, ale też przeciwko kilkunastu tysiącom publiczności. Jak w Iranie.

– Było aż tak głośno?

– To po prostu trzeba przeżyć, usłyszeć. Takiego huku jak w Iranie nie ma nigdzie indziej na świecie. Nie wiem, czy chodzi pan na dyskoteki, ale ja jak byłem młodszy, to chodziłem. Niech pan sobie wyobrazi najgłośniejszą, na jakiej pan był. I pomnoży razy trzy.

– W takim razie może dobrze, że dziś wuwuzeli raczej wielu nie będzie.

– Może dobrze dla naszych uszu, bo z tym był naprawdę problem. Natomiast mnie osobiście taki doping jak w Iranie bardziej motywował i życzyłbym sobie, żeby w Krakowie też były wuwuzele.

– Stawką rywalizacji z USA jest awans do Final Six Ligi Światowej w Rio, więc pewnie mimo wszystko jeszcze raz chętnie zmieni Pan strefę czasową.

– Nie ma z tym najmniejszego problemu. Poświęcę się, nie będę spał. Jesteśmy bardzo zmotywowani, żeby zakwalifikować się na ten turniej. Obu zespołom życzę dotrwania w zdrowiu, dobrej gry, i niech wygra... Polska.

Rozmawiał Łukasz Madej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski