Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Amos "Silny" Oz

Redakcja
Amos Oz, "Sceny z życia wiejskiego", przeł. Leszek Kwiatkowski, Rebis, Poznań 2010.
Amos Oz, "Sceny z życia wiejskiego", przeł. Leszek Kwiatkowski, Rebis, Poznań 2010.
WIELKI UWODZICIEL OPOWIEŚCI. Człowiek pióra raczej łagodnego. Ale równocześnie pisarz, który jak mało kto przekonuje, że warto żyć.

Amos Oz, "Sceny z życia wiejskiego", przeł. Leszek Kwiatkowski, Rebis, Poznań 2010.

OOzie mówią, że pisze pięknie. Trudno nie przyznać racji, gdy czyta się "Sceny z życia wiejskiego".

Oto kilka historii, które rozgrywają się w wiosce Tel Ilan. Została ona założona ze sto lat temu przez żydowskich osadników. Jest przepiękna i upalna - nie tylko w dosłownym sensie (o czym później). Zachwalając aurę miejsca, jeden z bohaterów Oza mówi: "A jednak, mimo skwaru, to miejsce jest urzekające! Tel Ilan to naprawdę najpiękniejsza wieś w całym kraju! Prowansja! Nie Prowansja, Toskania! Te lasy! Te winnice! Stuletnie chłopskie chaty, czerwone dachy i takie wysokie cyprysy!".

Nic zatem dziwnego, że wieś stała się łakomym kąskiem dla poszukiwaczy raju na ziemi. Coraz mniej jest więc tu starych domów, rosną za to jak grzyby po deszczu wille. Mieszkają w niej już inni ludzie, ale Oza oni najmniej interesują. Ciągnie go raczej ku tym "z przeszłości". I to o nich nam opowiada.

HANDLARZ, LEKARKA, STARZEC

W pejzażu postaci mamy prawdziwy bukiet osobowości. Na przykład cwanego handlarza nieruchomości. Gdy przyjeżdża w interesach, budzą się w nim emocje. Pod wpływem spotkania zamienia się w nostalgika, który zmienia nastawienie do rzeczywistości z biznesowego na marzycielskie. I daje się usidlić, bez żadnego przekonania, że to ma jakikolwiek sens.

W kolejnej historii poznajemy z kolei wiejską lekarkę, Gilię Sztajner. Stara panna (z wyboru) oczekuje na przybycie swego siostrzeńca. Coś jednak nie dociera. A może w ogóle nie miał tu przybyć. W końcu liczy się najbardziej jej oczekiwanie na niego.

Mamy wreszcie zgreda, wiecznego marudera, który z przemijaniem nie radzi sobie kompletnie. Chętnie jednak za upływający czas wini otoczenie - koty, rzeczy, ale też Żydów i Arabów. Nieufny i wściekły nie jest jednak w stanie zrobić nikomu krzywdy. Psuje tylko lekko nastrój opiekującej się nim córką, nauczycielką literatury.

Te i inne występujące w tym zbiorze postaci zawieszone są niejako pomiędzy ziemią a niebem, zmyśleniem a rzeczywistością, zmysłowością a konkretem. Dlatego często sprawy kulturowe i społeczne mieszają się z indywidualnymi, a różnice i podobieństwa stają się pozorne, sprawiając kłopot we właściwym zanurzeniu się w świecie i rozpoznaniu swojej pozycji. Pewnie dlatego jeden z bohaterów (przybysz) głosem narratora mówi o Tel Ilan tak: "Wasza wieś narodziła się z marzenia, powstała według planu, a nasza wcale się nie narodziła, tylko była od zawsze, jednak jest między nami pewne podobieństwo. My też mamy marzenia. Nie. Każde porównanie zawsze będzie trochę fałszywe".

OZ, CZYLI SIŁA

A jednak. Ludzki mózg, a przede wszystkim ludzka natura jest być może tak stworzona, że chętnie czynimy porównania, zestawienia, szukamy podobieństw, sięgamy po stereotypy. W stanie pokoju pragniemy także, by nas więcej łączyło niż dzieliło.

O tym pisze Oz od dawna w swoich tekstach. Sam jako postać o szczególnym życiorysie zdaje się zresztą mieć specjalne do tego powołanie. Dorastał w Jerozolimie pod okiem wymagającego ojca i cierpiącej na depresję matki. Ona odebrała sobie życie, mając zaledwie 38 lat. Amos był wówczas 12-letnim chłopcem. Sytuacja, w jakiej się znalazł, sprawiła, że kilkanaście miesięcy potem podjął decyzję: zmienia nazwisko (na Oz, co oznacza siłę) i wynosi się do kibucu Chulda, by rozpocząć nowe życie.
To nie przekreśliło emocji, jakie matka budziła w młodym chłopaku. Najprawdopodobniej też dzięki niej właśnie Oz został pisarzem. Ojciec widział przyszłość chłopaka w świecie akademickim. Ona zaś zachęcała swoją postawą do literatury. Sama czytała mnóstwo klasyki europejskiej - kręgu kulturowego, który po dziś dzień jest istotnym punktem odniesienia w twórczości prozaika.

FALE

"Nigdy nie zdarzyło mi się, żeby ktoś podszedł do mnie i powiedział: Zmieniłem zdanie, bo przeczytałem Pana książkę. Nie wiem czy moja twórczość ma duży wpływ na ludzi, ale mam nadzieję, że uczy ich próbować zrozumieć innych" - powiedział kiedyś Oz. Jego książki - nieważne czy to są opowiadania zawarte w "Scenach z życia wiejskiego" czy też wspomnieniowa "Opowieść o miłości i mroku" - to historie piękne i pozornie łagodne. Wiją się jak fale na dość spokojnym morzu. Gdzieś spomiędzy nich wyłania się jednak raz po raz okrzyk przerażenia, jakiś przestrach, a równocześnie także światełko nadziei. Doprawdy, dziwna to proza.

Oz zdaje się jak mało który literat zawierzyć przeznaczeniu i losowi. Nie namawia do walki, bo doskonale wie, ile kosztuje bunt. Proponuje za to intensywnie patrzeć - w głąb i naokoło siebie. Widoki nie zawsze są cudowne, ale nie są też nigdy do końca przerażające. Zresztą nie mogą być. W nich przecież kryje się tkanka życia, która pulsuje nieustannie. A my nie mamy wyjścia. Musimy płynąć dalej.

MARCIN WILK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski