Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Sikorowski „W moim znaku Waga. Śpiewanie o sobie”. Recenzja książki

Wlodzimierz Jurasz
Wlodzimierz Jurasz
Fot. Archiwum
Na swe 70-lecie Andrzej Sikorowski opublikował wspomnienia.

WIDEO: Dzieci mówią jak jest

„A może by napisać wreszcie książkę/wysypać liter drobniuteńki mak/ atramentową rozwinąć wstążkę/O tym co było i jak”. Taka wierszowana deklaracja Andrzeja Sikorowskiego, znakomitego pieśniarza, lidera grupy Pod Budą, zgrabnie otwiera opublikowane właśnie przez WL jego wspomnienia, zatytułowane „W moim znaku Waga. Śpiewanie o sobie”. Wydane, co ważne, przy okazji 70. rocznicy urodzin autora, a więc w czasie dla spisywania wspominków jak najbardziej właściwym.

A artysta tej rangi ma przecież co wspominać… I to wcale nie dla zaspokajania własnej próżności, ale dla zachowania dla potomnych wielu, często ulotnych, zapomnianych zdarzeń, tworzących historię – choćby tylko w małej skali jednego miasta (ale to przecież Stołeczne Królewskie Miasto Kraków). Bo kto jeszcze pamięta choćby, że nazwa zespołu Andrzeja Sikorowskiego pochodzi od klubu studenckiego działającego pod takim właśnie szyldem, firmowanego przez Wyższą Szkołę Rolniczą, a mieszczącego się przy ul. Ziai, dziś Jabłonowskich? I o tym, że w tamtejszej piwnicy powstał kabaret Pod Budą właśnie, w którym rozpoczęła się wielka kariera Bohdana Smolenia oraz grupy muzycznej, dziś najtrwalszego spadku po owym kabarecie? A przecież ów zapomniany kabaret wciąż potrafi budzić emocje, choćby u piszącego te słowa, bo dane mi było zobaczyć jeden z występów na żywo… I do dziś pamiętam kulminację tego spektaklu, kiedy to w absolutnej ciszy na scenie pojawił się Bohdan Smoleń, stwierdzając od niechcenia: „Wy tu sobie siedzicie, a tam, k…, łopaty rdzewieją” – co wywołało niesłychany, choć nie do końca wytłumaczalny aplauz.

Ale nie tylko takie (jakże ciepłe) wspomnienia budzi we mnie, niemal rówieśniku autora, ta książka. Bo choć wydaje się ona jedynie zbiorem wspomnień czysto osobistych, to przewija się przez nią i wielka, a dziś zapomniana Historia, znajdująca odbicie w prywatnych, jednostkowych ludzkich losach. Wiele miejsca poświęca Sikorowski swemu małżeństwu z Chariklią z domu Motsiou, mieszkającą w Polsce Greczynką, takoż związaną ze wspomnianym kabaretem i zespołem, w którym śpiewała. „Rodzice mojej żony przybyli do Polski w 1949 roku, przygarnięci przez nasze władze, które w geście solidarności z politycznymi uchodźcami otwarły dla nich granice. Przegrana wojna domowa kazała wielu tysiącom członków komunistycznej partyzantki uciekać przed represjami, jakie przestały ich dotyczyć prawie 30 lat później po upadku rządów pułkowników” - pisze Sikorowski. I dodaje: „Rodzice mojej małżonki utrzymywali, rzecz jasna, kontakty z familią pozostawiona w ojczyźnie, ale dzieliła ich przepaść ustrojowa, trudna we wczesnych latach pięćdziesiątych do ocenienia. Tam zgniły kapitalizm, tutaj budowany z pieśnią na ustach socjalizm, którego częścią przecież byli. Posyłali zatem dołączone do listów fotografie, na których z dumą prezentowali zdobiące przeguby zegarki, by zaświadczyć o swej zamożności. Gdy u nas marzeniem był talon na malucha, tam jeżdżono autami wszelkich możliwych marek i klas”.

Takich przybyszy mieszkały naówczas w Polsce tysiące. Jednym z miejsc, w którym ich osadzono było Krościenko koło Ustrzyk Dolnych, o którym wspomina Sikorowski. Innym - moje rodzinne miasto, Bielsko-Biała; do dziś pamiętam jakże egzotycznych i fascynujących szkolnych kolegów (pozdrowienia dla pani profesor Ewdoksi Papuci-Władyki).

Sześćdziesiątka. Siedemdziesiątka. Jak widać to dobry czas nie tylko na pisanie wspomnień, ale i na ich lekturę.

Andrzej Sikorowski „W moim znaku Waga. Śpiewanie o sobie”, Wydawnictwo Literackie 2019, 340 str.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski