Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Wawrzyk: Chcę bardzo efektownie kończyć swe pojedynki

Rozmawiał Artur Gac
Andrzej Wawrzyk (z lewej) 2 kwietnia w Tauron Arenie Kraków pokonał przed czasem Marcina Rekowskiego.
Andrzej Wawrzyk (z lewej) 2 kwietnia w Tauron Arenie Kraków pokonał przed czasem Marcina Rekowskiego. fot. Anna Kaczmarz
Rozmowa z ANDRZEJEM WAWRZYKIEM, pięściarzem wagi ciężkiej z Krakowa, który zamierza w ciągu 7 tygodni wystąpić na dwóch galach, w tym w Tauron Arenie Kraków.

- Zapadła decyzja, czy wystąpi Pan 17 września na gali w Ergo Arenie, gdzie walkę wieczoru w obronie pasa mistrza świata stoczy Pana przyjaciel Krzysztof Głowacki?

- Nie ukrywam, że bardzo chcę wystąpić w Trójmieście, a siedem tygodni później (5 listopada - przyp.) w Tauron Arenie Kraków. Rozmawiałem na ten temat z moim promotorem Andrzejem Wasilewskim, któremu potwierdziłem taką chęć, teraz musimy tylko wszystko zgrabnie dograć. Wiadomo, że wrześniowa gala ma jednego bohatera. Wszystkie siły będą rzucone na mistrzowską walkę Krzysia.

- Pan też ma swoje ambicje, chce walczyć z coraz lepszymi przeciwnikami, ale całkowite zaangażowanie trenera Fiodora Łapina w przygotowania „Główki” zapewne wiąże się z tym, że musiałby Pan zaakceptować wybór rywala z niższej półki.

- Na początku człowiek się denerwuje, bo chce dla siebie jak najlepiej, ale po spokojnej analizie zdałem sobie sprawę z pewnych ograniczeń. Mam świadomość, że na wrześniową galę nie uda się ściągnąć oczekiwanej przeze mnie klasy przeciwnika. Faktem jest, że mamy jednego trenera, który nie może się rozdwoić. Dlatego, w razie niedosytu, będę chciał zmierzyć się z dobrym i solidnym przeciwnikiem na gali w Krakowie.

- Trener Łapin zapowiedział, że będzie wychodził do ringu tylko z Głowackim. Zatem kto mógłby Panu sekundować? Łukasz Malinowski?

- Pewnie tak, bo Łukasz na nowo zaczął silniej działać i stara się mocno pomagać trenerowi, ponieważ nie ma już z nami Pawła Skrzecza. Łukasza znam od lat, więc nie powinno być źle, jeśli zapadnie decyzja, aby jednorazowo wskoczył do mojego narożnika.

- Rywalem w walce w Trójmieście miałby być Marcin Siwy?

- Przewija się to nazwisko, ale nie jest ono potwierdzone. Z kim nie przyjdzie mi walczyć, to chciałbym zaliczyć pierwszą z dwóch tegorocznych gal w Polsce, które są bardzo medialne. Tym bardziej, że rzadko boksuję, bo budżety mniejszych gal nie pozwalają, aby stoczyć pojedynek na przyzwoitym poziomie.

- „Do niedawna nie wiedziałem, że jest taki zawodnik” - to Pana słowa na temat Siwego.

- Tak powiedziałem, ale to nie znaczy, że umniejszam umiejętności chłopaka.

- Jego rekord, czyli 15 zwycięstw i zero porażek na zawodowstwie, z pewnością Panu nie „zaszkodzi’.

- To fakt, jego bilans na „papierze” wygląda bardzo dobrze. Miał kilka lepszy i gorszych walk...

- Te lepsze mało kto pamięta.

- Mimo wszystko nie chcę po nim „jechać”, bo to nie jego wina. Zresztą ma na koncie, jak na Polskę, duże sukcesy z czasów amatorskich, więc jest utalentowanym pięściarzem.

- W takiej konfrontacji kibice będą oczekiwali od Pana widowiskowego zwycięstwa, gdyż sama wygrana na punkty będzie przyjęta z niedosytem.

- Od pewnego czasu, wchodząc do ringu, staram się dawać kibicom efektowne zakończenia walk. Teraz chciałbym zrobić tak samo, żeby zafundować fanom to, czego oczekują w wadze ciężkiej, czyli nokaut.

- A gdyby w niedalekiej przyszłości miało dojść do Pana konfrontacji z Krzysztofem Zimnochem, choćby w Krakowie?

- Jeżeli tej walki chcieliby wszyscy, to czemu nie? Chociaż mnie zależy na kimś lepszym i bardziej znanym od Zimnocha, który na razie słynie głównie z tego, że dobrze dostał ze łba od „Szpili” (Artura Szpilki - przyp.). Poza tym, że czasami coś powie, tak naprawdę jeszcze nic nie zaprezentował w ringu.

- Z jakimi wrażeniami wrócił Pan z piłkarskich mistrzostw Europy we Francji, gdzie obejrzał Pan z trybun inaugurujący fazę pucharową turnieju mecz Polski ze Szwajcarią?

- Rewelacja, jestem niesamowicie zadowolony. Dogrywka, później karne... Trafiliśmy na historyczny moment, a emocje sięgały zenitu. Nieplanowany wypad, zorganizowany w ciągu pół godziny, okazał się strzałem w dziesiątkę.

- Jak to: w dwa kwadranse?

- Chłopaki mówili, że zapowiada się dobry mecz i fajnie byłoby w tym uczestniczyć. Więc mówię „poczekajcie”, zadzwonię do Mateusza Borka i jeśli jeszcze są bilety, to przez niego zamówię. Okazało się, że były wejściówki, a skoro tak, to szybka piłka i lecimy. Potwierdziło się, że takie spontaniczne eskapady są najlepsze.

- Na zdjęciach widać, że mieliście chyba bardzo dobre miejsca na stadionie w Saint-Etienne.

- To prawda, według mnie siedzieliśmy w najlepszym miejscu. Centralnie na środku boiska, w połowie wysokości trybun, skąd widok jest idealny. Mateusz naprawdę postarał się i spisał na medal, „wyciągając” nam aż takie bilety. Nie spodziewaliśmy się, że krótko przed meczem uda się kupić taki rarytas.

- I to trafiło się kibicowi, który z piłką nożną jest na bakier.

- Nie zaprzeczę. Przez 10 lat nie obejrzałem chyba ani jednego meczu polskiej ligi. Jadąc tam, wiedziałem tylko, że mamy w składzie Roberta Lewandowskiego i Błaszczykowskiego.

- A wrócił Pan ze znajomością całego zwycięskiego składu?

- Teraz kojarzę niemal wszystkich, ale najlepsze jest co innego. Dowiedziałem się, że moim sąsiadem w Niepołomicach jest Michał Pazdan, który mieszka w tym samym bloku, pięć klatek obok.

- I nigdy nie było okazji choćby wpaść na siebie?

- No właśnie, nie. Podobno rzadko tam bywa, bo, tak jak ja, mieszka w Warszawie.

- A może mijaliście się, ale skoro tak licho było z Pana znajomością piłkarzy...

- Nie no, już nie przesadzajmy, pamięć do twarzy mam niezłą.

- Czyli nie pozostaje wam nic innego, jak przy najbliższej okazji zorganizować wieczorek zapoznawczy. Pazdan jest ćwierćfinalistą Euro, Pan byłym pretendentem do tytułu mistrza świata.

- Faktycznie, może wreszcie uda nam się poznać, jeśli tylko zgrają się nasze terminy przyjazdu do Niepołomic.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski