Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anglia zaczyna się w Kołomyi!

Ryszard Niemiec
Preteksty. Z wiarą w św. Mikołaja żegnałem się wcześnie, po trochu intuicyjnie, po trochu empirycznie, z chwilą rozpoznania w nawiedzającym mnie świętym zapachu machorki, bijącym zawsze od dziadka.

Niewiarę pogłębiałem systematycznie, dochodząc do tego, że stojących nieruchomo u wielkanocnego grobu Chrystusa fajermanów - członków OSP, szczypałem po nogach. Chciałem wiedzieć, czy to żywi ludzie, czy dekoracyjne figury woskowe?

Dziś jako nawrócony, dostrzegam w replice średniowiecznego biskupa nie byle jaki żywy walor. Nie dość, że święty, to jeszcze czerwony, a wszyscy na niego czekają, nawet ci, co na hołotę w tym odcieniu ruszają z sierpem i młotem. Mikołaj, trzeba powiedzieć, jest dla mnie coraz hojniejszy, a tego roku zaszalał, taszcząc duckę prezentów. Najważniejszy dla mnie podarek to efekt inwestycyjny współpracy partnerstwa niebiańsko-prywatnego, czyli spóły Świętego Mikołaja z Jackiem Majchrowskim.

Nietrudno się domyślić, że chodzi o obiekt sportowy, zwany Areną, gdzie po raz pierwszy w historii nowoczesnej Europy na mecz koszykówki, w dodatku żeńskiej, przyszła rekordowa liczba widzów. Dla starego repa koszykarskiego, przed laty szlifującego parkiety hali Wandy, Wawelu, czy Wisły, mieszczących 10 razy mniej publiki, kolos na styku Dąbia i Czyżyn to dar nie tylko niebios, ale i świeckiego losu!

Mikołaj nie byłby sobą, gdyby nie zostawił faktury zawierającej oprócz wyceny prezentu, również instrukcję jego obsługi. W niej
sugestia wykorzystania obiektu do celów piłkarskich, co stanowi ostrogę dla związku i krakowskich klubów.

Drugim ofiarowanym gadżetem pod choinkę jest zestaw gazet, których reklamować nie muszę, bo na swoją pozycję pracowały od dawna. Rozwijam paczkę, a tam na pierwszym miejscu krakowska sekcja "Gazety Wyborczej". Na pierwszej stronie cymes informacyjny: okradziono na amen policjanta, który w TVN robił za publicystę kryminalnego i eksperta profilaktyki antyzłodziejskiej!

Na stronie niesłusznie ostatniej, najnowszy pogląd Janusza Filipiaka na rolę trenera Cracovii. "Trener ma zajmować się nie tylko prowadzeniem drużyny, ale też organizacją klubu, a przede wszystkim wyszukiwaniem piłkarzy"- powiada Profesor i kolejny raz odkrywa fragment kamienia filozoficznego zawodowego futbolu. Tym samym oznajmia, że Roberta Podolińskiego czeka przeistoczenie się w kogoś, kto będzie polskim Aleksem Fergusonem, co jest warunkiem wstępnym uczynienia z Cracovii Manchesteru United. Do wczoraj miała być przy Kałuży Barcelona, a teraz padło na manchesterski biegun.

Obawiam się wszakże niejakich trudności z tak zaplanowaną inżynierią i to nie z powodu trudności uszlachcenia Podolińskiego, ale z obiektywnego musu trzymania jednej sroki za ogon. Trener, jak wynika z przebiegu jesiennej rundy, ma aż nadto roboty z zawodnikami, którymi dysponuje tu i teraz. Kiedy przyjdzie mu się rozdwoić, skutki mogą być opłakane. Zalecany wariant przyjmie wtedy kształt angielszczyzny z Kołomyi…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski