Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ani mądre, ani realne

Jan Maria Rokita
Walki na ulicach Kijowa i wzrastająca liczba ofiar – nie są ani zaskoczeniem, ani tym bardziej „szokiem” (jak można przeczytać w licznych gazetach i portalach). Trwająca już trzy miesiące społeczna rewolta przeciw rządom prezydenta Janukowycza nieuchronnie dąży przecież do jakiegoś przesilenia. Jednoznacznie wskazuje na to rozwój zdarzeń na samej Ukrainie, a jeszcze bardziej – to, co dzieje się w polityce wokół Ukrainy.

Po jednej stronie mamy więc zbuntowany Majdan, nad którym już dawno utracili kontrolę chwiejni przywódcy, w rodzaju Kliczki czy Jaceniuka i który – co najmniej od nocnej pacyfikacji z 11 grudnia zbroi się i gotuje do walki z milicją. A trzy miesiące nużącej okupacji miejskiego placu, bez jasnych celów i realnych perspektyw, musi skłaniać ludzi albo do kapitulacji, albo do zaostrzenia działań.

Po drugiej zaś – jest prezydent Janukowycz, który w dość rozpaczliwej sytuacji kraju, postawił na daleko idącą kooperację z Kremlem, licząc na polityczne i finansowe wsparcie Putina. Ale po trzech miesiącach, w ciągu których nie może sobie poradzić z rewoltą, słyszy już wypowiadane z Moskwy otwartym tekstem ultimatum, że albo sam potrafi przywrócić porządek w Kijowie, albo… No właśnie: nie tylko dalsza rosyjska pomoc finansowa zostanie przerwana, ale Kreml gotów jest przeprowadzić operację podziału państwa ukraińskiego.

O planie – jak to w Moskwie ładnie nazywają – „regionalizacji” Ukrainy mówił niedawno wpływowy doradca prezydenta Rosji ds. integracji eurazjatyckiej Siergiej Głazjew. I to zupełnie otwarcie, na łamach jednej z ukraińskich gazet. Głazjew przewrotnie argumentował, że dla uchronienia państwa przed rozpadem, którego Moskwa nie chce, trzeba będzie ukraińskim regionom przyznać prawo do prowadzenia polityki gospodarczej i…zagranicznej (!!!). Praktyczne działania w tym kierunku podjęły już zawsze wierne Moskwie władze autonomiczne Krymu, a także – co ciekawe – związany z Janukowyczem gubernator województwa charkowskiego.

Doradca Putina twierdzi zarazem, że tylko szybkie stłumienie siłą kijowskiego „zamachu stanu” może jeszcze być ratunkiem dla całości Ukrainy. A na poparcie tak brutalnie formułowanego szantażu, Moskwa ma –rzecz jasna – całkiem praktyczne argumenty. Jeszcze 6 lutego zaprowadzona została blokada na import ukraińskiej żywności i węgla, sześć dni później zapowiedziano embargo na ukraińskie rury stalowe, zaś rosyjski minister finansów zasugerował, iż dalsze kredytowanie gospodarki ukraińskiej stoi pod znakiem zapytania.

Chwiejnemu Janukowyczowi Kreml pragnie po prostu ułatwić decyzję. I dopiero kiedy zdarzenia w Kijowie zaczęły potwierdzać, iż prezydent się zdecydował, większość tych restrykcji z dnia na dzień w Moskwie zawieszono.

Wbrew powtarzanym w Polsce i Europie zaklęciom o „konieczności porozumienia” i „nieużywania przemocy”, w Kijowie nie ma dziś szans na żadne dobre rozwiązania. Możliwe są tylko rozwiązania mniej lub bardziej złe, albo katastrofalne. Z polskiej perspektywy katastrofą byłby rozpad ukraińskiego państwa i powolne kształtowanie się nowej Republiki Zachodniej Ukrainy ze stolicą we Lwowie. Rozwiązaniem bardzo złym, ale mimo wszystko odrobinę dla Polski lepszym, byłoby stłumienie buntu i wejście Ukrainy w przewlekły okres represji, przypominających polski stan wojenny. Spośród wyjść złych – najlepszym, ale na razie najmniej prawdopodobnym byłoby zwycięstwo rewolucji, nawet za cenę przewlekłego konfliktu i licznych ofiar.

Niestety, tak polscy, jak i europejscy politycy wadliwie i nierealistycznie określili swoje cele. Zamiast zrobić wszystko, aby Janukowycza zmusić (skłonić? przekupić? zaszantażować?) do oddania władzy, postanowili go pojednać z opozycją. Od pierwszego dnia rewolty, nie było to ani mądre, ani realne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski