Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ani pracy, ani emerytury

Dorota Stec-Fus
Prof. Ryszard Borowiecki mówił wczoraj w sądzie, że nie przypomina sobie dokładnie sprawy Reginy Bekier
Prof. Ryszard Borowiecki mówił wczoraj w sądzie, że nie przypomina sobie dokładnie sprawy Reginy Bekier Anna Kaczmarz
Kontrowersje. Prof. Ryszard Borowiecki, były rektor Uniwersytetu Ekonomicznego, nie pamięta większości zdarzeń, związanych z odejściem z uczelni Reginy Bekier, która od dziewięciu lat nie może wystąpić o emeryturę.

Regina Bekier pracowała na Akademii Ekonomicznej w Krakowie (dzisiaj Uniwersytet Ekonomiczny) jako samodzielny referent. Po osiągnięciu wieku emerytalnego postanowiła ubiegać się o podwyżkę i pracować dalej. - Kiedy składałam pismo w tej sprawie, kadrowa poradziła mi, abym dopisała na nim wniosek o rozwiązanie umowy o pracę. Przekonywała, że to jedynie formalność niezbędna do otrzymania podwyżki i w niczym nie utrudni kontynuacji zatrudnienia. Tak też zrobiłam - mówi Regina Bekier.

Jednak, mimo że wniosek złożony w formie dopisku nie miał mocy prawnej, a kobieta złożyła oficjalne pismo u uchyleniu się od tego oświadczenia, uczelnia uznała stosunek pracy za rozwiązany z końcem 2006 roku.

Wieloletnia pracownica uczelni była w szoku. Nie dowierzała, że została tak potraktowana, a przekazane jej informacje są prawdziwe. W styczniu oraz w lutym 2007 stawiała się w pracy nadal. Potem nie było to już możliwe. "Podległe rektorowi służby tłumaczą akt niedopuszczenia do pracy tak nieprawdopodobnymi okolicznościami, że można by przyjąć tezę albo o kompletnym bałaganie w Uczelni albo o całkowitej nieznajomości typowych zasad postępowania w takich sprawach" - czytamy w wystąpieniu pokontrolnym Państwowej Inspekcji Pracy. Inspekcja uznała postępowanie władz AE wobec Reginy Bekier za przykład "niedopuszczalnego systemu pozbywania się pracownic z osiągnięciem przez nie 60. roku życia".

W rezultacie kobieta znalazła się w trudnej sytuacji: nie mogła już pracować, a równocześnie ZUS nie miał podstaw do naliczenia należnej jej emerytury. Dlaczego? - AE wystawiła pani Bekier dwa świadectwa pracy z różnymi przyczynami rozwiązania stosunku pracy. Poza tym, tzw. druk ZUS ZWA, potwierdzający ustanie zatrudnienia i opłacania składek został wysłany ZUS-owi z datą... 7 października 2011. Widząc taki bałagan w dokumentacji, ZUS musi czekać z wypłatą emerytury do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez sąd - mówi mec. Alicja Gancarczyk-Wątroba, pełnomocnik Reginy Bekier.

Kobieta rozpoczęła dramatyczną walkę z machiną urzędniczą uczelni oraz z wymiarem sprawiedliwości. Pomimo druzgocącego dla uczelni wystąpienia PIP przegrała w obydwu instancjach krakowskiego sądu pracy. Zeznaniami pracowników uniwersytetu, które w jej ocenie mijały się z prawdą, usiłowała zainteresować prokuraturę. Również Inspekcja Pracy zawiadomiła śledczych o podejrzeniu przerabiania przez pracowników UE dokumentacji pani Bekier. Ale i tutaj nic nie wskórała: z powodu przedawnienia prokuratura musiała sprawy umorzyć.

Pełnomocnik pani Reginy wystąpił do Sądu Najwyższego ze skargą kasacyjną. A ten dopatrzył się w postępowaniu krakowskiego sądu pracy nieprawidłowości i decyzją z 9 kwietnia tego roku skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia.
Wczoraj przed Sądem Okręgowym zeznawał prof. Ryszard Borowiecki, rektor uczelni w latach 2002-2008. Okazało się jednak, że większości faktów, związanych z problemami swej byłej pracownicy nie pamięta.

- Spotykałem się z bardzo wieloma osobami i nie mogę pamiętać, czy i kiedy rozmawiałem z panią Bekier. Podpisywałem bardzo wiele pism. Jeśli tak było, to z pewnością odbyło się zgodnie z przepisami - to najczęstsze odpowiedzi profesora na pytania pełnomocnika Reginy Bekier oraz sądu.

Były rektor zapamiętał natomiast coś, co - w ocenie powódki i jej pełnomocnika - prawdopodobnie nie miało miejsca. Zeznał, że pisemną zgodę na prośbę pani Reginy o podwyżkę z dopisanym wnioskiem o rozwiązanie umowy o pracę wydał w 2006 roku. Tymczasem - jak twierdzi mec. Alicja Gancarczyk-Wątroba - ze znajdującej się w PIP dokumentacji wynika, że słowa "zgoda" na wniosku nie było jeszcze w 2007 i w 2008 roku.

Wczorajsza sprawa dotyczyła odszkodowania, jakiego Regina Bekier domaga się od kierowniczki działu kadr UE. Niewykluczone, że decyzja zapadnie 15 września. Natomiast nie sposób przewidzieć terminu rozstrzygnięcia sprawy przed sądem pracy. A bez niego wyliczenie i wypłata emerytury nie są możliwe.

Dobra informacja dla Reginy Bekier jest taka, że są podstawy do wypłaty jej na czas sądowej batalii niewysokiej renty przez ZUS.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski