Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ania Dąbrowska: Miłosne relacje nie sprawiają już, że chcę sobie podciąć żyły

Rozmawiał Paweł Gzyl
Ania Dąbrowska rozpoczyna nowy etap w swojej karierze
Ania Dąbrowska rozpoczyna nowy etap w swojej karierze fot. SONY MUSIC POLAND
Wywiad. Najlepiej sprzedającą się płytą w Polsce jest obecnie „Dla naiwnych marzycieli” Ani Dąbrowskiej. Rozmawiamy z wokalistką o tym, jak życie osobiste odbija się w jej piosenkach.

- Twoją nową płytę można zaklasyfikować jako „heart-break album”, czyli taki, jaki artysta nagrywa po zakończeniu ważnego związku. Zaśpiewanie tych tekstów pomogło Ci się emocjonalnie oczyścić po tym, co przeżyłaś w ciągu ostatnich dwóch lat?

- Nie. Ja na każdej płycie wylewam całą siebie: swoje uczucia, przemyślenia i doświadczenia. W tym sensie wszystkie albumy jakoś mi pomogły emocjonalnie się oczyścić. Nie jest to jednak żadna forma terapii. Nie wierzę w coś takiego, że jeśli człowiek wyrzuci z siebie nagromadzone uczucia, to doświadczenia, które przechodzi będą dla niego lżejsze, a on będzie lepszym człowiekiem. Oczywiście wyrażam siebie w muzyce - i to jest normalne. Jeżeli ktoś chce to interpretować w ten sposób, że widzi w tym odbicie mojego życia prywatnego, to jego sprawa. Piosenki każdy może przecież odbierać na swój sposób. Ja nie będę jednak otwarcie rozmawiać o moim życiu uczuciowym i wyjaśniać, co mnie zainspirowało do napisania tego lub innego utworu. Wolę, żeby piosenki same opowiadały o sobie, a nie żebym ja się musiała z czegoś tłumaczyć.

- Zdarzało Ci się płakać podczas nagrywania tych utworów?

- Chyba nie, bo jak się płacze, to trudno jest śpiewać. (śmiech) Zdarzyło mi się raz, że pisząc tekst, łzy mi się cisnęły do oczu. Ale to było o moim malutkim synku przy poprzedniej płycie. Tym razem tak nie było. Może dlatego, że choć te teksty nie brzmią tak, jakby były jakoś szczególnie pozytywne, postrzegam je właśnie w ten sposób. Mało tego - uważam, że są chyba najbardziej romantyczne ze wszystkich, które napisałam. Dlatego czuję się z nimi dobrze. Ta płyta jest chyba początkiem wejścia w bardziej optymistyczny etap mojej twórczości. To pewnie potwierdzi następny album.

- Co sprawiło, że nabrałaś takiego pozytywnego podejścia do życia?

- Ciężko powiedzieć. Może czas złagodził emocje? Nie mam już przecież dwudziestu lat, nie jestem podlotkiem, reakcje damsko-męskie nie sprawiają, że chcę sobie podciąć żyły. Widzę w nich swego rodzaju piękno, nawet kiedy się kończą, bo jest w tym jakiś romantyczny smutek, który może być bardzo inspirujący. Ostatnio pomyślałam sobie, że jak będę miała osiemdziesiąt lat, to pewnie będę tęsknić za tym czasem, kiedy miałam złamane serce. (śmiech) Bo będę chciała jeszcze przeżyć takie emocje, jak kiedyś. Czas sprawia, że do tematu miłości podchodzę zdecydowanie lżej, on już tak mocno nie boli.

- Płyta nosi tytuł „Dla naiwnych marzycieli”. Słowa „Naiwny” często używa się w pejoratywnym sensie.

- Tak, to prawda, naiwny to frajer.

- To znaczy, że do tej pory byłaś naiwna w relacjach damsko-męskich?

- Ten tytuł odnosi się do przyszłości. Pojawia się w nim bowiem wiara i nadzieja w siłę uczucia, że wszystko się jeszcze może zdarzyć, że cały czas jest szansa na nowe, romantyczne uniesienia. I właśnie ta płyta jest skierowana do takich naiwnych marzycieli, którzy jeszcze nie poddali się rozczarowaniu i nie stali się cynikami.

- Ale pojawia się tu w jednej z piosenek deklaracja: „Taka miłość to tylko sen”. Czyli jedyna wielka miłość do końca życia naprawdę nie istnieje?

- Niestety - w większości przypadków z czasem się przekonujemy, że to tylko iluzja. Życie jest prozaiczne - bez wielkich uniesień i kolorowych fajerwerków. Jedynie czasami przydarzają się fajniejsze momenty. Tak jak śpiewał niegdyś Dżem: „W życiu piękne są tylko chwile”. Dlatego ciągle marzymy o takich momentach, bo one są tak rzadkie. I kiedy wreszcie się zdarzają - to są tak piękne i cudowne, że znów chcemy je ponownie przeżywać.

- Udało Ci się pogodzić karierę z wychowaniem dzieci?

- Ja mam taką pracę, że jedynie czasami jestem bardzo zajęta. Tak jak teraz: nagrywam i wydaję nową płytę, udzielam wywiadów i jadę na koncerty. Dlatego będzie mnie mało w domu. Natomiast poza tymi okresami ta równowaga potem wraca. I mam dla dzieci znacznie więcej czasu. To jest fajne w moim zawodzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski