Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ania i Marcin Pilchowie. W tym małżeństwie z Podłęża jest chemia

Katarzyna Kachel
Ania i Marcin, ludzie, którzy o kosmetykach potrafią mówić non stop
Ania i Marcin, ludzie, którzy o kosmetykach potrafią mówić non stop fot. Michał Gąciarz
Ludzie. Perfekcjoniści. I lokalni patrioci. Do produktów dodają żurawinę z małopolskich upraw i sól z Bochni. I choć wśród kosmetologicznych rekinów maleńka firma spod Krakowa może wydawać się płotką, to właśnie ci ortodoksi odnoszą sukcesy na polskim rynku.

On na zajęciach siedział w ostatniej ławce, ona w pierwszej. On wybrał chemię kosmetyczną, bo myślał, że będzie łatwo, ona zawsze marzyła, by być mikrobiologiem, który zna się na kosmetyce. Dziś w Podłężu razem prowadzą laboratorium, w którym powstają najnowszej generacji kremy, szampony, emulsje, peelingi i takie rzeczy, o których jeszcze parę lat temu im się nie śniło. Za olejek arganowy dostali prestiżowe wyróżnienie Stylowy Kosmetyk 2014 roku. To taki Oscar w ich branży. Woda sodowa nie uderzyła im do głowy. Wciąż są wierni filozofii, w której najważniejsza jest jakość, naturalne składniki, zero konserwantów. No i akcenty małopolskie, oczywiście.

Na początku była Politechnika Krakowska. Chemia i technologia kosmetyków, która potrafi odstraszyć niejednego, któremu do dziś śni się klasówka z tablicy Mendelejewa. Odstraszyć choćby zajęciami z alternatywnych metod stabilizowania produktów kosmetycznych. Prawdziwe łamigłówki. Dla Ani i Marcina nie, choć ich motywacje, by skończyć akurat ten kierunek, były bardzo odmienne. Przynajmniej na początku. – Kiedy poznawaliśmy klasyczne receptury i uczyliśmy się, jak robić najprostsze kremy, zaczęło mi się podobać – przyznaje Marcin Pilch.

Choć niewiele w kręceniu kremów jest magii. Więcej wiedzy i obliczeń. Bo kosmetyka jest jak matematyka. By ją uprawiać, trzeba znać się na współczynnikach, procesach technologicznych i proporcjach. Zanim osiągnie się zamierzony efekt, każdego chemika czeka ciężki proces, podczas którego do idealnych wyników dochodzi się metodą prób i błędów.

Z czasem stanie się to ich pasją i wspólną pracą. Co takiego się stało, że chłopak z ostatniej ławki zaczyna interesować się prymuską? Tajemnica małżeńska. Zdradzają, że wszystko zaczęło się od życzeń imieninowych, które Marcin złożył Ani 26 lipca.

W każdym akcie twórczym jest niepewność. Pierwiastek zaskoczenia. Poczuli to doskonale już przy pierwszym kremie, który zrobili po 35 próbach. To podobno bardzo dobry wynik. – Czy czuli taką presję jak teraz?

Na __pewno dreszcz emocji – mówią.

Produkt powstał 9 lat temu i był na tyle dobry, że Anna i Marcin Pilchowie postanowili założyć firmę, która będzie tworzyć kosmetyki idealnie dopasowane dla ludzi różnych potrzeb. Nowoczesne, niczym nieodstające od światowych trendów, a równocześnie zakorzenione w tym, co od wieków najcenniejsze – w naturze.

I tak w Podłężu stanęło laboratorium „Nova”, w którym powstają unikalne połączenia, jak te tłoczonych na zimno olejów arganowego i żurawinowego. – Zanim dopuścimy dany kosmetyk do sprzedaży, testujemy go w każdy możliwy sposób – opowiada Ania. I na kim się da. Na pracownikach, rodzinie i na sobie. Na dodatek testują w bardzo dziwnych sytuacjach. Na basenie, słońcu, w wodzie, na mrozie. Ania, chemik i mikrobiolog, opanowała sztukę próbowania do perfekcji. Ostatnio, by ocenić zagrożenie, wkładała sobie i znajomym w oko szpatułkę z kremem.

O nowych produktach i liniach kosmetycznych rozmawiają w kółko. W samochodzie, i przed snem. Zarażają się pomysłami, czasami się kłócą. No i oceniają, na ile ich wyobraźnia i żyłka wynalazców przekłada się na realne rozwiązania.

Mają trudniej, bo są ortodoksami pod każdym względem. Żaden dostawca nie sprzeda im wadliwego towaru. Nie chodzą także na skróty. Jeśli potrzebują olejku arganowego, gotowi są miesiącami testować dostawców. Sprawdzać stężenie i zawartość produktu.

Jeśli szukają żurawiny, także znajdą tę najlepszą. Do tego lokalną. – To mnie w __nich urzekło – podkreśla Jolanta Zalewska, kosmetolog, która w swoim gabinecie Angelium w Niepołomicach wprowadziła linie kosmetyków państwa Pilchów. – Żyją tu i chcą czerpać z naszego bogactwa. Stąd świetne serie kosmetyków z małopolską żurawiną i solą z __Bochni.

– _Chcemy promować ten region. Wykorzystać jego walory, dotąd zapomnian_e – podkreślają . I zapewniają, że już myślą o kolejnej, regionalnej linii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski