Antoine Griezmann wreszcie gra tak, jak oczekuje od niego trener Didier Deschamps. Miał być gwiazdą Euro i jest! To jedna z najbardziej charakterystycznych zalet 25-letniego napastnika z Macon. Stawka go nie paraliżuje, a wręcz przeciwnie – wtedy wznosi się na jeszcze wyższy poziom. Przeciwko Niemcom zagrał niemal perfekcyjnie, dziennik „L’Equipe” przyznał mu notę 9 w dziesięciostopniowej skali.
Statystyki nie kłamią. „Grizou”, jak zdrobniale nazywają go koledzy z reprezentacji, strzelił aż 8 goli w ostatnich 10 meczach pucharowych, w których brał udział, licząc zarówno Euro, jak i Ligę Mistrzów. Został też kolejnym francuskim graczem, który w półfinale wielkiego turnieju na własnej ziemi ustrzelił dublet, po Domergue’u (Euro’1984) i Thuramie (Mundial’1998)
Jego wpływ na drużynę jest jednak daleko większy niż wynikałoby to z pomeczowych recenzji opartych na kilku liczbach. Griezmann jest idealnym przykładem nowoczesnego napastnika, który jest skuteczny w decydujących momentach, a jednocześnie potrafi wypełniać wszystkie zalecenia w defensywie. I wygląda, jakby się wcale przy tym nie męczył. W ostatnich dwóch latach, pod okiem Diego Simeone w Atletico Madryt, zrobił pod tym względem ogromny postęp i na stadionie w Marsylii było to najlepiej widać. Do tego stopnia, że często wracał po piłkę i szukał jej jeszcze na własnej połowie.
Nie zmienia to faktu, że jego najmocniejszym atutem, oprócz znakomitej techniki, jest psychika i umiejętność dostawienia nogi w najlepszym momencie, czyli dokładnie to, czym pokonał Niemców.
Ze skutecznie wykorzystanym karnym, gdy całkowicie zmylił Neuera w kluczowym momencie pod koniec pierwszej połowy, historia też jest ciekawa. Griezmann opowiadał o niej po spotkaniu Niemcami. - Po tym, jak nie wykorzystałem karnego w ostatnim finale Ligi Mistrzów, zależało mi, żeby strzelać jedenastkę w kolejnym ważnym meczu. Nie miałem problemów z podjęciem takiej decyzji i dobrze, że tak zrobiłem - mówił.
Charakterystyczne jest jeszcze jedno. Gdy po pokonaniu Neuera podbiegł do kamery, aby wykrzyczeć radość, ryknął… po hiszpańsku „Vaaaamos” („Jedziemy, Do przodu”). U chłopaka, który od 14. roku życia wychowywał się w Hiszpanii, w San Sebastian, i do niedawna miał problemy, aby wyrazić wszystkie myśli po francusku – obudziła się druga natura. Ale nikt nad Sekwaną nie ma mu tego za złe.
Jeśli tylko Francuzi pokonają w niedzielę Portugalię, po pokoleniach Kopy, Platiniego i Zidane’a w pamięci zostanie już na zawsze „pokolenie Griezmanna”.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?