Antoni Dudek: Zapowiada się kolejny rok politycznej hegemonii PiS

Czytaj dalej
Fot. Bartek Syta
Witold Głowacki

Antoni Dudek: Zapowiada się kolejny rok politycznej hegemonii PiS

Witold Głowacki

- W 2018 roku Platforma i Nowoczesna mogą być zmuszone do połączenia się i wyłonienia nowego, wspólnego lidera - mówi prof. Antoni Dudek, politolog, znawca polskiej sceny politycznej, w rozmowie z Witoldem Głowackim.

W kalendarzu politycznym na 2018 rok tą najważniejszą pozycją wydają się wybory samorządowe. Czy to właśnie one będą wyznaczać perspektywy polityki w nadchodzącym roku?
Wygląda na to, że tak. Jeśli nie wydarzy się żaden kataklizm zewnętrzny w rodzaju wybuchu wojny w pobliżu Polski, czy też gwałtownego załamania gospodarczego, to na polskiej scenie tematem numer jeden będą w tym roku właśnie wybory samorządowe.

Kataklizmem tego z pewnością nie da się nazwać, ale poważnym problemem zewnętrznym z pewnością. Jak ocenia pan zagrożenia związane z uruchamianiem przez Unię Artykułu 7. przeciwko Polsce?
To na pewno jest bardzo duża strata wizerunkowa. Na razie jednak nie mamy podstaw, by zakładać, że dojdzie do realnego zastosowania sankcji. Przed nami dopiero drugi etap procedury, w którym będzie zapadała decyzja większością 4/5 głosów. To będzie bardzo interesujący test dla całej polityki zagranicznej przyjętej przez PiS po wyborach 2015 roku. PiS obiecywał zmianę układu sił w Europie, budowę koalicji, która miałaby się przeciwstawiać dyktatowi Paryża i Berlina, stworzenie sojuszu państw Europy Środkowej. Bardzo ciekawe jest więc pytanie, czy uda się teraz zebrać pięć krajów poza Polską - bo właśnie tyle trzeba, by zablokować procedurę Komisji Europejskiej już na tym drugim etapie. Gdyby udało się to zrobić, to byłby to olbrzymi sukces polityki zagranicznej PiS - co zresztą mogłoby się przełożyć na sondaże w kraju. Ale jeśli Polska głosowanie przegra, co zresztą wydaje mi się bardziej prawdopodobne, to będzie to oczywista porażka. Inna rzecz, że nie sądzę, aby w sondażach zaszkodziło to PiS-owi bardziej niż słynne głosowanie przeciwko przedłużeniu kadencji Donalda Tuska.

Dlaczego?
Duża część naszego społeczeństwa lekceważy sprawy polityki zagranicznej. W dodatku ta przegrana nie będzie rodziła żadnych natychmiastowych konsekwencji (poza wizerunkowymi) - po prostu rozpocznie się trzeci etap procedury, w którym wymagana będzie jednomyślność. I tu wciąż wszystko będzie budowane na stanowisku Węgier, które zostało podtrzymane w ostatnich dniach. PiS będzie więc uspokajał wyborców, mówiąc, że koalicji wprawdzie jeszcze się nie udało zbudować, ale i tak mamy w Europie lojalnych sprzymierzeńców. Minister Szymański wciąż daje do zrozumienia, choć nazw państw nie wymienia, że są jeszcze jakieś inne kraje, które chcą Polskę poprzeć. I to będziemy mogli najpewniej teraz zweryfikować. Nie zmienia to jednak faktu, że nie będzie to miało wielkiego przełożenia na nastroje wyborców. Większość z nich w ogóle nie rozumie, o co tu chodzi - uruchamianie jakiegoś tajemniczego artykułu 7. to dla nich abstrakcyjna a przy tym niezwykle skomplikowana procedura. Zainteresowałby ich jedynie bezpośrednie negatywne skutki, które odczuliby na własnej skórze. Te są jednak wciąż dość odległe i mgliste. Pojęcie strat wizerunkowych jest zrozumiałe dla stosunkowo wąskiej grupy odbiorców - nie sądzę więc, żeby to wszystko jakoś szczególnie PiS-owi zaszkodziło.

A zatem i tu nie ma zaskoczeń - kolejny rok zaczyna się pod znakiem hegemonii PiS w polskiej polityce?
Jeśli tylko nie zdarzy się żaden wielki polityczny skandal z udziałem czołowych polityków PiS-u - i nie mam tu na myśli kolejnej kontrowersyjnej ustawy, tylko raczej jakąś naprawdę potężną aferę, to tak - w przyszłym roku sondażowa hegemonia PiS-u będzie się utrzymywać. Nie musi to być zresztą hegemonia na poziomie 50 proc. poparcia. Pamiętajmy, że sondaże powstają według różnych metodologii, do części z nich nie wlicza się niezdecydowanych, co sprawia, że znaczenie tych „twardych” elektoratów automatycznie w nich rośnie - PiS zaś dostaje tu największą premię. Jeśli bierzemy na to odpowiednie poprawki, to widzimy, że realne poparcie dla PiS wynosi w tej chwili od trzydziestu kilku do nieco ponad 40 procent. To oczywiście cały czas daje PiS ogromną przewagę nad resztą politycznej konkurencji. Ale w nowym roku ważne będzie jednak również coś innego niż wyniki sondaży. Nadchodzą wybory samorządowe, a w samorządach zaś największą piętą achillesową PiS pozostaje liczba prezydentów miast i mandatów w sejmikach wojewódzkich. Jeśli sondaże się utrzymają, to w sejmikach PiS ma w tym roku szansę się znacząco umocnić. Poprzeczka nie jest tu zawieszona wysoko, bo PiS startuje z poziomu, w którym kontroluje tylko jeden sejmik, podkarpacki, na 16 województw - pole do rozszerzenia wpływów jest więc bardzo szerokie. Wręcz katastrofalnie złe było też jak dotąd położenie PiS, jeśli chodzi o prezydentów miast. Skalę tego problemu najlepiej chyba oddaje fakt, że największym miastem, w którym PiS ma swojego prezydenta, jest dziś Stalowa Wola. PiS nie ma obecnie swojego prezydenta w żadnej z 16 stolic wojewódzkich, a to właśnie te wyniki - prócz układu sił w sejmikach - będą określały zwycięzców i przegranych wyborów samorządowych.

Zna się pan znakomicie na polityce samorządowej. Czy widzi pan szanse dla PiS na „zdobycie” któregoś z większych polskich miast?

W dalszej cześci rozmowy m.in.:

  • jaki jest dla PiS próg realnego sukcesu w wyborach samorządowych?
  • czego w 2018 roku możemy spodziewać się po prezydencie Andrzeju Dudzie?

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Witold Głowacki

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.