Wiem. Zdecydowana większość z tych, którzy Antka znali, czytając to wspomnienie - powie: to niemożliwe, przecież jeszcze kilka tygodni temu przy kawiarnianym stoliku, na skraju krakowskiego Rynku z pasją przekonywał rozmówców do swoich racji. Namiętny, włączający się do dyskusji na większość tematów, bo predestynowała go do tego wielka erudycja, znakomita pamięć i umiejętność słuchania innych.
Czytał od wczesnej młodości nieustannie. Ale też wychował się w zasłużonej dla Polskiego Ruchu Ludowego nowosądeckiej rodzinie. Jego dziadowie posłowali do Sejmu Galicyjskiego. Nie brakło też wśród Potoczków nauczycieli, prawników, którzy tak jak i on studiowali na Uniwersytecie Jagiellońskim.
Znajomych miał, wydawało się, wszędzie. Trudno się dziwić. Wiele lat mieszkał w legendarnym akademiku UJ „Żaczku”. Działał w radzie mieszkańców, przewodniczył sądowi koleżeńskiemu i zawsze był prymusem towarzystwa.
Z całą pewnością atmosfera akademika UJ - barwna, nasycona osobniczymi cechami mieszkańców „Żaczka”, tolerancją i humanizmem - ukształtowała i jego indywidualność. Miał tego pełną świadomość, wdzięczny był za to „żaczkowej” społeczności i dlatego wraz z żoną Grażyną, także mieszkanką akademika, znalazł się wśród tych, którzy zarejestrowali Stowarzyszenie Mieszkańców „Żaczka”.
Antek w młodości pisywał wiersze, brał udział w konkursach recytatorskich, ale sukcesy - jako licealista - odniósł w olimpiadzie historycznej. To chyba zdecydowało o jego prawniczym ukierunkowaniu i sprawiło, że nie rozpoczął studiów na filologii polskiej, a z takiego zamiaru zwierzył mi się prawie pół wieku temu, gdy z ciekawością zaglądał do nowosądeckiego Teatru Słowa „Akapit”.
Przyjaźniłem się z nim - wydaje się, że od zawsze, a to tylko prawie 50 lat. Doświadczyłem jego lojalności, serdeczności, ale i odwagi nie tylko fizycznej, cywilnej przede wszystkim, w trudnych czasach nie bał się zła nazywać złem i demaskować taniego blichtru. Z pewnością nie bez znaczenia była w tym względzie postawa jego ojca walczącego z hitlerowcami w szeregach Batalionów Chłopskich, a po wojnie poszukiwanego usilnie przez bezpiekę, w końcu uwięzionego uczestnika antysowieckiego podziemia.
Człowiek żyje dopóty, dopóki trwa w pamięci żyjących. Antek wpisał się w pamięć kilku już pokoleń mieszkańców nie tylko Krakowa, w którego pejzażu na długo pozostanie postacią wyrazistą, ale i wielu polskich miejscowości, gdzie żyją i pracują jego znajome i znajomi, koleżanki i koledzy, jego przyjaciele. Mimo że nie żyje, przecież nie wszystek umarł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?