Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Antykrakowska rebelia

Redakcja
Ogłoszenie przez ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego, że już jakiś czas temu złożył wniosek o "przesunięcie” do jego resortu pieniędzy na zabytki Krakowa, jest przede wszystkim aktem politycznej arogancji.

Jan Maria Rokita: LUKSUS WŁASNEGO ZDANIA

Zdrojewski bowiem informuje o tym post factum, jako o decyzji przez siebie już powziętej i nawet nie stara się udawać zainteresowania jakąkolwiek debatą publiczną o całej sprawie. Tymczasem owo "przesunięcie” ma oznaczać likwidację nie tylko specjalnego funduszu, ale także zasłużonej dla Krakowa instytucji, jaką jest Społeczny Komitet Odnowy Zabytków Krakowa (SKOZK). Oczywiście, nikt komitetu formalnie nie zamierza rozwiązywać, tyle tylko, że będzie on mógł sobie dalej egzystować jako jeszcze jedno krakowskie towarzystwo wzajemnej adoracji, skoro utraci władzę nadzorowania i dzielenia budżetowych pieniędzy.

Ale Zdrojewski "przy okazji” obwieszcza również coś o wiele ważniejszego: decyzję o tym, jak będzie wyglądać przyszły system finansowania ochrony zabytków w Polsce. To proste: odtąd funkcjonariusze ministerstwa kultury zajmą się bezpośrednio remontowaniem zabytków. Komu potrzebne jakieś komitety! Zdrojewski planuje położyć ministerialną rękę na kolejnej puli pieniędzy, dotąd płynących poza jego kontrolą i odtąd dzielić je wedle własnego uznania. Tak jak od dłuższego już czasu robi to z dotacjami przeznaczonymi na czasopisma kulturalne, otwarcie faworyzując tytuły powiązane partyjnie z PO i lewicą, co wzbudza co kilka miesięcy falę protestów, którymi jednak ani minister, ani nikt w pałacu przy Krakowskim Przedmieściu nazbyt się nie przejmuje.

Ekskluzywność krakowskiego przywileju od wielu lat budziła niezadowolenie i ferment w innych historycznych miastach. Ostatnio na czele antykrakowskiej rebelii stanął Wrocław, sprawnie organizując kampanię na rzecz równego traktowania miast. Teraz Zdrojewski próbuje instrumentalnie użyć rebeliantów dla dwóch własnych celów o ściśle politycznym charakterze. Po pierwsze, myśli o zapewnieniu sobie poparcia w rodzinnym Wrocławiu, który jest i pewnie nadal będzie jego okręgiem wyborczym. A po drugie, zręcznym ruchem chce poszerzyć obszar swego ministerialnego władztwa, przejąć kontrolę nad dodatkową pulą pieniędzy i niejako "przy okazji”, niepostrzeżenie scentralizować system ochrony zabytków. Najdobitniej o tym świadczy inny zamiar, ogłoszony razem z krakow­­skimi porządkami.

"Staram się także – mówi minister – o włączenie wojewódzkich konserwatorów zabytków do struktury Ministerstwa Kultury, bo na razie są podporządkowani Ministerstwu Administracji i Cyfryzacji, które ma inne priorytety niż zabytki”. Argumentacja ministra ma w tym przypadku robić wrażenie zdrowego rozsądku, podczas gdy naprawdę jest niczym innym jak mylącą propagandą. Konserwatorzy stanowią bowiem część systemu zespolonej administracji (tak samo jak policja czy kuratorium) i jako tacy podlegają wojewodom. Tak wygląda normalna struktura zarządzania państwem w terenie. Ale Zdrojewski chce, aby konserwatorzy zostali wyjęci z "normalnego” systemu i podporządkowani centralnie wyłącznie jego władzy. Dlaczego? Z pewnością nie chodzi tu o zabytki, ale o politykę. Stawką jest ulubiona przez polityków władza nominowania i odwoływania swoich ludzi w każdym województwie. To jasne, że dopiero taka władza buduje respekt pośród partyjnych towarzyszy w terenie.

Źle się stanie, jeśli pod przykrywką antykrakowskiej rebelii uda się Zdrojewskiemu scentralizować kontrolę nad odnową zabytków w całym kraju. Jest jasne jak słońce, że nie do utrzymania jest system, w którym większość budżetowych pieniędzy na zabytki płynie od 30 lat do jednego miasta.Szkoda, że szefostwo krakowskiego SKOZK-u o potrzebie reformy tego systemu i "podzielenia się z innymi” – jak mówi teraz Franciszek Ziejka – przypomniało sobie dopiero dzień po tym, jak minister obwieścił o podjętych już krokach likwidacyjnych. Gdyby sam Kraków wcześniej wystąpił z takim projektem, mógł stać się także inicjatorem poważnej debaty o tym, jaki nowy system byłby w przyszłości najlepszy dla całego kraju.

Prawdziwym problemem jest bowiem to, kto i wedle jakich kryteriów miałby dzielić deficytową pulę funduszy państwowych pomiędzy zabytkowe miasta. Oraz jak nie dopuścić do zamierzonej przez Zdrojewskiego szkodliwej dla kraju centralizacji. Tych kwestii nie rozwiązuje niestety projekt, do którego teraz – w trybie gaszenia pożaru – Ziejka próbuje przekonać urzędników prezydenta i zbuntowane przeciw Krakowowi miasta. Zaś publicznie ogłoszone oczekiwanie czterokrotnego zwiększenia funduszów na zabytki ("tak, aby Kraków nic nie stracił”) dodatkowo czyni ów projekt nierealnym, aż do granic śmieszności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski