Wypowiedź Rudolfa Schustera wywołała konsternację wśród słowackich polityków
Słowacki prezydent Rudolf Schuster oskarżył premiera, rząd i przewodniczącego parlamentu, o to, że przejmując prezydenckie kompetencje w czasie jego choroby chcieli się go pozbyć. - Szybkość, z jaką się to dokonało potwierdza, że chcieli się mnie pozbyć - powiedział Schuster niemieckiemu dziennikowi "Suddeutsche Zeitung". - Dla nich byłem już martwy. Za kulisami liczyły się już głosy moich następców.
Wypowiedź Schustera dla niemieckiej prasy wywołała w kraju prawdziwą konsternację. Niezależni słowaccy prawnicy są zgodni, że przejęcie prezydenckich kompetencji przez premiera Mikulasza Dzurindę, rząd i przewodniczącego parlamentu Jozefa Migasza, w czasie choroby głowy państwa, było zgodne z konstytucją. Odmiennego zdania jest opozycja i sam prezydent. Według niego, z przejęciem kompetencji należało poczekać co najmniej pół roku.
- W czasie, kiedy ja w samolocie (wiozącym Schustera do kliniki w Innsbrucku) walczyłem ze śmiercią jedynym zmartwieniem lecącego ze mną przedstawiciela rządu było uzyskanie od lekarzy potwierdzenia, że jestem niezdolny do wykonywania urzędu - przytacza słowa Schustera, za niemieckimi mediami, słowacki dziennik SME.
Swoje oskarżenia prezydent opiera na wypowiedziach pracowników kancelarii prezydenckiej i lekarzy, którzy się nim w tym czasie opiekowali.
Słów prezydenta nie chce na razie komentować ani premier, ani przewodniczący parlamentu. Twierdzeniom tym stanowczo natomiast zaprzeczają inni przedstawiciele rządu. Były minister zdrowia Tibor Szagat, który leciał razem z chorym prezydentem w samolocie wiozącym go do kliniki w Innsbrucku zaprzecza jakoby w tym czasie starał się od lekarzy uzyskać potwierdzenie o niezdolności prezydenta do sprawowania urzędu.
Do zachowania rozsądku wzywa wicepremier i były kolega partyjny Schustera - Pavel Hamżik. Jego zdaniem, konieczne będzie spotkanie na "szczycie" najwyższych przedstawicieli władzy państwowej i wyjaśnienie sobie wszystkich wątpliwości w tej sprawie.