Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Apel o spowiedź ubeków i esbeków

Piotr Subik
Gdyby funkcjonariuszy służb PRL ruszyło sumienie, może udałoby się rozwikłać zagadkę pochówku Ognia
Gdyby funkcjonariuszy służb PRL ruszyło sumienie, może udałoby się rozwikłać zagadkę pochówku Ognia fot. archiwum ipn
Historia. Działacz niepodległościowy z Krakowa Jerzy Bukowski chce, by członkowie komunistycznych służb wyznali prawdę historykom IPN.

- Umarli już Jaruzelski i Kiszczak, dlatego byli ubeci i esbecy nie muszą się bać tych, którzy zobowiązali ich do milczenia. Niech więc przed śmiercią wyjawią Instytutowi Pamięci Narodowej okoliczności wykonywania wyroków śmierci na Żołnierzach Niezłomnych czy morderstw dokonanych na działaczach opozycji demokratycznej - mówi dr Jerzy Bukowski z Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie.

W imieniu POKiN wystosował pod koniec minionego tygodnia „apel do sumień ubeków i esbeków”. Skierował go do funkcjonariuszy aparatu terroru z okresu stalinizmu, czyli Urzędu Bezpieczeństwa oraz do ich następców ze Służby Bezpieczeństwa. Pisze w nim m.in. tak: „Nie rozumiem, dlaczego nadal uparcie milczą, skoro nie grożą im już żadne konsekwencje. Czyżby służba w zbrodniczej organizacji definitywnie pozbawiła ich zdolności rozpoznawania dobra i zła? Nie wierzę w to, bo sumienia nie da się tak łatwo zabić, nęka ono wyrzutami każdego, także zbrodniarzy”.

- Wiele osób mówi mi, że apeluję do ludzi, którzy sumień po prostu nie mają. Ale ja wierzę, że oni mają sumienia, tyle że uśpione - upiera się dr Bukowski.

Historycy z IPN uważają, że to cenna inicjatywa POKiN. - Zawsze trzeba mieć nadzieję, że w kimś obudzi się sumienie. Jesteśmy otwarci na przyjęcie każdego świadectwa. Zobaczymy, jaki będzie efekt apelu. Byli funkcjonariusze komunistycznych służb to specyficzne środowisko, które przez wiele lat korzystało z tego, że pewne rzeczy nie wyszły na światło dzienne - mówi dr Maciej Korkuć, naczelnik Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN w Krakowie.

Jako przykład podaje własne próby podjęcia rozmowy z płk. Stanisławem Wałachem, jeszcze przed jego śmiercią w 1999 r. Po wojnie był on szefem kolejno kilku powiatowych Urzędów Bezpieczeństwa Publicznego, m.in. w Limanowej i Nowym Sączu, a później m.in. wysokiej rangi funkcjonariuszem Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Krakowie. Brał udział m.in. w walkach z oddziałem Józefa Kurasia ps. Ogień, budzącego do dziś kontrowersje partyzanta z Podhala.

Wciąż nie wiadomo, gdzie Ogień został pochowany, a płk Wałach uchodził za depozytariusza tej wiedzy. Niestety, wielokrotnie odkładał spotkanie z historykiem IPN, by ostatecznie oświadczyć, że nie pozwolono mu rozmawiać. Mimo składanych wcześniej obietnic płk Wałach nie wyjawił swojej tajemnicy również synowi Ognia.

Sprawa pochowku Ognia to niejedyna zagadka, którą próbują rozwikłać historycy IPN. Nadal np. nie wiadomo, gdzie pochowany został Mieczysław Wądolny, ps. Granit, Mściciel, członek antykomunistycznej partyznatki w Wadowickiem. W 1947 r. otoczony przez funkcjonariuszy UB i żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego popełnił samobójstwo, rozrywając się granatem.

Dr Bukowski przypomina, że nierozwiązane pozostają zagadki śmierci wielu osób także z czasów późniejszych, m.in. studenta z Krakowa Stanisława Pyjasa, studenta z Olsztyna Marcina Antonowicza czy jednego z przywódców rolniczej „Solidarności” Piotra Bartoszcze. Wiele wskazuje na to, że do śmierci ich wszystkich przyczyniły się komunistyczne służby.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski