Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Rafał Boguski: Będziemy chcieli grać swoją piłkę, ale jak to w derbach, najpierw trzeba się będzie bić! [ZDJĘCIA]

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Wśród aktualnych piłkarzy Wisły Kraków największym derbowym stażem może pochwalić się dwóch weteranów. Paweł Brożek zagrał dwadzieścia razy przeciwko Cracovii w barwach „Białej Gwiazdy”. Tuż za nim plasuje się Rafał Boguski. On uzbierał takich spotkań piętnaście, strzelił w nich trzy bramki. Teraz „Boguś” szykuje się na kolejną Świętą Wojnę, która może być dla niego wyjątkowa, bo wyprowadzi drużynę Wisły na boisko w roli kapitana.

– Jeśli zagram, to będzie pierwszy raz – mówi zawodnik „Białej Gwiazdy”. – Byłoby to dla mnie wyjątkowe wydarzenie wyprowadzić Wisłę na boisko w takim meczu. Opaska kapitańska generalnie wywołuje we mnie dodatkowe emocje. Jest dla mnie zaszczytem, że mogę ją nosić w takim klubie. Jeśli będę miał taką okazję w derbach, będzie to dla mnie dodatkowa wielka sprawa.

Boguski do Wisły trafił wiosną 2006 roku. Dzisiaj wspomina, że szybko zrozumiał, czym są w Krakowie derby. – Nikt nie musiał mnie specjalnie uświadamiać, o co w tej rywalizacji chodzi – mówi „Boguś”. – Wystarczyło wejść do szatni, w której bardzo dobrze było czuć napiętą atmosferę. O tym meczu mówi się od początku tygodnia. Rozmawia się o tym w drużynie, ale też dochodzi do piłkarzy to, co dzieje się wokół. Wypowiadają się znane osoby, każdy mówi o tym, komu kibicuje. To wszystko nakręca się samo i powoduje, że piłkarze mają pełną świadomość, że nie jest to zwykły ligowy mecz. Szczerze mówiąc, wolałbym, żeby ta atmosfera przed derbami była trochę stonowana, żebyśmy koncentrowali się przede wszystkim na tym, co mamy zrobić na boisku. Nie da się jednak tak podchodzić do tego meczu. Nerwy, emocje pojawiają się na długo przed pierwszym gwizdkiem. Tak naprawdę dopiero, gdy rozpoczyna się gra, człowiek jest w stanie skupić się tylko na niej. Wcześniej myśli się przede wszystkim o tym, jak ważny jest to mecz dla całego piłkarskiego Krakowa i jak bardzo kibice na nas liczą.

Po przyjściu do Wisły, Boguski pierwsze derby oglądał jeszcze w charakterze widza. Później został wypożyczony do GKS-u Bełchatów i właśnie wtedy strzelił swoją pierwszą bramkę Cracovii. – Ja akurat miałem to szczęście do stadionu przy ul. Kałuży, że strzelałem tam gole – uśmiecha się zawodnik Wisły. – Tego pierwszego rzeczywiście w barwach Bełchatowa. Wcześniejsze miesiące, spędzone w Wiśle, sprawiły, że już wtedy były to dla mnie takie osobiste derby, a satysfakcja z tego gola była duża.

Po powrocie na Reymonta, Rafał Boguski już na dobre mógł poznać smak derbowej rywalizacji w Krakowie. Ten pierwszy mecz w barwach Wisły przeciwko Cracovii też dobrze pamięta. – Pierwsze swoje derby grałem na wyjeździe – wspomina piłkarz. – Koledzy mówili mi, jakiego przyjęcia należy się spodziewać na stadionie Cracovii. To się potwierdziło, bo nie było przyjacielskiej atmosfery na trybunach. Nie narzekałem jednak, bo po pierwsze wygraliśmy 2:1, a po drugie strzeliłem gola.

Z piętnastu meczów, jakie Rafał Boguski rozegrał w derbach Krakowa, Wisła wygrała pięć, sześć zremisowała, a cztery razy przegrała. „Boguś” podkreśla oczywiście, że miło wspomina przede wszystkim wygrane. Był jednak również taki mecz, który mocno wrył się w pamięć piłkarza i nie są to miłe wspomnienia. Chodzi o spotkanie rozegrane w maju 2010 roku na Suchych Stawach, w którym Boguski strzelił co prawda gola na 1:0 dla Wisły, ale ta prowadzenie straciła w doliczonym czasie gry, a kosztowało ją to nie tylko zwycięstwo w derbach, ale również tytuł mistrza Polski.
– Gdy wspominam tamten mecz, pamiętam wszystko, dosłownie każdą sekundę od momentu, gdy strzeliłem dla nas bramkę w 79 min na 1:0, aż do chwili gdy znalazłem się pod prysznicem – mówi Boguski. – To było traumatyczne przeżycie. Mieliśmy to 1:0, byliśmy już praktycznie mistrzem Polski i niestety zremisowaliśmy. Takie jest jednak życie sportowca. Jest w nim miejsce na zwycięstwa, radość, ale również bolesne porażki. Trzeba umieć z tym wszystkim żyć.

Znacznie milej piłkarz Wisły wspomina ostatnią wizytę na stadionie Cracovii, gdy wiślacy wprost rozbili „Pasy”, wygrywając na ich terenie aż 4:1.
– Ostatni mecz to rzeczywiście bardzo miłe wspomnienia. Oczywiście, jeśli chodzi o boisko... Wygraliśmy bardzo przekonująco. Była duża satysfakcja – uśmiecha się wiślak.

Boguski nie ma jednak wątpliwości, że historia nie będzie miała znaczenia w najbliższą niedzielę. – W tych meczach nie ma żadnej reguły – tłumaczy piłkarz. – Gdy Wisła była na samym szczycie, a Cracovia miała problemy, zawsze gdy graliśmy przy Kałuży, była to ciężka przeprawa. Kilka meczów oczywiście tam wygraliśmy, ale każde takie zwycięstwo trzeba było wywalczyć, wybiegać, często wręcz wydrzeć je przeciwnikowi. Teraz też jesteśmy wyżej w tabeli, Cracovia ma swoje problemy, ale to nie będzie miało w niedzielę żadnego znaczenia. W derbach liczy się tylko 90 minut na boisku. Wcześniejsze wyniki, prezentowana forma, to wszystko schodzi na dalszy plan. To będzie mecz walki. Oni będą nastawieni na fizyczne granie, na stałe fragmenty gry. Mają do tego wysokich zawodników. My będziemy chcieli grać swoją piłkę, ale jak to w derbach, najpierw trzeba się będzie bić! Musimy też wrócić do swojej piłki, bo ani w meczu z Pogonią, ani w spotkaniu z Koroną nie zaprezentowaliśmy tego, na co naprawdę nas stać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski