Obraz jako dzieło Dominikosa Theotokopulosa, czyli El Greca, zdiagnozowano późno, w latach 60. XX wieku. Tezę taką postawiły pracownice Polskiej Akademii Nauk, Izabela Galicka i Hanna Sygietyńska przy okazji opracowywania „Katalogu zabytków sztuki w Polsce”.
Nie obyło się bez uśmieszków ze strony niektórych historyków polskich, szydzących z „kobiecej intuicji”. W 1974 roku zabrudzony obraz trafił do pracowni konserwatorskiej. Wtedy, podczas czyszczenia, odkryto sygnaturę artysty (co ciekawe, najpierw oczom konserwatorów ukazał się fałszywy, naniesiony prawdopodobnie w XVII w., podpis Antona van Dycka). To rozstrzygnęło wątpliwości.
Niewiele wiadomo o historii obrazu i jego drodze na ziemie polskie. Pewne jest, że w 1927 r. został kupiony w jednym z antykwariatów warszawskich w prezencie imieninowym dla proboszcza Franciszka Dąbrowskiego. Później wisiał w majątku Tosie, skąd trafił na plebanię w Kosowie Lackim. Podobno wyniesiono go na strych, by... nie straszył wiernych. Gdy uznano obraz za dzieło El Greca, przekazano go do Muzeum Diecezjalnego w Siedlcach.
Obraz datowany jest na lata 1575–80, czyli na czas przed manierystycznymi eksperymentami z formą El Greca, kiedy artysta zaczął tworzyć wizerunki ludzkie o nienaturalnie powykręcanych ciałach.
W siedleckim wizerunku widać dwa źródła światła – jedno, oświetlające twarz traktowane jest przez historyków sztuki jako „blask objawienia”. Smukła postać św. Franciszka jakby w chwili ekstazy odrywała się od ziemi. Ale o tym, że obok sacrum istnieje profanum, obok ducha – cielesność, przypomina czaszka, znajdująca się w tle.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?