Hala w Czyżynach funkcjonuje od niespełna roku, a już wystąpiło w niej wiele gwiazd światowego sportu i pop-kultury. Marzenia o rozgrywanych w Krakowie mistrzostwach globu w siatkówce czy tenisowym meczu z udziałem sióstr Radwańskich i Marii Szarapowej stały się faktem.
W planach są kolejne wielkie turnieje, jak hokejowe mistrzostwa świata czy mistrzostwa Europy piłkarzy ręcznych. O ile Kraków znajduje pieniądze na wielki sport, to w przeciwieństwie do innych dużych miast skąpi funduszy na regularną promocję swej marki poprzez drużyny ligowe.
W gdańskiej Ergo Arenie (11 tys. miejsc) na co dzień grają ekstraklasowe drużyny z Grupy Trefl: siatkarki i koszykarze z Sopotu oraz siatkarze z Gdańska. Sportowe spółki płacą tam preferencyjną stawkę za użytkowanie hali. Wprawdzie oddają część wpływów z biletów, ale otrzymują niewielki procent zysków z cateringu.
- Ze względu na gwarancję liczby imprez (nawet 50-60 rocznie), jaką trzy sportowe spółki dają hali, mamy wynegocjowane lepsze stawki najmu niż firmy wykorzystujące obiekt jednorazowo. Minusem jest to, że musimy się dostosowywać do kalendarza innych imprez w Ergo Arenie - mówi Piotr Należyty, prezes koszykarskiego Lotosu Trefla. Najwięcej kibiców chodzi tam na mecze siatkarzy - średnio ok. 4,5 tys., a hit z udziałem mistrza Polski Skry Bełchatów oglądało ponad 10,5 tys. osób.
W Krakowie na poziomie ekstraklasy w najpopularniejszych dyscyplinach halowych grają jedynie koszykarki Wisły i hokeiści Cracovii. Obie drużyny pomyślnie zaliczyły w ub. roku sprawdzian w Tauron Arenie, bo zainteresowanie euroligowym meczem z Galatasaray Stambuł i turniejem Pucharu Polski przeszło najśmielsze oczekiwania.
Na trybunach zasiadło 13-15 tys. widzów. Jest jednak i druga strona medalu: koszty organizacji takich wydarzeń nie mieszczą się w ligowych budżetach. Wynajęcie hali na dzień to minimum 70 tys. zł netto (za imprezę do 9 tys. osób) i 100 tys. zł (powyżej 9 tys.). Do tego dochodzą opłaty za przygotowanie obiektu i zapewnienie bezpieczeństwa. Wspomniane imprezy odbyły się tylko dlatego, że dołożyło do nich miasto. Na mecz Euroligi wydało ponad 90 tys. zł.
- Jesteśmy zainteresowani częstszą grą koszykarek w Arenie, ale nie na obecnych warunkach. Gdyby koszty były choć o połowę niższe, to można by się zastanawiać. Na najważniejsze mecze fazy play-off czy spotkania Euroligi regularnie przyciągalibyśmy 6-8 tysięcy kibiców - mówi prezes TS Wisła Ludwik Miętta-Mikołajewicz.
- Jeżeli miasto udostępniłoby nam halę bezpłatnie, to chętnie w niej zagramy. Na hokejowych meczach play-off Arena pewnie by się wypełniła - wtóruje mu rzecznik prasowy Cracovii Dariusz Guzik.
Czy jest na to szansa? - Do tej pory cennik był sztywny. Nie negocjowaliśmy cen najmu - twierdzi Hubert Kapuściński z Biura Zarządzania Tauron Areny.
W Arenie oglądamy sport światowy, ale brakuje tego krakowskiego
Na poziomie ekstraklasowym w najpopularniejszych dyscyplinach halowych grają dziś koszykarki Wisły i hokeiści Cracovii. Żadnego z tych klubów nie stać jednak, by wynajmować nowoczesną i pojemną Tauron Arenę na zwykłe mecze ligowe.
Jerzy Sasorski, rzecznik Zarządu Infrastruktury Sportowej (jednostka miejska organizująca imprezy sportowe w Arenie), nie ukrywa, że Kraków na razie stawia wyłącznie na imprezy masowe i wielkie sportowe wydarzenia. Nie ma planów stałej współpracy z klubami, ale ciekawe pomysły są mile widziane.
- Oferty powinny uwzględniać możliwość zapełnienia dużej widowni Areny i zapewnienie miastu promocji. Jeśli pojawią się kolejne propozycje, na pewno zastanowimy się, jak uczynić je atrakcyjnymi - zapewnia Sasorski.
Takich ofert na razie jednak nie ma. Męska koszykówka czy piłka ręczna mają w Krakowie piękne tradycje i na tym stwierdzeniu można właściwie poprzestać. Niczego nie zmienią w tym względzie zaplanowane na styczeń przyszłego roku mistrzostwa Europy szczypiornistów.
- Nie widzę szans na krakowski zespół w superlidze. Po prostu nie ma sponsorów. Mecze ligowe w tej dyscyplinie przyciągną może dwa tysiące widzów. Gra w Tauron Arenie nie miałaby sensu - ucina spekulacje Zbigniew Gorączko, prezes Małopolskiego Związku Piłki Ręcznej.
Chrapkę na grę w elicie mieli niedawno siatkarze Wandy, ale żeby o tym myśleć, trzeba zebrać przynajmniej kilka milionów złotych. - Gdy występowaliśmy w pierwszej lidze i mówiliśmy głośno o chęci awansu do PlusLigi, bo wielkiej siatkówki w Krakowie nie było od ponad 20 lat, to oprócz poklepywania po plecach i życzeń powodzenia nie poszła za tym żadna większa pomoc miasta - ubolewa dyrektor sportowy Wandy Grzegorz Silczuk.
Dziś w tej dyscyplinie najwyżej notowana jest męska ekipa AGH. - Myślimy o rozwoju, ale najpierw musimy okrzepnąć organizacyjnie w pierwszej lidze. Żeby grać w ekstraklasie, trzeba znaleźć poważnego sponsora, bo sama uczelnia takiego wydatku nie udźwignie - mówi Arkadiusz Jesionek z zarządu akademickiego klubu.
W Krakowie bywa wielki sport, ale nie ma wielkiego krakowskiego sportu. - Szkoda, że podczas budowy obiektu na 15 tysięcy ludzi nie powstała obok mniejsza hala na 3 tysiące widzów. Istniejąca na kilkaset osób to za mało - mówi prezes TS Wisła Ludwik Miętta-Mikołajewicz.
Specjalista od marketingu sportowego Maciej Łataś przyznaje, że z ekonomicznego punktu widzenia hala na 3 tys. kibiców byłaby lepszym rozwiązaniem dla wydarzeń o lokalnym charakterze. Dodaje jednak, że dzięki wielkim imprezom Kraków skutecznie promuje swą turystyczną markę w świecie. - Oba typy wydarzeń są ważne i potrzebne miastu. Trzeba je odpowiednio zbalansować. Dobrze by było, gdyby w przyszłości imprezy o charakterze lokalnym i mecze ligowe stanowiły większość w ofercie hali. Mogłaby się z nich utrzymywać. Najpierw jednak trzeba zainwestować w rozwój krakowskiego sportu - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?