Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Artyści nie chcą dyktatu gigantów

Simon Duke
Adele też traci na polityce tytanów rynku muzycznego
Adele też traci na polityce tytanów rynku muzycznego FOT. MATERIAŁY PRASOWE
Technologia i muzyka. Największe spółki technologiczne wydają miliardy dolarów na muzyczne serwisy streamingowe, ale wykonawcom płacą nędzne grosze. Stawką w tej grze są ogromne pieniądze

Thom Yorke, wokalista Radiohead, wsławił się tyradami przeciwko bolączkom współczesnego życia, ale nawet jak na jego standardy to było szczególnie krewkie wystąpienie.

„Oni robią towar ze wszystkiego, byle tylko utrzymać wysoką cenę swoich akcji” – Yorke grzmiał niedawno. „Pozbawili treść wartości, żeby zarabiać miliardy”. Pewnym zaskoczeniem mogło być to, że celem filipiki Yorke’a nie były pogardzane przez niego wytwórnie płytowe. Atakował Apple i Google – prawdziwych rozgrywających w przemyśle muzycznym.

****

W ub. tygodniu członkowie Radiohead podkręcili siłę swego głosu w sporze z wielkimi spółkami technologicznymi. Po sprzeczce z niezależnymi wytwórniami YouTube zagroził, że wycofa ze swojej strony znanych twórców, takich jak Radiohead, Adele czy Arctic Monkeys. Jak zawsze spór toczy się o pieniądze.

YouTube, który należy do Google, organizuje wsparcie dla swojego nowego serwisu muzycznego. Jednak duża grupa mniejszych wytwórni, w tym XL Recordings, wydająca płyty Adele, uważa, że oferuje jej się za mało i odmówiła podpisania umowy. Ed O’Brien, gitarzysta Radiohead, oskarżył YouTube o „zmuszenie” zespołów do podpisywania marnych kontraktów.

Gorący spór zwrócił uwagę obserwatorów na zmianę układu sił w branży muzycznej – decydenci przesunęli się z Los Angeles 500 km na północ, do Doliny Krzemowej. W 2003 r. Apple rozbił dominację wielkich wytwórni płytowych, uruchamiając iTunes, on-line’owy sklep umożliwiający pobieranie utworów. Niewiele ponad dekadę później w biznesie muzycznym znowu dokonuje się przewrót.

****

Apple, Google i globalny sklep internetowy Amazon rywalizują z młodszymi firmami technologicznymi, Spotify i Deezer, o uzyskanie hegemonii na rynku muzycznych serwisów streamingowych. Serwisy tego rodzaju dają użytkownikom dostęp do ogromnego katalogu utworów muzycznych, w zamian za miesięczny abonament lub słuchanie reklam. W ub.r. serwisy abonamentowe i wsparte reklamami, takie jak YouTu­be, przyniosły jedną piątą z 15 mld dol. (8,8 mld funtów), jakie spółki płytowe zarobiły na całym świecie.

Cyfrowe szafy grające zaczynają przy­ćmiewać ściąganie utworów. Według Międzynarodowej Federacji Przemysłu Fonograficznego (IFPI) w ub.r. liczba pobrań utworów muzycznych z internetu spadła po raz pierwszy od 1999 roku. 10 lat temu największe wytwórnie płytowe po­mstowały na rozwój ściągania utworów, ale teraz już inaczej śpiewają.

Jednak wielu wykonawców patrzy na serwisy streamin­gowe sceptycznie, ze względu na skąpe honoraria, jakie oferują. Np. Spotify płaci wykonawcom 0,4 pensa za odsłuchanie utworu przez jednego z milionów użytkowników.

Yorke należy do grupy wykonawców skarżących się na mizerne wypłaty. Jon Hopkins, twórca muzyki z nurtu electro­nica i laureat nagrody Mercury dla najlepszego albumu muzycznego w Wielkiej Brytanii, po otrzymaniu w 2011 r. pierwszego czeku od Spotify napisał na Twitterze: „Właśnie dostałem 8 funtów za 90 000 odtworzeń. Pier*** Spotify”.

Mimo to wielcy w branży muzycznej nie mogą sobie pozwolić na ignorowanie ogromnych rzesz konsumentów ze smart­fonami, którzy wolą „wynajmować” muzykę w serwisach streamingowych, niż kupować ją na własność. Liczba takich osób rośnie. Spotify, który powstał w 2006 r. w Sztokholmie, w ciągu ostatnich 18 miesięcy podwoił liczbę płacących subskrybentów i ma ich teraz ponad 10 mln; do tego ponad 40 mln osób korzysta z jego bezpłatnego serwisu. Francuski Deezer może pochwalić się liczbą ponad 5 mln płacących użytkowników.

Dla większości wytwórni płytowych i wykonawców kontrakty z serwisami streamingowymi są mniej lukratywne niż sprzedaż płyt CD czy cyfrowe pobrania. Universal Music, największa spółka płytowa na świecie, ostrzegła niedawno, że przychody z subskrypcji nie rosną dostatecznie szybko, by rekompensować spadek sprzedaży nośników fizycznych i pobrań.

****

Zwolennicy serwisów streamin- gowych twierdzą, że w przy­szłości wykonawcy będą mogli oczekiwać większych wynagrodzeń. Spotify ujawnił, że w ub. roku zapłacił kilku wykonawcom po ponad 3 mln dol. Spółka podała, że jeśli liczba jej subskrybentów wzrośnie do 40 mln, to będzie mogła płacić wykonawcy płyty z listy 10. najlepiej sprzedających się albumów po 734 tys. dol. miesięcznie.

Google używa YouTube jako platformy ataku na rynek serwisów streamingowych. Amerykański gigant wyszu­kiwarkowy podpisał już kontrakty na nowy serwis z wielkimi wytwórniami płytowymi. Podobnie jak Spotify, YouTube będzie oferował bezpłatną usługę wspieraną przez wpływy z reklam oraz płatną subskrypcję, która pozwoli użytkownikom słuchać muzyki bez konieczności łączenia się z internetem i bez reklam.

Jednak niezależne wytwórnie są wściekłe z powodu warunków zaoferowanych im przez YouTube. Google stwierdził, że jego warunki są „uczciwe i spójne” z innymi serwisami strea­mingowymi i grozi, że usunie z YouTube produkty wytwórni, które nie pozwolą swoim artystom wejść do serwisu.

Takie posunięcie pozbawiłoby tysiące niezależnych wykonawców istotnego źródła dochodów. YouTube jest największą platformą dla twórców muzyki, którzy dostają udział w zyskach z reklam pokazywanych przed ich materiałami wideo. Od 2006 r., w którym został kupiony przez Google, YouTube wypłacił ponad miliard dolarów wytwórniom płytowym i innym posiadaczom praw autorskich do muzyki.

Impala, organizacja lobbu­jąca na rzecz niezależnych firm muzycznych, zamierza złożyć skargę w Komisji Europejskiej na nieuczciwe praktyki You­Tube. „Chcemy, by KE przyjrzała się, czy YouTube nadużył dominującej pozycji” – powiedziała Helen Smith, szefowa Impali.

Robert Kyncl, dyrektor działu treści w YouTube, powiedział, że zakontraktowanie wszystkich wytwórni muzycznych do nowego serwisu nie będzie możliwe.

****

Spór z niezależnymi wytwórniami przypomina skargi, z jakimi Google spotyka się w Europie. Francuski rząd naciska, by PE wprowadził ustawy klasyfikujące Google i innych gigantów internetowych jako przedsiębiorstwa użyteczności publicznej. Niemiecki minister gospodarki zgłosił pomysł, by podzielić Google, aby wyrównać szanse w europejskiej gospodarce cyfrowej.

Koncern wyszukiwarkowy dołączył do długiej listy amerykańskich spółek technologicznych, które chcą oferować tanie lub bezpłatne usługi streamin­gowe. Amazon, który zaprezentował swój pierwszy smartfon, włączył możliwość słuchania muzyki do swojego abonamentu Prime, obejmującego telewizję, filmy kinowe i bezpłatne przesyłki zakupionych towarów.

Wymowne jest to, że nowy smartfon Amazona jest sprzedawany z bezpłatnym rocznym abonamentem Prime. Podczas gdy Google chce wykorzystać muzykę do powiększenia wpływów z reklam, Amazon uważa, że oferowanie bezpłatnych piosenek i filmów przyciągnie do inter­netowego centrum handlowego.

****

Apple pokazało kiedyś, jak można wykorzystać muzykę jako narzędzie do generowania zysków. Dzięki atrakcyjnemu sklepowi oferującemu pobieranie muzyki przez ostatnią dekadę setki milionów konsumentów kupiło jego drogie odtwarzacze do muzyki, smartfony i tablety. Jednak w sytuacji gdy liczba cyfrowych pobrań utworów spada, Apple kupił za 3 mld dol. firmę produkującą słuchawki i, co ważne, w wyniku tej transakcji przejął serwis streamin­gowy Beats Music.

Podobnie jak dekadę temu znów chce wykorzystać muzykę do znalezienia nabywców na kosztowne gadżety. Dla konsumentów konkurencja może oznaczać obniżki cen. Ale niezależne wytwórnie i artyści niszowi mogą zostać zmieceni w tej wojnie gigantów technologicznych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski