Grają, śpiewają i tańczą
(INF. WŁ.) Choć Filharmonia Krakowska oraz Opera i Operetka w Krakowie mają letnią przerwę, to Kraków - od rana do późnych godzin nocnych - rozbrzmiewa muzyką. A wszystko za sprawą ulicznych artystów, którzy w zakątkach starego miasta grają, śpiewają i tańczą.
Maria Petraniuk, która ma 17 lat i od połowy września zaczyna studiować historię na uniwersytecie w Kijowie, występuje codziennie wieczorem przy ul. Grodzkiej, tuż przy Rynku. - Wielu artystów gra w lecie w Krakowie. Dlatego też mamy swoje miejsca. Jeżeli przychodzę wieczorem, a moje miejsce jest zajęte, informuję o tym grającego i on odchodzi. Nigdy nie było awantur z tego powodu - dodaje Maria.
I rzeczywiście, artyści strzegą swoich przestrzeni. I tak m.in. Olek i Borys (nie chcieli podać swoich nazwisk) grają wieczorami na rogu ul. Sławkowskiej i Rynku, Fire Show - kilkuosobowa kompania, w skład której wchodzą bezrobotni, m.in.: kucharz i polonistka - prezentuje się na ogół w okolicach "Wierzynka", natomiast Michał Atamas z Doniecka tańczy i stepuje przy Sukiennicach od strony ul. św. Jana.
Kiedy jest ładna pogoda, w centrum gra kilkunastu lub kilkudziesięciu muzyków. - Czasem się zdarza, że nie słyszę muzyki, którą puszczam z magnetofonu. Tyle dźwięków jest na Rynku. Za rogiem Sukiennic występuje Robert, gitarzysta. Artystyczny tłok w starym mieście mi nie przeszkadza - powiedział Michał Atamas, tancerz, uczeń szkoły stepowania w Kijowie.
Wszyscy artyści zgodnie przyznają, że uliczne koncertowanie daje nie tylko satysfakcję, ale i pieniądze. Choć nie chcą oni na ogół ujawniać swoich zarobków, twierdzą, że dwie godziny wieczornych koncertów wystarczą na to, aby się utrzymać w Krakowie i odłożyć trochę pieniędzy. Średnio za wieczorne granie - od godziny 19.30 do 22.00 - można zarobić około 60 zł, za cały dzień, ponad 100.
Wszystko jednak zależy od pogody i od miejsca, w jakim stoi artysta. - Najlepsza jest ulica Floriańska i Grodzka. Dawniej stałam na rogu ulicy Siennej i Rynku. Teraz jednak, odkąd jest tam kawiarnia, nie mogę w tym miejscu grać. Przeniosłam się więc na Grodzką - podkreśla Maria.
Ulicznych artystów ciepło przyjmuje publiczność. Niektórzy mają nawet swoich stałych słuchaczy czy widzów. - Czasem jakiś pijany mężczyzna się przyczepi i potrafi zepsuć cały koncert - podkreśla Maria.
Artyści nie ograniczają się jedynie do występów w Krakowie. Jeżdżą po różnych miastach. I tak np. Maria Petraniuk grała w Nowym Sączu, a Michał Atamas tańczył m.in. w Toruniu, Gdańsku, Bielsku-Białej, Katowicach. - Trudno powiedzieć, które miasto jest najlepsze. Czasem w pół godziny można zarobić tyle, ile kiedy indziej przez cały dzień - podkreśla Michał Atamas, który w Krakowie przebywa wraz z matką, choreografem. W ciągu dnia przygotowuje repertuar na konkurs, wieczorami tańczy, zarabiając w ten sposób na opłaty za szkołę tańca.
Przelicznik dolarowy sprawił, że w Krakowie na ulicach miasta występują przede wszystkim artyści zza naszej wschodniej granicy. Nie znaczy to wcale, że Polacy nie grają na ulicach. Grają, ale przede wszystkim w Niemczech, Francji i Szwajcarii. W tym ostatnim kraju słynny jest polski kwartet kontrabasowy z Gdańska (na co dzień pracownicy tamtejszej filharmonii), grający największe hity muzyki klasycznej.
(AMS)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?