Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Artystyczny ród Kossaków

Paweł Stachnik
Wojciech Kossak z synem Jerzym ok. 1898 r.
Wojciech Kossak z synem Jerzym ok. 1898 r. Archiwum
Kossakowie. Ich najsłynniejsze dzieła – „Olszynka Grochowska”, „Generał Sowiński na szańcach Woli”, „Cud nad Wisłą”, „Orlęta lwowskie” i wiele innych – u kilku pokoleń ukształtowały obraz najważniejszych wydarzeń polskiej historii. Popularność tych krakowskich twórców trwa, o czym świadczą wysokie ceny, jakie ich obrazy uzyskują współcześnie na aukcjach, a także liczba podróbek ciągle pojawiających się na rynku.

Batalista i ilustrator

Pierwszym z artystycznego rodu, który zabłysnął malarskim talentem był urodzony w 1824 r. Juliusz Kossak. Skończył prawo na Uniwersytecie Lwowskim, ale jednocześnie na własną rękę uczył się rysunku i malarstwa. Dzięki kontaktom z wybitnymi malarzami (m.in. Piotrem Michałowskim i Józefem Brandtem), samokształceniu i wrodzonemu talentowi zbudował sobie warsztat i umiejętności, które pozwoliły mu tworzyć z czasem coraz bardziej udane obrazy.

W wieku 20 lat, dzięki poparciu Kazimierza i Juliusza Dzieduszyckich oraz Gwalberta Pawlikowskiego, Juliusz Kossak wszedł w środowisko arystokratyczne i odbył wędrówkę po dworach i pałacach Podola, Wołynia i Ukrainy, goszcząc u Potockich, Baworowskich, Sanguszków, Dzieduszyckich. Mógł wtedy poobserwować ziemiańskie życie na Kresach (polowania, konne przejażdżki, stadniny) i poznać tamtejsze krajobrazy. Zaowocowało to później licznymi obrazami o kresowo-końskiej tematyce, z których Juliusz stał się znany („Stadnina u wodopoju”, „Polowanie u Dzieduszyckich w Po- turzycy”, „Stadnina na Podolu”). Inny jego ulubiony temat to batalistyka, na co wpływ miał na pewno pobyt w Monachium i kontakt z mieszkającym tam wybitnym polskim batalistą Józefem Brandtem. Juliusz rysował i malował sceny z wojen napoleońskich, powstania styczniowego i wojen austriacko-włoskich. Z czasem zasłynął także jako wybitny ilustrator. Przez osiem lat pracował jako kierownik artystyczny warszawskiego „Tygodnika Ilustrowanego”. Stworzył ilustracje m.in. do „Pana Tadeusza”, „Ogniem i mieczem”, „Konrada Wallenroda” i „Grażyny”.

To dzięki Juliuszowi rodzina Kossaków osiadła w Krakowie – w 1869 r. kupił dworek przy ul. Zwierzynieckiej nazywany „Wygodą”, a z czasem przechrzczony na „Kossakówkę”. Razem z żoną prowadził dom otwarty, w którym spotykała się towarzyska i artystyczna elita Krakowa. Bywali tam Adam Asnyk, Józef Chełmoński, Stanisław Witkiewicz, Henryk Sienkiewicz, Jacek Malczewski. W Krakowie Kossak cieszył się należnym uznaniem i szacunkiem. W 1889 r. w Sukiennicach odbył się jego jubileusz, podczas którego wręczono mu album z 60 pracami polskich artystów oraz brązowe popiersie wykonane przez Teodora Rygiera. Wieczorem na bankiecie w Hotelu Saskim zebrały się wszystkie liczące się postacie krakowskiego życia politycznego i artystycznego, był złożyć hołd wybitnemu malarzowi. Juliusz Kossak zmarł w 1899 r. w rodzinnej „Kossakówce” w wieku 75 lat. Został pochowany na cmentarzu Rakowickim.

Malarz i szlagon

Jego następcą został syn Wojciech. Od młodości wiadomo było, że zostanie malarzem i w tym kierunku kształcił się w Szkole Sztuk Pięknych w Krakowie, a potem w akademii w Monachium. Zaczynał od scen rodzajowych („Przejażdżka”, „Jarmark na konie w Bałcie”, „Wyprawa na niedźwiedzia”). Później namalował kilka płócien przedstawiających c.k. wojsko, z których jedno („Hurra, atak strzelców Landwehry”) zakupił cesarz Franciszek Józef do swojego zamku w Lainz. Idąc za ciosem, ale także pod wpływem twórczości ojca, Wojciech podjął tematykę historyczno-batalistyczną i był to właściwy wybór, bo okazał się genialnym malarzem bitew i koni. Jego pierwszym głośnym płótnem była „Olszynka Grochowska” pokazująca jedną z największych bitew powstania listopadowego. Udany obraz o ciekawej kompozycji został później powielony w tysiącach reprodukcji i dziś znany jest chyba większości Polaków.

Wielkim sukcesem Wojciecha stała się namalowana razem z Janem Styką (i kilkoma innymi malarzami) „Panorama bitwy pod Racławicami”. Obraz (mający 15 m wysokości i 120 m długości) pokazany w specjalnie zbudowanym do tego celu we Lwowie budynku, zyskał duży rozgłos w polskim społeczeństwie we wszystkich zaborach. Spod pędzla Kossaka wyszły potem jeszcze dwie inne panoramy: „Przejście przez Berezynę” i „Bitwa pod piramidami” (obie nie przetrwały do naszych czasów w całości) oraz szkice do trzeciej, przedstawiającej szarżę polskich szwoleżerów pod Somosierrą.

Sukces „Berezyny” sprawił, że cesarz niemiecki Wilhelm II zaprosił Kossaka na manewry wojskowe, a następnie zaczął zamawiać u niego obrazy. „Płaci cesarz hojnie i prędko” – pisał w liście Kossak, dla którego sprawy finansowe zawsze były ważne. Praca dla Kaisera przyniosła też jednak kłopoty: malarza krytykowano za wysługiwanie się zaborcy i wychwalanie na płótnach zwycięstw jego oręża. Gdy jednak Wilhelm w 1902 r. wygłosił na zamku w Malborku głośną antypolską mowę, Kossak opuścił Niemcy i wrócił do Krakowa.

Rozmiłowany w tematyce wojskowej miał okazję poznać wojnę z autopsji. Zmobilizowany w 1914 r. jako rotmistrz (wcześniej odbył służbę wojskową w ułanach), służył w kolumnie samochodowej w 1. korpusie armii gen. Dankla. Tylokrotnie malowana przez niego barwnie wojna okazała się być zupełnie inna. „Straszna, okropna wojna, widziałem, dosyć, zupełnie dosyć. Potworna, ohydna rzecz. Wątpię, żebym malował dalej batalie” – pisał w liście do żony. Zamiaru na szczęście nie spełnił, bo później spod jego pędzla wyszły tak znane obrazy jak „Gen. Sowiński na szańcach Woli”, „Bitwa pod Kircholmem”, „Szarża pod Rokitną”, „Orlęta lwowskie”.

Okres międzywojenny był chyba najlepszym czasem w życiu Wojciecha Kossaka. Otoczony sławą i estymą nie mógł się opędzić od zamówień. Żył na wysokiej stopie, utrzymując „Kos-sakówkę”, dom-pracownię w Zakopanem, dom w Juracie i pracownię w warszawskim hotelu Bristol. Był też miłośnikiem dobrych samochodów. Pozował na ziemiańskiego szlagona rozkochanego w koniach, wojaczce i polowaniach. U płci pięknej cieszył się powodzeniem i nie stronił od romansów. By zapewnić sobie i rodzinie odpowiednie dochody, pracował dużo i szybko, co odbijało się na jakości obrazów. Razem z synem Jerzym stworzył system produkcji obrazów nazywany fabryczką. Jerzy podmalowywał płótna (w tzw. formatach handlowych 40x50 lub 50x60 cm), a dokańczał je i sygnował Wojciech. Obaj byli twórcami nurtu, który określić można hasłem „Ułan i dziewczyna” („Huzar i dziewczyna”, „Kirasjer i dziewczyna”). Dzięki nim obrazy tego typu zdobyły olbrzymią popularność i sprzedawały się (także jako reprodukcje) w tysiącach egzemplarzy.

Prócz ułanów, Wojciech malował też dobrze płatne portrety: ziemian, wojskowych, arystokratów. Pod koniec życia przymierzał się do stworzenia panoramy bitwy grochowskiej. Nie zdążył jej zrealizować z powodu wybuchu wojny. Klęskę państwa i ukochanej polskiej armii przeżył bardzo ciężko. Zmarł 29 lipca 1942 r. Bliskim powtarzał, że chce, aby na jego pogrzebie zagrali ułani…

Miły i dowcipny

Trzecie pokolenie Kossaków-malarzy reprezentował syn Wojciecha i wnuk Juliusza – Jerzy. Urodzony w 1886 r. w Krakowie miał talent, choć już nie tak duży jak dziadek i ojciec. W szkole uczył się słabo, nie ukończył żadnych studiów artystycznych. Nie miał też w sobie tej pracowitości, jaką odznaczali się dwaj jego poprzednicy. W twórczości poszedł drogą ojca, malując mniejsze i większe sceny batalistyczne z ułanami, szwoleżerami, huzarami… Często też kopiował lub przerabiał motywy Wojciecha, a jak pisze znany badacz twórczości Kossaków Kazimierz Olszański, zdarzało się, że swoje obrazy podpisywał imieniem i nazwiskiem ojca. Jego najbardziej znane dzieła to „Cud nad Wisłą”, „Wymarsz I Kompanii Kadrowej z Oleandrów”, tryptyk „Bitwa pod Komarowem”. Prywatnie był miłym, dowcipnym i inteligentnym człowiekiem, cieszącym się przyjaźnią wielu osób. Zmarł – podobnie jak ojciec – na nowotwór i podobnie jak on został pochowany na cmentarzu Rakowickim.

By ta opowieść o artystycznym rodzie Kossaków była pełna, dodajmy, że jako pisarki zasłynęły siostry Jerzego – Ma- ria Pawlikowska-Jasnorzewska i Magdalena Samozwaniec oraz ich siostra stryjeczna Zofia Kossak-Szczucka, a amatorsko malarstwem zajmowali się też Leon Kossak (brat Juliusza) oraz Karol Kossak (wnuk Juliusza).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski