Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Atakują nas dyskonty i... sklepy osiedlowe

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Zaostrza się walka o coraz bogatszego polskiego klienta. Do wojny Lidla z Biedronką przystąpić ma potężna sieć handlowa z... Afryki. Mali też się nie poddają.

Już niemal co trzecia złotówka wydawana przez Polaków na jedzenie, środki czystości i inne często kupowane produkty trafia do kas dyskontów, głównie Biedronki. Portugalska sieć, która w samym Krakowie ma 20 sklepów, a w całej Polsce ok. 2800, kontroluje jedną piątą naszego rynku.

PRZECZYTAJ KOMENTARZ ZBIGNIEWA BARTUSIA: Punkt widzenia kupca - i klienta

Polski sukces dyskontów nie ma precedensu w Europie. Równie nieoczekiwanie dla specjalistów rosną u nas na powrót małe sklepy osiedlowe: według firmy analitycznej PMR przez ostatni rok przybyło ich ponad tysiąc (i jest 13 tys.). - Coraz częściej są to jednak sklepy działające pod szyldem dużej sieci, jak ABC, Lewiatan, Euro czy Nasz Sklep. Polscy kupcy wchodzą w sieci, bo nikt w pojedynkę nie wytrzyma ostrej wojny cenowej, zwłaszcza jak ma w pobliżu dyskont - mówi Wiesław Jopek, szef Krakowskiej Kongregacji Kupieckiej.

Otwieranie osiedlowych sklepów pod znanym szyldem proponują też polskim kupcom... sieci hipermarketów, m.in. Carrefour. Dorabiają na tym, bo same hipermarkety - dominujące na Zachodzie - mają nad Wisłą coraz słabsze obroty i wbrew prognozom fachowców przez 20 lat nie zdobyły serc i portfeli Polaków. Pobiły je dyskonty.

W całym kraju jest ich już prawie 3900, z czego 70 procent to Biedronki. Niemiecki Lidl ma ponad 600 sklepów, niemiecki Aldi - 120, duńskie Netto ponad 360. Teraz pojawiły się przecieki o planowanym wejściu na nasz rynek największej afrykańskiej sieci handlowej - ShopRite z RPA. Do ekspansji przygotowują się też Holendrzy (dyskont niespożywczy Action) oraz kolejni Niemcy (dyskont Tedi). - Biedronka i Lidl to już nie są dyskonty, jakie pamiętamy z początku ekspansji: z niewielką liczbą towarów oferowanych w szarych kartonowych pudłach. Upodobniły się do osiedlowych supermarketów, z coraz szerszą ofertą, obejmującą także towary z nieco wyższej półki, co m.in. przyczyniło się do wykończenia krakowskiej Almy - opisuje Waldemar Nowakowski, szef Polskiej Izby Handlu, zrzeszającej ponad 30 tys. rodzimych kupców.

Przyznaje, że Jeronimo Martins, które od 20 lat rozwija Biedronki, pierwsze dostrzegło w Polsce wielką lukę: gdy potężne sieci hipermarketów ostro konkurowały o lokalizacje, a potem klienta w dużych miastach, Biedronka otwierała sklepy w Polsce powiatowej i na mniejszych osiedlach. Potem tą ścieżką podążył Lidl. Dziś właśnie te sieci dyktują warunki na rynku i korzystają obficie z rosnącej zamożności Polaków: w tym roku wydajemy w sklepach o ok. 8 proc. więcej pieniędzy niż w zeszłym.

Dyskonty i małe sklepy pobiły hipermarkety

W krajach zachodnich wielkie markety kontrolują 90 proc. rynku żywności, napojów, środków czystości i innych często nabywanych produktów. Na Zachodzie normą jest również, że w danym kraju działa najwyżej kilku potentatów, przeważnie rodzimych: w Niemczech niemieckich (jak Kaufland), we Francji francuskich (Carrefour, Auchan, E.Leclerc), w Wielkiej Brytanii brytyjskich (Tesco) itd. W Polsce chcieli być wszyscy.

- Polacy najpierw się na hipermarkety rzucili, a potem szybko nimi znudzili - mówi Waldemar Nowakowski, prezes Polskiej Izby Handlu. Jednym z powodów był szybki rozwój gospodarczy Polski na tle Europy, za sprawą którego błyskawicznie rosła nasza siła nabywcza, a z nią - wymagania. - Konsumentom szybko przestał wystarczać samotny blaszak na peryferiach. Przerzucili się na galerie handlowe, w których marketowi towarzyszy cała masa sklepów albo nawet odwrotnie - market jest dodatkiem do owej galerii - tłumaczy szef PIH.

Najbardziej w hipermarkety uderzyła jednak wojna cenowa. Wznieciły ją same sieci, bo było ich za dużo: swoich sił na sporym i obiecującym polskim rynku próbowało aż dziesięć europejskich potęg. Doprowadziło to do ostrej konkurencji, w wyniku której kilku potentatów poległo (m.in. holenderski Ahold, francuski Geant, niemiecki Real).

Konkurencję zaostrzała jeszcze obrana przez hipermarkety strategia rozwoju polegająca na stawianiu kolejnych potężnych obiektów w największych miastach. W efekcie metropolie szybko się nasyciły. Przy tym dla polskiego konsumenta, zwłaszcza w pierwszym etapie rozwoju marketów (przełom wieków), najważniejsze były niskie ceny. Polak jest przy tym mało lojalny wobec marki sklepu, stale poszukuje okazji cenowych, a równocześnie ceni sobie wysoką jakość produktów, wygodę i krótki czas zakupów.

Analitycy Domu Maklerskiego PKO Banku Polskiego dodają, że prawie dwie trzecie polskiego społeczeństwa mieszka na wsi lub w miastach do 50 tys., a średnia powierzchnia mieszkania jest u nas dużo mniejsza niż w Europie, więc niewielu ludzi ma wielką lodówkę, a jeszcze mniej - spiżarkę. Z tego powodu Polacy odwiedzają sklepy spożywcze znacznie częściej niż Francuzi, Brytyjczycy czy Niemcy. A w takim wypadku bardzo liczy się bliskość placówki.

Jako pierwsi zrozumieli to Portugalczycy z Jeronimo Martins, którzy 20 lat temu kupili od poznańskiego Elektromisu raczkującą wtedy sieć dyskontów Biedronka. Po licznych wpadkach na początku (drenowanie dostawców, nieludzkie traktowanie załogi) zaczęli stawiać średniej wielkości sklepy w zapomnianej przez inne sieci Polsce powiatowej. To był pierwszy strzał w dziesiątkę. Drugim okazało się baczne obserwowanie zmian zamożności, potrzeb i upodobań Polaków - i dostosowywanie do tego placówek. Biedronka szybko zrezygnowała ze stawiania na posadzce tekturowych pudeł i skromnej liczby towarów. Powiększała asortyment, także o produkty z wyższej półki. Dzisiaj burzy wiele starych sklepów i stawia w to miejsce nowe, jasne i przestronne. Bo dla bogacących się Polaków, także na prowincji, wygląd i klimat miejsca dokonywania zakupów zaczął mieć znaczenie.

Z ostatnich analiz firmy PMR wynika, że jeśli coś może w Polsce zagrozić dyskontom, to tylko… inne dyskonty. Do skoku na nasz rynek szykuje się największa sieć z RPA. Bez szans nie są też rodzime sieci supermarketów, jak Piotr i Paweł, Polomarket czy - idąca jak burza - firma Dino.

Kosztem hipermarketów rozwijają się też u nas małe sklepy osiedlowe, często pod markami… hipermarketów (z napisem Tesco lub Carrefour na szyldzie, lecz będące własnością i prowadzone przez polskiego kupca), ale jeszcze częściej pod szyldem którejś z licznych sieci należących do giełdowego Eurocashu (abc, 1Minute, Delikatesy Centrum, Groszek, Lewiatan), którego głównym udziałowcem jest Portugalczyk Luis Amaral, były menedżer Biedronki.

WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie - odcinek 18

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski