Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Auschwitz po Auschwitz

Redakcja
Fot. archiwum PMAB
Fot. archiwum PMAB
Połowa mieszkańców globu oglądała w telewizji, jak Rumuni pokonują Argentynę, a Brazylia - gospodarzy z USA w jednej ósmej finału futbolowych Mistrzostw Świata, gdy w sercu Afryki - reprezentowanej na MŚ przez Kamerun, Maroko i Nigerię - dobiegała końca jedna z największych rzezi w dziejach.

Fot. archiwum PMAB

Od kwietnia do lipca 1994 roku, od ciosów maczet, włóczni i siekier, z rąk sąsiadów, zginęło około miliona mieszkańców Rwandy. Pół wieku po Auschwitz wystarczyło sto dni, by wymordować niemal tyle samo niewinnych mężczyzn, kobiet i dzieci, co w hitlerowskiej fabryce śmierci przez dni tysiąc.

Świat zareagował spóźnioną refleksją: jak to było możliwe? Jak to możliwe po wojnie, która pochłonęła ponad 60 milionów ludzkich istnień? Jak to możliwe pod okiem ONZ, której naczelnym hasłem teoretycznie jest - "nigdy więcej"?

W ciągu minionych 65 lat ludzie zadawali sobie to pytanie ponad 200 razy. Tyle zbrojnych konfliktów rozgorzało w świecie od zakończenia najkrwawszej z wojen. Zginęło w nich - według różnych źródeł - od 12 do 35 milionów osób. Do tego dziesiątki milionów rannych, kalek, uchodźców wegetujących w miejscach przypominających do złudzenia nazistowskie obozy. Kambodża, Kongo, Republika Środkowoafrykańska, Uganda, Rwanda, sudański Darfur, była Jugosławia... Oto kolejne symbole zbrodni - i niewyobrażalnego cierpienia.

Tylko w zeszłym roku ludzie mordowali się w Afganistanie, Iraku, Demokratycznej Republice Konga, Somalii, Bangladeszu, Pakistanie, francuskich departamentach zamorskich, Gwinei Bissau, Sudanie, Czadzie, Peru, Birmie, Hondurasie, na Sri Lance i Madagaskarze... Daleko? Nie nasza sprawa?

Do masakry w bośniackiej Srebrenicy doszło dokładnie w rok po zakończeniu rzezi w Rwandzie... Straty materialne powstałe w ciągu dwóch miesięcy wojny w Kosowie okazały się większe od poniesionych podczas II wojny... Niezakończone konflikty oraz nierozliczone dotąd zbrodnie przypominają, że problem dotyczy również spokojnej Europy i północnej Ameryki. Choć przywódcy światowych i europejskich mocarstw lubią twierdzić inaczej.

Na wieść o rwandyjskiej masakrze ówczesny prezydent Francji, François Mitterrand, zauważył: "Cóż, w tego typu krajach, do ludobójstwa nie przywiązuje się aż takiego znaczenia". Podobnie mówił prezydent USA Bill Clinton. Kofi Annan, zastępca sekretarza generalnego ONZ (późniejszy szef tej organizacji), mimo ostrzeżeń, wycofał z Rwandy przed masakrą 90 procent sił pokojowych; reszcie zakazano interwencji.

Chiny, Rosja i Wielka Brytania uznały rzeź za "wewnętrzną sprawę Rwandy". Dziennikarze wykryli, że brytyjska firma Mil-Tec zarobiła blisko 5 mln dolarów, zaopatrując w broń armię i bojówki Hutu. Dostawy docierały z Tirany i Tel Awiwu.

Jak to możliwe po Auschwitz? Właśnie to pytanie zadają sobie coraz częściej odwiedzający teren byłego obozu. Nie "jak możliwy był Auschwitz", ale właśnie - "jak coś takiego może dziać się znowu". Miejsce Pamięci przeistacza się w ośrodek nauczania o ludobójstwie i przeciwdziałania nowym zbrodniom.

W najbliższą środę, w 65. rocznicę wyzwolenia Auschwitz, zjadą do Oświęcimia oficjele z całego świata. Może wreszcie dotrze do nich przesłanie Eliego Wiesela, laureata Pokojowej Nagrody Nobla, ocalałego z piekła Auschwitz:

"Pewnego dnia odkryłem, że zabójcy z Einsatzkommand mieli stopnie uniwersyteckie, a niektórzy z nich nawet doktoraty ze sztuki i teologii! A jednak byli zabójcami dzieci. Dzień, w którym to odkryłem, był jednym z najczarniejszych w moim życiu. Wyrastałem w wierze, że kultura stanowi tarczę. Kulturalna osoba nie jest w stanie dokonać pewnych rzeczy. Kulturalna osoba nie może popełnić pewnych zbrodni. A potem odkryłem, że oni to zrobili."

Laurence Rees, wybitny brytyjski dokumentalista, przeprowadził setki wywiadów ze sprawcami wojennych okrucieństw i zbrodni, a także ich ofiarami. "Jak hitlerowcy mogli zabijać żydowskie kobiety i dzieci? Dlaczego japońscy żołnierze gwałcili i mordowali na tak straszliwą skalę?" - pyta w książce "Kaci i ofiary". Zastanawia się też, czemu z taką łatwością - i spokojnym sumieniem - siali śmierć żołnierze walczący "po słusznej stronie": alianci zrównujący z ziemią miasta pełne cywili, zrzucający bomby na Hiroszimę i Nagasaki. Rees zagląda w dusze katom i ofiarom, zgłębia ludzkie odczucia - i jest nimi, jak chyba każdy, przerażony.

Dochodzi do wniosku, że "przeszłość nie jest obcym światem". Na przestrzeni dziejów człowiek nie bardzo się zmienił, kierują nim wciąż te same potrzeby i motywacje. I w Niemczech, i w Rwandzie. I w Ameryce, i w Azji. Stać go na kolejną Kaplicę Sykstyńską - i na kolejne Auschwitz.

Rees pyta: co ja bym zrobił wobec zła? I proponuje czytelnikom, by sami siebie o to zapytali.

Władysław Bartoszewski zauważa, że wizyta w Oświęcimiu, na miejscu zbrodni, to idealna okazja do stawiania takich pytań. On sam je sobie tu postawił - we wrześniu 1940 roku na placu apelowym KL Auschwitz, gdy SS-mani zakatowali nauczyciela z Warszawy: "Pięć tysięcy mężczyzn stało na baczność, żaden z nas się nie ruszył, żaden nie krzyknął - a działo się to w odległości kilkudziesięciu metrów, na naszych oczach. Miałem wtedy osiemnaście lat, byłem sparaliżowany strachem i poczuciem bezradności. Ale w konsekwencji tego przeżycia postanowiłem nigdy w życiu nie ulegać biernie przemocy i złu".

Krystyna Oleksy, wicedyrektor Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau, mówi, że wszyscy powinni przyjechać do byłego obozu - i dojrzeć do podobnego postanowienia. Ale bywa z tym różnie: - Wielu ludzi tutaj płacze, głęboko przeżywa wizytę. Ale jednocześnie zadaje sobie pytanie: "jak ONI mogli to zrobić?". W tym ONI kryje się dystans i przekonanie - JA BYM NIE MÓGŁ. Bo jestem inny. Lepszy. A tu chodzi o refleksję - czy oni naprawdę różnili się ode mnie? A może byli to zwykli, przeważnie porządni ludzie - jak ja? Co zatem się stało, że owi porządni to zrobili? Jak ja bym się zachował? To pytanie nie może nas opuścić po wyjeździe z byłego obozu.

Jak dotrzeć z tym przesłaniem do zakątków świata, w których toczą się krwawe, wyniszczające wojny? Jak obudzić sumienia Europejczyków, nie chcących pamiętać, że w dobie globalizacji ich spokój jest kruchy? I nie chodzi tylko o zagrożenie zamachami terrorystycznymi, ale współistnienie coraz bardziej zróżnicowanych grup narodowych, etnicznych, religijnych.

Jak dotrzeć do serc i umysłów ludzi młodych, zatopionych po uszy w Internecie, posługujących się nowymi mediami i środkami komunikacji? Jak do nich mówić, by w ślad za młodym Bartoszewskim postanowili nie ulegać biernie przemocy i złu?

Miliony ofiar powojennych konfliktów powiedziałyby pewnie z goryczą, że hasło "Nigdy więcej Auschwitz" wygłaszane przy pomocy coraz nowocześniejszego sprzętu nagłośniającego na kolejnych rocznicach i uroczystościach - stało się puste.

Jak to zmienić?

ALICJA BARTUŚ, ZBIGNIEW BARTUŚ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski