Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Auto wypadło z drogi i... zawisło na wierzbie

Katarzyna Hołuj
Tak zakończyła się jazda po pokrytej gołoledzią drodze
Tak zakończyła się jazda po pokrytej gołoledzią drodze Fot. archiwum prywatne
Jawornik. Kolizja na śliskiej drodze zakończyła się dla matki z dzieckiem o tyle szczęśliwie, że samochód zatrzymał się na drzewie. Świadkowie mówią jednak, że mogło się to skończyć znacznie gorzej.

Do zdarzenia doszło 13 stycznia, przed godziną ósmą. - Spostrzegłam, że na zakręcie drogi do przedszkola nagle wpada w poślizg bus. Usiłowałam pulsa-cyjnie hamować, ale samochód nie reagował. Musiałam wybierać: albo uderzę w busa, albo skręcę. Moje auto wpadło na wierzbę rosnącą nad skarpą. Poduszki powietrzne wystrzeliły.Samochód zatrzymał się na pniu i zawisł - relacjonuje pani Marta, która odwoziła córkę do przedszkola.

Pół godziny wcześniej, w tym samym miejscu lód na drodze widziała dyrektorka miejscowego przedszkola oraz jedną z nauczycielek. Próbowały ostrzegać kierowców machając z pobocza

Policja potwierdza, że jezdnia była silnie oblodzona, dlatego też pani Marta nie została ukarana mandatem. - Wobec warunków panujących na drodze, trudno było dopatrywać się jednoznacznej winy kierującego - mówi podinsp. Andrzej Gubała z KPP w Myślenicach. Na wezwanie policji na miejscu pojawiła się firma odpowiedzialna za zimowe utrzymanie dróg gminnych.

- Droga nie była posypana żadnym piaskiem, solą czy żwirem, a jest to jedyna droga dojazdowa do szkoły, przedszkola i kościoła - denerwuje się pani Marta. - Między 7.15 a 8 porusza się nią mnóstwo rodziców ze swoimi dziećmi. Kto mógł dopuścić do tego, żeby w godzinach szczytu nie została przygotowana dla kierowców?

Jej głos nie jest odosobniony. Fakt, że było ślisko potwierdził też kierowca autobusu, który jechał tamtędy oraz matka, która odwoziła dziecko do szkoły.

- Wracając, chciałam zawrócić na parkingu przy kościele. Skręcając na niego zarzuciło mną tak, że nogi zrobiły mi się jak z waty - mówi kobieta.

W UMIG słyszymy, że wykonawca działał zgodnie z wytycznymi specyfikacji, które mówią, że każde utrudnienie spowodowane zimą, ma być usunięte do 8 godzin, a reakcja wykonawcy była od razu, bez zbędnej zwłoki.

- Jeżeli kierowca uważa inaczej zawsze ma prawo wystąpić o odszkodowanie. Każda firma zajmująca się zimowym utrzymaniem jest ubezpieczona na taką okoliczność - mówi Marcin Słomka z UMiG.

Mieszkańcy dopytują jednak dlaczego droga nie została posypana wcześniej. Edward Raczek z firmy, która jest odpowiedzialna za zimowe utrzymanie dróg gminnych w gm. Myślenice, w tym tej właśnie mówi, że kiedy nie ma opadów przejeżdża kontrolnie pewne, najbardziej newralgiczne odcinki, aby je sprawdzić. - O godzinie 3 i 5 w nocy sprawdzaliśmy i nie działo się nic. Żadnego opadu. Po godzinie szóstej dostaliśmy sygnał z gminy Siepraw, że pojawiła się tam gołoledź. Były widocznie takie odcinki, gdzie był przewiew, mgła czy wilgoć, ziemia była zimna i efekt był jaki był - mówi. Do takich należał, 200-metrowy odcinek w Jawor-niku.

Jego zdaniem, w tym przypadku zawiniło niedostosowanie prędkości do warunków jazdy. Nie zgadza się z tym dyrektorka przedszkola, która była świadkiem kolizji. - Pani Marta jechała wolno, widziała zresztą, że bus przed nią też ma problemy. Szczęście boskie, że ta wierzba wytrzymała - dodaje. Ona też dziwi się, że na drodze nie było śladu posypania jej czymkolwiek. Kolizja przywołała też temat braku barierek, które chroniłyby przed stoczeniem się ze skarpy, zwłaszcza, że poniżej znajduje się boisko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski