Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Autorzy, widma i ratlerki

Redakcja
Zaczęło się od "Avatara" Camerona (premiera jeszcze pod koniec 2009 roku), kończy na widowiskowym "Tronie" Josepha Kosinskiego. Jednak wbrew proroctwom technomądrali, żaden trójwymiarowy przełom nie nastąpił. Nic się nie dzieje nagle. Być może rzeczywiście, za jakiś czas, będziemy oglądali wszystko w 3D i to bez niewygodnych okularków, ale zanim to nastąpi, cieszymy się tym, że kino wciąż chce z nami "tylko" rozmawiać bez obowiązku oglądania detalicznego wyposażenia dziurek w nosie.

PODSUMOWANIE. Jaki był filmowy rok 2010

Również dlatego, w moim tradycyjnym, corocznym rankingu filmowym, nie znajdziemy na przykład "Incepcji" Nolana. To bardzo widowiskowe kino, ale - nic na to nie poradzę - bardzo się na tym arcydziele wynudziłem. Doceniam, doceniam, ale zasypiam. Zapewne nie ja jeden.

Na czele listy: "Social Network" Davida Finchera. Tytuł, który pogodził wszystkich. Fanów i oponentów "Facebooka", miłośników klasycznego kina amerykańskiego, i nowych, formalnych rozwiązań. Fincher, opowiadając o kulisach powstania najpopularniejszego portalu społecznościowego, stworzył moralitet o zmierzchu ideałów - wielkiej przyjaźni, w którą wpisana jest często równie potężna nielojalność. "Social Network" daje do myślenia, zostaje w pamięci. Na "Facebooku" kliknąłbym zapewne: "Lubię to!". Nawet bardzo lubię.

Kolejne miejsca zajmują pozycje ze zdecydowanie skromniejszym budżetem niż "Social Network", które jednak w znacznym stopniu decydowały o randze europejskiego i światowego kina (na liście, siłą rzeczy, znalazły się jedynie tytuły, które miały polską premierę kinową między styczniem a końcem grudnia tego roku). Młoda niemiecka reżyserka Maren Ade w poruszającym, rozpisanym zaledwie na kwartet aktorów filmie "Wszyscy inni" udowodniła, jak silne są wciąż wpływy Ingmara Bergmana. "Wszyscy inni" to bardzo "bergmanowskie" kino o umowności pojęcia szczęścia, które często okazuje się jedynie lipną grą pozorów. "Lourdes" Jessiki Hausner był z kolei jednym z najgłębszych filmów o duchowej kondycji człowieka. Z daleka od ideologicznych frazesów i hagiograficznej łatwizny, austriacka reżyserka pytała, czym jest wiara, świętość, cud... Nie usłyszeliśmy odpowiedzi, ale pytania Hausner wybrzmiały dotkliwie. Haim Tabakman w "Oczach szeroko otwartych", określanych często jako izraelski odpowiednik "Tajemnicy Brokeback Mountain" Anga Lee, portretując nieprawomyślną, homoseksualną miłość w środowisku religijnych chasydów, pokazał alternatywne warianty uczucia. Nie zawsze wszystko musi wyglądać tak samo. Szeroko otwarte oczy dostrzegają rozmaite, również erotyczne kształty.

Roman Polański "Autorem widmo" udowodnił po raz kolejny, że żadne, nawet najbardziej traumatyczne wydarzenia w życiu prywatnym nie są w stanie złamać go jako twórcy. Odnalazł się znakomicie w konwencji trzymającego w napięciu thrillera, tworząc najlepszy film od czasów "Pianisty". Również Patrice Chereau, wybitny francuski reżyser filmowy, teatralny i operowy, w "Zgubionych z miłości" wnikliwie sportretował młodych ludzi zagubionych w życiu - bez miłości.

Debiutem roku było dla mnie "Królestwo zwierząt" Davida Michôda z Australii: kino łączące jarmuschowski fatalizm z okrucieństwem spod znaku "Ojca chrzestnego". W rankingu znalazł się również najgłośniejszy francuski film sezonu - "Prorok" Jacquesa Audiarda; porażający angielski "Głód" Steve'a McQueena i nominalnie holenderski debiut Urszuli Antoniak - "Nic osobistego".
Na koniec dwa zdania o filmowym Krakowie. Było równie nijako jak w latach poprzednich. Doceniam regularną aktywność kilku kin, rozliczne przeglądy, odczyty, festiwale oraz festyny z preclami i lajkonikiem, ale jak na miasto z wybujałymi aspiracjami, wszystko przedstawia się raczej przaśnie. Nie zmieni tego nawet wizyta wesołych Hindusów kręcących na krakowskim Rynku bollywoodzkie romanse, ani honorowy patronat pani Alicji Bachledy - już nie Farrell - Curuś... Nic jakoś nie zmienia się na lepsze. Nadal mamy zaledwie jeden festiwal z prawdziwego zdarzenia - chodzi oczywiście o obchodzący w tym roku jubileusz 50-lecia istnienia Krakowski Festiwal Filmowy, a cała reszta imprez, sztucznie nagłaśnianych również na tych łamach, przypomina jazgot niesfornych ratlerków na dopalaczach. Sorry, wolę inne rasy.

Łukasz Maciejewski

NAJLEPSZE FILMY 2010

1. "Social Network", reż. David Fincher, dystr. UIP

2. "Wszyscy inni", reż. Maren Ade, dystr. Vivarto

3. "Lourdes", reż. Jessica Hausner, dystr. Gutek

4. "Oczy szeroko otwarte", reż. Haim Tabakman, dystr. Against Gravity

5. "Autor widmo", reż. Roman Polański, dystr. Forum Film

6. "Zagubieni w miłości", reż. Patrice Chereau, dystr. Against Gravity

7. "Królestwo zwierząt", reż. David Michôd, dystr. Hagi

8. "Prorok", reż. Jacques Audiard, dystr. Syrena

9. "Głód", reż. Steve McQueen, dystr. SNH

10. "Nic osobistego", reż. Urszula Antoniak, dystr. Vivarto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski