Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ave, Cesare! Kibice cię pozdrawiają

REMIGIUSZ PÓŁTORAK
Bońka, Platiniego i Rossiego pamięta z boiska. A mówiąc dokładniej - z szatni. Gdy Trapattoni odnosił największe sukcesy ze swoimi muszkieterami z Turynu, Prandelli był częścią ekipy, ale najczęściej wchodził z ławki.

CESARE PRANDELLI. Był dwunastym zawodnikiem w Juventusie, został pierwszym selekcjonerem, który dokonuje rewolucji

W tragicznym meczu z Liverpoolem na Heysel pojawił się na boisku na ostatnie minuty. Znaczy - jako piłkarz na afisz się nie pchał. Albo inaczej - konkurenci byli po prostu za mocni.

Jak Wieliczka witała Włochów - zobacz ZDJĘCIA >>

Zresztą, jako trener też. Wielkich sukcesów z klubami nigdy nie osiągnął. We Fiorentinie, gdzie pracował przez 5 lat, został wprawdzie wybrany dwukrotnie najlepszym szkoleniowcem w lidze, ale żadnego scudetto w dorobku nie ma.

A zatem jak to możliwe, że ten 55-letni Włoch już jutro może przejść do historii? Czy symbolicznym punktem zwrotnym w postrzeganiu jego osoby okaże się zwycięstwo nad mentorem Trapattonim, którego Irlandia nie zdołała zatrzymać coraz lepiej nakręcanej Italii? I w ogóle czym wyróżnia jest Cesare? Niepisanym kodeksem etycznym, który wprowadził? Cech charakterystycznych ma kilka. Aby je lepiej poznać, oddajmy mu głos; to cytaty z ostatnich dni.

Skromny. "Trener staje się wielki, kiedy ma do dyspozycji wielkich piłkarzy".

Konsekwentny. "Jeśli przez dwa lata staraliśmy się grać w piłkę, a nie tylko bronić dostępu do bramki, nie możemy tego nagle zmienić".

Błyskotliwy. "Jakie są podobieństwa między mną a del Bosque? Jak tak dalej pójdzie, niedługo będę ważył tyle co on...".

Ambitny. "Wyznaczanie sobie najniższych celów nie leży w moim charakterze. Przyjechaliśmy na Euro, żeby zwyciężyć".

Przesądny. "W ostatnich dniach nie dotykałem żelaza, żeby nie zapeszyć. Nie chciałem być pierwszym trenerem Italii, który by przegrał z Niemcami".

Efekt jest taki, że po dwóch latach pracy z reprezentacją Prandelli - miłośnik sztuki współczesnej - jest uważany za trenera, który diametralnie zmienił sposób gry Włochów. O catenaccio, czyli zaryglowaniu swojej bramki, nikt już od dawna nie mówi. Teraz liczy się odwaga w prowadzeniu gry, a przede wszystkim jej jakość. Doceniają to dziennikarze, którzy od lat śledzą nie tylko wyniki włoskiej kadry. - Jest znakomicie przygotowany do pracy - przyznaje Mirko Graziano z "La Gazzetta dello Sport". - I bardzo dobrze odnalazł się w jednym z najtrudniejszych okresów we włoskiej piłce. Dzięki wiedzy i kulturze osobistej.

- Myślę, że jego najcenniejszą cechą jest to, iż potrafi przekazywać zawodnikom, jak powinno się grać w piłkę. W jakimś sensie nawet jak ich prowadzić. Również zawodników, którzy nie zawsze świecą przykładem, ale za to mają ogromny talent - mówi Stefano Salandin z Tuttosport.

- Pamiętam, że szczególny dar miał do pracy z młodzieżą. Zresztą w jednym ze szpitali we Florencji (mieszka na jej przedmieściach) często odwiedza przybywające tam, ciężko chore dzieci.

Bo Prandelli wymyka się tradycyjnym opisom, wykraczając zdecydowanie poza boisko piłkarskie. Nawet w tym - o ironio - że zatrudnił przy sobie... syna Niccolo, który odpowiada za regenerację sił piłkarzy. O nepotyzmie nie ma jednak mowy, szczególnie po tym, jak Chiellini i De Rossi w błyskawicznym tempie zostali usprawnieni do gry.
O rodzinie Prandelli zawsze mówił mało. Również dlatego, że życie go doświadczyło. Przed kilkoma laty z powodu nieuleczalnie chorej żony zrezygnował z posady na ławce trenerskiej; swoje ambicje odłożył na bok. Teraz ma inną partnerkę, która wspierała go podczas Euro 2012.

"Corriere della Sera", wielki włoski dziennik napisał wczoraj, że czwartkowe zwycięstwo to najpiękniejszy mecz Italii w okresie powojennym. "Teraz Niemcami jesteśmy my" - ekscytują się komentatorzy.

Zachowując wszelkie proporcje, brzmi to trochę jak - parafrazując - "wszyscy jesteśmy berlińczykami" w słynnym dyskursie prezydenta Kennedy'ego przed Bramą Brandenburską. Kto wie, czy oto na naszych oczach nie dokonuje się - dzięki Prandellemu oczywiście - futbolowa włoska rewolucja, która może potrwać całe lata.

Trener zdaje sobie jednak sprawę, że do tego, aby przetrwała jego legenda, konieczne jest jutro zwycięstwo. Dlatego będzie walczył do końca. Z właściwą sobie elegancją i kulturą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski