Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Awans na 60 procent

Redakcja
Zdajecie sobie sprawę, że świetnymi występami w rundzie wiosennej rozbudziliście apetyty sądeckich kibiców nawet na awans Sandecji do ekstraklasy?

ROZMOWA z Jano Frohlichem, kapitanem piłkarskiego zespołu oraz p.o. dyrektora MKS Sandecja

- Tak, jesteśmy tego świadomi. Ekstraklasa to marzenie wszystkich bez wyjątku piłkarzy naszego klubu. Czy realne? Cóż, marzenia mają to do siebie, że czasami się spełniają. Dla określenia naszych realnych szans na ewentualną promocję wielkie znaczenie będą miały pierwsze mecze w rundzie wiosennej. Wierzę, że z dwóch wyjazdowych spotkań przywieziemy zwycięstwa, a potyczka u siebie z także kandydującą do ekstraklasy Pogonią może okazać się decydująca o końcowej kolejności w tabeli.

Na ile zatem procentowo określa Pan szanse Sandecji na grę w przyszłym sezonie w najwyższej polskiej lidze?

- Na 60 procent. Przed sezonem nie zakładaliśmy awansu, ale jeśli Bozia otworzyła przed nami możliwość ubiegania się o miejsce ten awans gwarantujące, to nie możemy się od takiej szansy odwracać. Zawsze wieszałem przed sobą wysoko poprzeczkę i myślę, że taką postawą udało mi się zarazić kolegów z zespołu. Minimalizm to cecha niegodna piłkarza Sandecji. Innymi słowy: jeśli powiedziało się A, nie wolno zatrzymywać się w połowie alfabetu. W rundzie jesiennej wywalczyliśmy 25 punktów, nie licząc zwycięstw w meczach rozgrywanych awansem. Jeśli chcemy zrealizować zamierzenia, to wiosna w naszym wykonaniu musi być jeszcze pomyślniejsza. Choć wiadomo, że runda rewanżowa niesie większy stopień trudności. Dla wszystkich zespołów: i tych walczących o najwyższe cele, i tych ubiegających się o uniknięcie degradacji.

Jak ocenia Pan zimowe przygotowania do drugiej części sezonu?

- Należałoby o to spytać trenera Dariusza Wójtowicza.

Ja jednak pytam doświadczonego piłkarza, który w swej sportowej biografii ma kilkanaście podobnych cykli treningowych.

- Myślę, że plan zrealizowany został w 95 procentach. Naprawdę wyjątkowo solidnie pracowaliśmy na dwóch obozach, sparingi też były udane, obeszło się bez poważniejszych kontuzji. Szkoda tylko, że akurat teraz, tuż przed pierwszym meczem, urazy dopadły Arka Aleksandra i Petara Borovićanina.

Jaka jest wartość przeprowadzonych zimą przez klub transferów?

- Zespół jest kadrowo silniejszy niż był jesienią. Odeszli co prawda Darek Zawadzki, Janek Cios, Piotrek Chlipała i Wojtek Fabianowski, ale pozyskano w ich miejsce wartościowych zawodników. Jestem przekonany, że znaczącym wzmocnieniem okażą się obydwaj moi rodacy Rudolf Urban i Martin Hlousek. Swoją wartość potwierdzili podczas gier kontrolnych, szybko zaaklimatyzowali się w nowym dla siebie otoczeniu. Dobrze podczas treningów prezentowali się Sebek Janik i Łukasz Kominiak. Trochę później dołączyli do nas Grzesiek Kmiecik i Damian Zbozień, ale i oni powinno być dla zespołu przydatni. Wszyscy wymienieni muszą jednak zrozumieć, że sądecka publiczność jest wymagająca, a zdobyć ja można tylko walką do upadłego w każdym spotkaniu.

Których rywali uważa Pan za najgroźniejszych w walce o tę wyśnioną ekstraklasę?
- Nie będę oryginalny. Widzew, ŁKS, Pogoń, Górnik Zabrze... Stoję wszak na stanowisku, że dopóki piłka w grze, żadna z tych drużyn, nawet najbogatsze Widzew i Górnik, nie ma nad nami przewagi ani w umiejętnościach, ani w sferze psychicznej. Dla Sandecji przewiduje rolę czarnego konia. Od dwóch lat wspinamy się w ligowej hierarchii i bardzo chciałbym, żebyśmy postąpili o ten jeszcze jeden stopień w górę.

Odpukuję w niemalowane drewno, ale co się stanie, jeśli przegracie w Lublinie? Wszystkie plany i marzenia wezmą wówczas w łeb...

- Sytuacja się skomplikuje, co nie oznacza, że opuścimy ręce. Ale nie dopuszczam do siebie myśli, byśmy w meczu z Motorem mieli dać plamę. Mamy ten komfort, że rywal stoi pod ścianą, natomiast nam nikt z władz klubowych nie nakazał awansu. Choć, z drugiej strony, wiem, że prezes Andrzej Danek to człowiek na tyle ambitny, że też chodzi mu po głowie drugie miejsce w tabeli.

Co możecie obiecać kibicom?

- Damy z siebie wszystko, by urzeczywistnić ich oczekiwania. Nie boimy się żadnego przeciwnika. Prosimy jednocześnie o wyrozumiałość. Nie zawsze przecież udaje się wszystko tak, jak by tego człowiek oczekiwał. Mam nadzieję, że zdołałem przekonać chłopaków, iż reprezentowanie barw Sandecji powinno być dla nich powodem do dumy. Tak jak to jest w moim przypadku.

Rozmawiał

Daniel Weimer

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski