Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Awans z przeszłością z czasów PRL

Marcin Rybak, Witold Głowacki
Prokurator Andrzej Jacek Kaucz
Prokurator Andrzej Jacek Kaucz Fot. Wojciech Wilczyński/archiwum Gazety Wrocławskiej
Kontrowersje. Prestiżowe stanowisko w Krajowej Radzie Prokuratury objął Andrzej Jacek Kaucz – prokurator, członek specjalnej „brygady tygrysa”, który w stanie wojennym oskarżał opozycjonistów we Wrocławiu. I nigdy nie przeprosił za swoją dyspozycyjność wobec komunistów

Prokuratorzy dają wyraźny sygnał, że ich zdaniem, winy tego środowiska z okresu PRL uległy przedawnieniu. Sekretarzem Krajowej Rady Prokuratury (KRP) został bowiem wrocławski prokurator Andrzej Jacek Kaucz. To śledczy, który w stanie wojennym oskarżał opozycjonistów. Na przykład dla lidera „Solidarności” na Dolnym Śląsku Władysława Frasyniuka zażądał 10 lat więzienia.

Prokuratorska kariera Kaucza była już kilkakrotnie hamowana ze względu na jego dyspozycyjność wobec komunistycznej władzy w latach 80. Czy „rozgrzeszenie” go – i wybranie na prestiżowe stanowisko – to znak, że prokuratorzy ogłosili własną wersję „grubej kreski”? Przecież jeszcze dwa lata temu Kaucz przepadł jako kandydat do Prokuratury Generalnej. Rekomendacji KRP nie przyjął wówczas Andrzej Seremet.

Tym razem prokuratorzy z KRP decydowali sami. Żadnych kontrowersji wokół jedynej kandydatury nie było, Kaucza wybrano zdecydowaną większością głosów. _– Ja sam oddałem głos „za”. I __to mimo że jego przeszłość nie jest dla mnie tajemnicą _– mówi jeden z członków rady, senator Sławomir Preiss z Platformy Obywatelskiej.

Co przeważyło? – Kandydat bardzo dobrze się zaprezentował, ma na koncie liczne osiągnięcia w wolnej Polsce i co najważniejsze, mocne poparcie prokuratorów _– mówi Sławomir Preiss. _– Nawet gdyby ktoś chciał kandydować, to pewnie kalkulował sobie, że z Kauczem nie wygra i zrezygnował ze startu w __wyborach – mówi anonimowo jeden z wrocławskich prokuratorów.

Przed wyborami do KRP Kaucz powiedział kolegom, że to ostatnia rzecz, którą chce zrobić dla prokuratury przed końcem kariery. Ale może o czymś jeszcze zapomniał?

_– Kiedy budowaliśmy nową Polskę, było w nas takie naiwne oczekiwanie, że nasi dawni prześladowcy nie będą się pchali do robienia kariery w tej samej dziedzinie, bez publicznego rozrachunku sumienia. Nie chcę, żeby się poniżał czy upokarzał. Po prostu chciałabym, żeby przyznał, że stał po __złej stronie, że tamten system był niedobry, że krzywdził ludzi – _mówi wprost była opozycjonistka z Wrocławia Barbara Labuda.

Andrzej Jacek Kaucz miał już co najmniej kilka okazji do rozliczenia się z przeszłością. Ale z nich nie skorzystał. Może dlatego że wśród prokuratorów miał zupełnie inną opinię niż wśród byłych opozycjonistów?

Jest rok 1998. Kaucz zostaje odwołany z funkcji szefa Prokuratury Wojewódzkiej we Wrocławiu. Tego przedpołudnia w jednej z sal gmachu prokuratury żegna się z załogą. Na korytarzach pusto. Przechadza się po nich tylko następca Kaucza – Marek Gabryjelski.

Koniec pożegnania. Z sali wychodzą zapłakane prokuratorki i główny bohater dnia – z wielkim bukietem kwiatów. Podwładni kochali Kaucza. Miał charyzmę, choć był ostrym i wymagającym szefem.

_– Może gdyby w 2001 r. minister sprawiedliwości w rządzie SLD-PSL Barbara Piwnik nie zrobiła Kaucza wiceministrem, to dzisiaj nie trzeba byłoby już wypominać mu stanu wojennego _– zastanawia się wrocławski prokurator, który zaczynał pracę po upadku PRL.

W listopadzie 2001 r. Kaucz znalazł się w centrum potężnej burzy. Bo Barbara Piwnik uczyniła go prokuratorem krajowym, czyli jedną z najważniejszych osób w resorcie. Protestowała przeciw temu m.in. Barbara Labuda, wtedy minister stanu w Kancelarii Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Oskarżona i sądzona w stanie wojennym, zapamiętała Kaucza jako człowieka „wyjątkowo podłego i nikczemnego”. Nie ona jedyna.

Oskarżał w wielu politycznych procesach w stanie wojennym. W tym w jednym z najgłośniejszych – Władysława Frasyniuka. Był wtedy zdolnym, początkującym prokuratorem. Przydzielono go do tzw. brygady tygrysa. To grupa, która powstała pod koniec lat 70. jako dział śledczy Prokuratury Rejonowej Wrocław-Śródmieście. Miała zajmować się „aferowymi przestępstwami gospodarczymi”. W stanie wojennym „tygrysom” przydzielono procesy polityczne. Mieli zwalczać m.in. osoby, które mimo obowiązywania dekretu o stanie wojennym nie zaprzestały działalności związkowej.

Kaucz nie musiał tego robić. 14 grudnia 1981 r. inny młody i zdolny prokurator z „brygady tygrysów” zrezygnował z pracy, przez dziesięć lat był adwokatem i radcą prawnym. Kaucz zdecydował inaczej. Został. Później tłumaczył, że w stanie wojennym miał „inne spojrzenie” – wydawało mu się, że stosuje prawo.

Jak to wyglądało? Dostał polecenie, by dla Frasyniuka zażądać 10 lat. I zażądał. Wyrok – sześć lat w więzieniu. Dziś Kaucz jest najbardziej znanym z „tygrysów”. Choć byli inni. Wciąż pracują i w prokuraturze, i w innych prawniczych zawodach.

Pod koniec lat 80. Kaucz został szefem „brygady”. Wtedy była to już elita wrocławskiej prokuratury prowadząca najpoważniejsze śledztwa w sprawie gospodarczych afer. Po 1989 r. miał odejść, ale ostatecznie przeszedł weryfikację. Został szefem Prokuratury Wojewódzkiej. Z tamtych czasów zapamiętano go jako energicznego i bezkompromisowego. I porywczego.

Policjanci i funkcjonariusze służb opowiadali sobie legendy, jak przerywał urlop, by podpisać decyzję o aresztowaniu groźnych przestępców. Skończył kurs maklerski, by zająć się ściganiem przekrętów na giełdzie.
Choć miał i wpadki. Znany przestępca, oskarżany o wymuszenia Mieczysław M. ps. Oława uciekł Kauczowi podczas przesłuchania przez okno. A później wysłał mu kartkę z USA.

W 1997 r. – kiedy premierem został Jerzy Buzek, a ministrem sprawiedliwości Hanna Suchocka, Kaucza zdymisjonowano. Mimo próśb i protestów środowiska. Pracował w Prokuraturze Apelacyjnej we Wrocławiu. Nadzorował okręg opolski. Pod koniec rządów Buzka ówczesny minister sprawiedliwości Stanisław Iwanicki ściągnął Kaucza do Warszawy do Prokuratury Krajowej. Zajmował się tam przestępczością zorganizowaną. Potem był krótki epizod z Barbarą Piwnik. Ale w Prokuraturze Krajowej pracował cały czas – zajmował się komputeryzacją. Tu przetrwał – nie niepokojony przez ministra Zbigniewa Ziobrę – w czasie trwania IV RP.

Gdy za rządów Donalda Tuska tworzono Prokuraturę Generalną, Kaucz miał możliwość odejścia na bardzo korzystnych zasadach – na coś w rodzaju „stanu spoczynku”. I do osiągnięcia dostawać pełną pensję za nicnierobienie. Kaucz zdecydował się wrócić do wrocławskiej Prokuratury Apelacyjnej. Tam też zajmował się komputeryzacją.

Jednak był na bocznym torze. Aż do teraz.

Działałem zgodnie z prawem
Z prokuratorem ANDRZEJEM Jackiem KAUCZEM rozmawia MARCIN RYBAK

– Jak z perspektywy czasu ocenia Pan swoje zaangażowanie w procesy polityczne z lat 80.?

– Wypowiadałem się już wielokrotnie na temat mojego udziału w tzw. procesach politycznych i wszystkie wyrażone w przeszłości twierdzenia podtrzymuję. Jak pan doskonale wie, pracowałem w utworzonym w 1979 r. dziale śledczym w Prokuraturze Rejonowej Wrocław-Śródmieście, powołanym wyłącznie do prowadzenia śledztw gospodarczych z terenu miasta i województwa wrocławskiego.

Po wprowadzeniu stanu wojennego prokuratorom tej komórki powierzono także prowadzenie postępowań dotyczących przestępstw określonych w dekrecie o stanie wojennym. W związku z tym prowadziłem kilka postępowań tego rodzaju. Nigdy nie naruszyłem obowiązującego prawa ani norm etycznych. Moje zaangażowanie w wykonywaniu czynności procesowych w tych sprawach nie różniły się w żaden sposób od innych prowadzonych postępowań.

– Czy myślał Pan wtedy, żeby zrobić to, co zrobił prokurator Janusz Jaroch? Czyli odejść z pracy w stanie wojennym?

– Jak wielu prokuratorów w tamtym czasie, ja także rozważałem zwolnienie się z pracy. Ostateczna decyzja o pozostaniu w służbie wynikała z chęci wykonywania zawodu prokuratora. Nie wyobrażałem sobie wykonywania innego zawodu prawniczego, co jest aktualne i obecnie.

– Co pewien czas wypominany jest Panu ten okres zawodowej kariery. Czy z Pana punktu widzenia słusznie?

– Uważam, że niesłusznie. Przejście weryfikacji to jest stwierdzenie możliwości dalszego wykonywania zawodu prokuratora, i moja późniejsza 25-letnia praca powinny mieć decydujący wpływ na ocenę mojej pracy. Okoliczności tych nigdy nie traktowałem jako „wymazania” oceny wcześniejszej działalności zawodowej. Chcę w tym miejscu podnieść, że po 1989 r. pracowałem w centralnym zespole śledczym przy ówczesnej Prokuraturze Wojewódzkiej w Warszawie – prowadząc poważne śledztwa, w tym wątek bankowy sprawy Art-B.

W latach 1994–1998 kierowałem ówczesną Prokuraturą Wojewódzką we Wrocławiu, w okresie od 2001 do 2010 r. pracowałem w Ministerstwie Sprawiedliwości (Prokuraturze Krajowej), po rozdziale funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego (w kwietniu 2010 r.) pozostałem w prokuraturze, mimo że miałem możliwość przejścia w stan spoczynku, co gwarantowało pełną pensję do osiągnięcia wieku emerytalnego. Byłem jedynym prokuratorem, który podjął taką decyzję. W czerwcu ubiegłego roku z powodów osobistych odmówiłem przyjęcia stanowiska prokuratora Prokuratury Generalnej, mimo wygranego konkursu i gotowej nominacji. O przyczynach tej decyzji osobiście poinformowałem prokuratora generalnego.

– Słyszeliśmy ocenę, że kandydując na sekretarza Krajowej Rady Prokuratury, bardzo ciekawie się Pan zaprezentował. Jak ma wyglądać Pana praca?

– Członkiem KRP zostałem wybrany kilka miesięcy temu w tajnym głosowaniu przez Zgromadzenie Prokuratorów Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu, natomiast sekretarzem tej rady zostałem wybrany również w tajnym głosowaniu przez członków tego gremium. Do zadań sekretarza rady należy zabezpieczenie warunków pracy prezydium i członków rady. Szczegółowy zakres czynności wynika z regulaminu pracy KRP. Zadania te mam zamiar wykonywać z pełnym zaangażowaniem, wykorzystując wieloletnie doświadczenie zawodowe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski