Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Babcie i dziadkowie o wnukach: dla nich się żyje, cała reszta schodzi na drugi plan

Barbara Rotter-Stankiewicz
Babcia Teresa i dziadek Zbyszek wybrali się na spacer z Zosią i Różyczką
Babcia Teresa i dziadek Zbyszek wybrali się na spacer z Zosią i Różyczką fot. archiwum
Dzień Babci i Dziadka tuż za nami. To okazja, by mówić nie tylko o seniorach, ale o tym, kim są dla nich wnuki.

FLESZ - Oto najciekawsze aukcje WOŚP

Babcia Teresa i dziadek Zbyszek Wojasowie z Podolan widują swoje wnuczki codziennie. Na żywo – kiedy dziewczynki przyjeżdżają do domu nad Rabą, albo „przyjmują wizyty” w stolicy, a przez internet – gdy dzieli ich kilkaset kilometrów.

- Jak jestem służbowo w Warszawie, to zawsze zaglądnę do Zosi na chwilkę

– przyznaje wójt Gdowa, nie zauważając, że „zagląda” do wnuczki, a nie do… córki.

- Teraz rodzinka bawiła u nas przez miesiąc i na pierwszym miejscu jest babcia, bo była z dziewczynkami cały dzień, a ja tylko po pracy i w weekendy. Ale najbardziej lubią, jak jesteśmy razem – mówi dziadek Zbyszek.

Księżniczki – Zofia, która w maju skończy 2 latka i czteromiesięczna Róża nad dziadkami sprawują rządy absolutne, co budzi pewien sprzeciw rodziców – Pauliny i Władysława Kosiniaków-Kamyszów. Czy wolno im wszystko? - No, prawie wszystko – przyznaje ze skruchą dziadek Zbyszek.

- Zosia bada, na co jej pozwolimy, bardzo dużo rozumie, zaczyna coraz więcej mówić. Pewnie jak przyjadą następny raz, to będzie można z nią porozmawiać. Nie wiem tylko, jak ja sobie poradzę, gdy wszystkie „domowe kobiety” wezmą mnie w obroty

- zastanawia się wójt.

Ale kobieca natura daje o sobie znać nie tylko w sposób werbalny. Zosia to typowa… samosia. Już teraz pomaga babci Tereni wyjmować naczynia ze zmywarki. - Obydwie są kochane krupcie. Każda jest inna, ale obie kochane – zgodnie uważają babcia i dziadek Wojasowie.

Babcia Alicja i dziadek Jasiu z Sygneczowa cieszą się wnuczką Helenką już 3,5 roku. Mieszkają razem, chociaż zasadniczo – seniorzy rodu na dole, a młoda rodzina – na górze. Jest to jednak podział symboliczny, szczególnie dla Helenki, która pokonuje nie takie bariery, jak parę schodków. - To żywe srebro – mówi babcia – trzeba mieć oczy dookoła głowy, żeby ją upilnować. A wie to dobrze, bo przez dwa lata z pomocą dziadka zajmowała się Helenką, gdy rodzice byli w pracy. Teraz wnuczka wydoroślała, poszła do przedszkola, więc – jak mówi – „babcia może trochę od mnie odpocząć”.

Mama zawozi ją do przedszkola, a babcia przywozi do domu. Jazda samochodem nie jest dla niej atrakcją. Kiedyś, gdy auto „kaprysiło”, babcia zastanawiała się, czy nie pojechać autobusem. Gdy mała o tym usłyszała, uparła się na podróżowanie publicznym środkiem lokomocji. To dopiero była frajda!

- Helenka potrafi się grzecznie bawić sama, ale gdy tylko zadzwoni telefon, robi wszystko, żeby zwrócić na siebie uwagę. Znajomi już znają ten obyczaj, ale gdy zatelefonował lekarz z e-poradą, musiałam się zamknąć w łazience, żeby go w ogóle słyszeć

– śmieje się babcia Ala.

Kiedy z wnuczką zostaje pan Jan, w którego zresztą wdała się z temperamentem, nigdy nie wiadomo, co z tego wyniknie. Helenka przybiega ze skargami na niego: że zabrał jej poduszkę, albo że zasnął… Gdy wyjeżdża z rodzicami do drugich dziadków, w domu robi się wprawdzie spokojnie, ale stanowczo za cicho i za pusto.

Babcia Basia i dziadek Józef z Przebieczan mają dwoje wnuków – prawie 17-letniego Adriana i 4,5-letnią Natalię. Rodzeństwo kocha się nad życie. Są grzeczni, nie robią żadnych „numerów”. Wiedzą, że babci mogą powiedzieć nawet to, czego się boją wyznać mamie.

Na wieść o tym, że zostanie babcią pani Barbara wpadła w euforię.

- Miałam wtedy zmieniać pracę, ale zostawiłam wszystko, bo chciałam pomóc córce. I pomagam do dziś. Takie są te zwariowane babcie…

- mówi pani Barbara. Dziadek też się nie „miga”, ale jest głównie od spacerów i wycieczek.

Swoją miłość babcia Basia dzieli sprawiedliwie. - Nie ma większej przyjemności, jak Natalka wyjdzie na kolanka i oświadcza: - Babciu, jak ja cię kocham, żebyś ty wiedziała… Uwielbia się przytulać, ale choć to taki mały pędrak, wie, że teraz nie zawsze można być blisko, bo babcia mogłaby się zarazić. Od kilku tygodni nie chodzi do przedszkola, z nikim się nie spotyka, więc mogą się z babcią ściskać i całować.

Adrian zachowuje się już jak facet. - To taka złota rączka – wszystko załatwi, kupi, przywiezie, zamówi przez internet, potrafi upiec, ugotować... Mogę na nim polegać – opowiada pani Basia.

Nie ma przytulania, ale jest komplement: „babciu, jesteś niesamowita”. Kiedy się nie mogą spotkać, opowiada wszystko przez telefon. Jak przyjaciel. - Dla nich się żyje, cała reszta schodzi na drugi plan. Oczy się świecą, serce bije, jak ich się widzi – mówi babcia Basia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski