Piłkarze Babiej Góry (żółte stroje) uciekają rywalom. Fot. Jerzy Zaborski
V LIGA PIŁKARSKA. W Suchej Beskidzkiej mają powody do radości z postawy swojej drużyny
W minionej kolejce suski zespół pokonał groźny zespół z Izdebnika (2-1). Był to czwarty mecz i zarazem czwarte zwycięstwo Babiej Góry przed własną publicznością. - Sukces nie przyszedł nam łatwo, bo Izdebnik był najmocniejszym z dotychczasowych przeciwników, z którymi graliśmy na własnym boisku - przyznał trener Jacek Kudzia.
Nie ukrywa, że przed meczem obawiał się o postawę zespołu. Było to bowiem siódme spotkanie Babiej Góry w ciągu trzech tygodni, licząc z występami w Pucharze Polski. To spora dawka jak na zawodowców, a co dopiero mówić o amatorach, którzy na co dzień pracują bądź się uczą.
Do tego sam grający szkoleniowiec nie mógł zagrać w tym spotkaniu, bo na jednym z treningów został pogryziony przez osy, które miały gniazdo na boisku w Suchej Beskidzkiej.
- Rzeczywiście trudno było przewidzieć, jak spisze się w takich okolicznościach zespół, bo po tym maratonie środa - weekend - środa, widać było już znużenie - twierdzi szkoleniowiec suskiej drużyny.
Nie przeszkodziło to jednak Babiej Górze na początku meczu z CDO ruszyć agresywnie na rywali. Ci chyba byli takim obrotem sprawy zaskoczeni, bo nie minęło 10 minut, a suska drużyna prowadziła 2-0 po golach Roberta Starowicza i Michała Pacygi. Udane otwarcie okazało się w tym przypadku decydujące, chociaż potem sporo się w tym meczu jeszcze zdarzyło.
Goście nie mieli jednak zamiaru dawać za wygraną. Poderwali się do walki i już w pierwszej połowie dobrej postawie Kamila Talagi w bramce Babia Góra zawdzięcza, że nie straciła gola. Suski golkiper wyszedł obronną ręką z kilku sporych opresji. W kompleksy prawie wpędził Dawida Klimczyka, który jednak w końcu odczarował jego bramkę. Był to pierwszy stracony gol na własnym boisku przez Babią Górę nie tylko tym sezonie, ale znacznie dłużej.
W tym przypadku przełamanie tej dobrej passy nie miało jednak znaczenia dla losów tej potyczki, chociaż Izdebnik do końca atakował i pod bramką Babiej Góry było niebezpiecznie.
Zapewne gospodarze mogliby oczekiwać z większym spokojem na końcowy gwizdek sędziego, gdyby sami wykorzystali swoje szanse. Dwie miał R. Starowicz, w tym sam na sam. Ostatecznie kibice w Suchej Beskidzkiej mogli po raz czwarty świętować wygraną w tych rozgrywkach. Beniaminek konsekwentnie wykorzystuje atut własnego boiska, ale też nieźle radzi sobie na wyjazdach, gdzie poniósł dotąd tylko jedną porażkę w Stryszawie.
W efekcie po siedmiu kolejkach wadowickiej okręgówki Babia Góra jest 3. W Suchej liczą, że utrzyma miejsce w ścisłej czołówce także po następnym spotkaniu na wyjeździe z Kalwarianką.
(BK)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?